W rozważaniach wzięto pod uwagę miesięczne wynagrodzenie starszego księgowego z minimum pięcio–siedmioletnim doświadczeniem na tym stanowisku, zatrudnionego przez międzynarodową korporację i pracującego w stolicy wybranych krajów z Europy Środkowo-Wschodniej oraz Zachodniej.
– Okazuje się, że polski i węgierski księgowy otrzymują podobne wynagrodzenie zasadnicze brutto i jest ono nieco wyższe od tego osiąganego w Rumunii, ale przede wszystkim na Ukrainie. W tym ostatnim kraju wynagrodzenie księgowego będzie nawet około 40 proc. niższe. Natomiast pensja polskiego księgowego wciąż znacznie odstaje od tej wypłacanej w krajach Europy Zachodniej i tu zdecydowanie konkurencyjność wynagrodzeń nie jawi się w dobrych barwach. Wynagrodzenie księgowego w Polsce jest nawet dwa i pół razy niższe niż w Anglii, trzy razy niższe niż w Niemczech oraz trzyipółkrotnie niższe niż w Danii – mówi agencji Newseria Biznes Olga Obłoza, starsza konsultantka Mercera.
W analizie konkurencyjności wynagrodzeń istotne są także obciążenia podatkowe, czyli porównanie, jaka część pensji brutto trafi do kieszeni pracownika. W naszym kraju na konto starszego księgowego wpłynie 71 proc. jego pensji brutto. To sporo w porównaniu na przykład z Danią i Niemcami oraz Rumunią. W tych krajach do kieszeni pracownika trafi zaledwie 60 proc. pensji. Z kolei w Czechach, Wielkiej Brytanii oraz Ukrainie obciążenia fiskalne są mniejsze i pracownik otrzymuje na rękę ok. 80 proc. wynagrodzenia brutto. Tym sposobem starszy księgowy u naszych południowych sąsiadów może liczyć miesięcznie na nawet 1700 zł dochodu netto więcej niż w Polsce.
– Natomiast z punktu widzenia pracodawcy liczy się całkowity koszt zatrudnienia pracownika. Te porównania budzą większą euforię, szczególnie wśród firm, które podejmują się inwestycji w naszym kraju. Całkowity koszt dla pracodawcy jest mocno zdywersyfikowany w grupie analizowanych krajów. Przykładowo Czechy przenoszą ten koszt z pracownika na pracodawcę, który do pensji zasadniczej musi doliczyć aż 34 proc. dodatkowych składek. Inaczej jest np. w Rumunii czy Danii, gdzie dodatkowych kosztów zatrudnienia praktycznie nie ma – dodaje Olga Obłoza.
Jak zauważa konsultantka Mercera, najbardziej wymiernym aspektem dobrobytu jest to, co zostaje w kieszeniach pracowników ponad bieżącą konsumpcję, podatki czy składki na ubezpieczenia społeczne. Wpływają na to koszty życia w danym mieście, czyli wydatki na codzienne zakupy, wynajem mieszkania, na bilety do kina, do teatru, za prąd, gaz itd.
Co ciekawe, procentowo najwięcej odłoży starszy księgowy w Wielkiej Brytanii (13 proc. pensji zasadniczej brutto) oraz na Ukrainie (10 proc.). Jest to wynikiem niskiego obciążenia fiskalnego pracownika w tych krajach. Na drugim końcu będzie osoba pracująca w Rumunii oraz w Danii (6 proc. pensji zasadniczej brutto). Według badania Mercera koszty życia w Kopenhadze są o 57 proc. wyższe niż w Warszawie.
Jeśli patrzeć na oszczędności nominalnie, ciągle najwięcej są w stanie zaoszczędzić osoby zatrudnione w krajach Europy Zachodniej. Starszy księgowy w Wielkiej Brytanii zaoszczędzi 2,9 tys. zł miesięcznie, a ten w Danii i Niemczech – ok. 1,8 tys. zł. Mimo stosunkowo wysokiego procentu pensji, jaką jest w stanie odłożyć co miesiąc pracownik na Ukrainie, ta kwota nominalnie wyniesie zaledwie 527 zł i jest obok Rumunii najniższa w gronie analizowanych krajów.
– Osoba zatrudniona na stanowisku starszego księgowego w Warszawie odłoży 715 zł miesięcznie, podobnie jak pracownik na Węgrzech. Ciągle więcej niż w Rumunii czy na Ukrainie, ale dużo mniej niż w krajach Europy Zachodniej, nawet przy wyższych kosztach życia w tych krajach. Co ciekawe, księgowy w Czechach będzie w stanie odłożyć ponad 100 zł miesięcznie więcej. A to dlatego, że mimo wyższych kosztów życia w Pradze obywatel Czech może spodziewać się wyższej pensji brutto i dużo niższego obciążenia fiskalnego – zaznacza konsultantka Mercera.
Polska charakteryzuje się nadal sporymi różnicami wynagrodzeń w poszczególnych regionach kraju. Wszędzie tam, gdzie działają zdrowe zasady biznesu, popytu i podaży, jest dobra infrastruktura, dostęp do talentów, uniwersytetów, szkół wyższych, wynagrodzenia naturalnie szybują w górę.
– Warszawa jest wciąż zieloną wyspą na mapie wynagrodzeń. Stolica reprezentuje ten region, w którym płaci się w Polsce najwięcej. Pośrodku plasuje się Małopolska, która jest na poziomie rynku ogólnego. A na drugim biegunie są województwa, w których płaci się najmniej: lubelskie, lubuskie oraz świętokrzyskie. Zróżnicowanie wynagrodzeń mamy także w różnych branżach. Najwięcej płaci farmacja oraz branża IT, pośrodku są centra usług wspólnych i branża FMCG, a najniższe pensje to wszelkie duże struktury operacyjne, które reprezentuje produkcja czy logistyka – wymienia Olga Obłoza.
Jak podkreśla, różnice w wysokości wynagrodzeń osób na tym stanowisku pomiędzy regionami dochodzą nawet do 40 proc. Podobne dysproporcje występują w porównaniu branż.
– To bardzo kompleksowy i szeroki temat, jak bardzo chcemy unifikować podejście do wynagrodzeń. Ale musimy pamiętać o tym, że jesteśmy bardzo dużym rynkiem, mamy ponad 38 mln mieszkańców, kilkanaście województw z różną infrastrukturą, poziomem edukacji, dostępem do talentów, więc taka różnorodność będzie się zawsze pojawiała i pewnie przyszłe lata utrzymają ją na takim poziomie, na jakim jest dzisiaj – podsumowuje ekspertka Mercera.