Piłka nożna to jedna z najchętniej oglądanych dyscyplin sportu, a plotki związane z szeroko pojętym środowiskiem piłkarskim śledzi cały świat. I to zarówno w kontekście miliardowych transferów, jak i przekrętów oraz różnorakich afer. Lena Katlik miała świadomość, że jej powieść może wywołać skandal, ale nie zawahała się ani przez moment, by opisać to, co ją zbulwersowało i zniesmaczyło. Jej zdaniem w świecie futbolu jest wiele patologii.
– Niestety ten świat w mojej książce i ogólnie, nie tylko w książce, ale w życiu codziennym, nie jest tak kolorowy, jak nam się wydaje. Oglądając wszystkich piłkarzy, np. Roberta Lewandowskiego, wydaje nam się, że to jest taka bajka, że ta kariera była taka prosta. Nie, to nie jest tak. Zazwyczaj jest to bardzo, bardzo ciernista droga. Czasami trzeba doświadczyć dużo upokorzeń, nie mam tutaj akurat na myśli siebie jako matki, ale dziecka, które jest jeszcze za młode i za małe, żeby zrozumieć ten świat, w który wkracza. A on nie jest lajtowy, nie jest taki, jak dziecko sobie wymarzy – mówi agencji Newseria Lifestyle Lena Katlik, autorka książki „Eldorado”.
Jej zdaniem dla wielu chłopców w przedziale wiekowym 8–11 lat rozgrywki na boisku piłkarskim powinny być traktowane jako dobra zabawa i okazja do aktywności fizycznej. Często jednak dzieci od razu nastawia się na osiągnięcie sukcesu. Bywa również tak, że rodzice chcą w ten sposób spełnić swoje marzenia. Pojawia się więc niezdrowa rywalizacja i konkurencja, a zasady gry nie do końca są czyste.
– Powinno być kopanie piłki, nawiązywanie przyjaźni i uśmiech na twarzy. A tutaj już zaczynają te dzieci być traktowane jako półprodukty, które wystawia się na zieloną trawę i na zdobycie już takich pozycji jak w świecie dorosłych. To nie jest fajne, to jest duża presja dla dzieci, maksymalne obciążenie psychiczne, ale to też przejawia się później tym, że zaczynamy wkraczać do takiego życia oszustwa – mówi Lena Katlik.
Autorka książki gorzko wspomina sytuację, która spotkała ją i jej synka marzącego o karierze piłkarskiej. Choć zdarzenie miało miejsce trzy lata temu, to trauma pozostała do dziś.
– Byliśmy oszukani przez jednego z trenerów i śmiało mogę to nazwać oszustwem, bo ten pan wywiózł nas do Portugalii na tzw. testy. Niestety tych testów nie było, było za to wyciągnięcie z portfela dosyć dużej ilości pieniędzy, ale o to może nie miałabym takiego żalu. Najgorsze jednak były słowa tego trenera, jakie padły pod adresem dziecka, które dojrzewa, które ma w sobie jeszcze niewykształcony czynnik stresu. Ten tekst: „Możesz wracać na swoją wioskę, możesz grać na cymbałkach i nigdy piłkarzem nie będziesz” zapadł mi tak głęboko, ale przede wszystkim zrobił ogromną rysę w głowie mojego syna. Bardzo opuścił mi się w nauce, jest tylko piłka, z piłką zasypia, z piłką wstaje i mówi: „Mamo, ja będę piłkarzem, ja im wszystkim udowodnię”. To jest dla mnie szok i to nie jest fajne – mówi.
Rodzice powinni więc mieć świadomość, jakie pułapki mogą czasami czyhać na ich dzieci.
– To nie jest bajka, gdzie nam się wydaje, że zapisujemy dziecko na trening i wszystko idzie po naszej myśli. Od razu zaznaczam, nie wrzucamy wszystkich do jednego worka, trenerów, szkółki, żeby nie było, że wszyscy są źli. Myśmy akurat mieli takiego pecha, że nie mieliśmy kolorowo – mówi autorka.
Bohaterką książki „Eldorado” jest Monika, mama nastoletniego piłkarza, która wcześniej odbierała świat piłki nożnej jako rzeczywistość, w której talent ma szansę sam się obronić, a determinacja i ciężka praca są kluczem do sukcesu. Kolejne treningi czy sparingi były dla matki i syna codziennością, a futbol wypełnił ich całe życie. Monika nie spodziewała się jednak, że miłość do dziecka i wiara w jego umiejętności mogą się przerodzić w destrukcyjną siłę i koszmar, w którym będzie musiała na nowo postawić granice tego, co moralne i właściwe. Wszystko w imię matczynej miłości. Zdaniem autorki talent młodego piłkarza, predyspozycje do uprawiania tej, a nie innej dyscypliny sportu oraz jego zaangażowanie w treningi są oczywiście bardzo ważne, jednak często decydują zupełnie inne względy.
– Talent to jest 10 proc., liczy się bardzo ciężka praca, a tak w cudzysłowie mówiąc, boczne drzwi. Wiadomo, każdy rodzic myśli, że jak ma dziecko, które gra w piłkę nożną, to jest to następca Lewandowskiego. I tutaj jest taka porada z mojej strony: zejdźmy z góry całkowicie na dół, bo na kilka milionów dzieciaczków, które w tej chwili grają w Polsce w piłkę nożną, jak się dwóm, trzem uda, to będzie sukces. Cała reszta jest po prostu zależna od różnych czynników. Nie jest to fajne, że piłka nożna i szkółki piłkarskie zrobiły się typowym biznesem, my jesteśmy złotymi kartami, nasze dzieci są produktami, a szkółki piłkarskie wychodzą na tym bardzo dobrze – mówi Lena Katlik.
Autorka „Eldorado” nie ukrywa, że po publikacji tej książki reakcje czytelników były skrajne. Dostała dużo gratulacji, ale też musiała się zmierzyć z hejtem. Od początku jednak liczyła się z tym, bo wiedziała, że wkłada kij w mrowisko.
– Nawet tego nie czytam, zresztą nie chciałabym tutaj tego przytaczać, bo to są słowa niecenzuralne i bardzo, bardzo mocne. Tylko że to mnie akurat nie złamało pod tym względem, że nie będę się załamywać, co ludzie piszą, bo nie mam na to wpływu, czy będzie to dobrze opisane, czy nie. Ja wyjawiłam prawdę, będę walczyła do końca jako matka, jako kobieta, uważam, że każdy człowiek powinien mieć swoją godność, nie powinniśmy przekraczać pewnych granic i przede wszystkim nie możemy my jako kobiety też dawać się poniżać i wykorzystywać. To też jest główny wątek w mojej książce. Skoro książka się sprzedaje, to znaczy, że jest popyt na to, że ludzie są tym zainteresowani – mówi.
Film na podstawie książki Leny Katlik nakręci Sebastian Fabijański.