Beata Pawlikowska zdecydowanie nie jest zwolenniczką biernego wypoczynku pod palmami. Popularne kurorty odwiedzane przez tłumy turystów nie są dla niej żadną atrakcją. Zamiast tego chętnie wybiera nieodkryte lub zapomniane, ale fascynujące i niepowtarzalne miejsca, często znane tylko tubylcom. Za nią właśnie jedna wyprawa, a w planach już kolejna.
– Byłam niedawno w południowej Francji, tuż przy granicy z Hiszpanią, w Pirenejach, i chodziłam po górach. A we wrześniu lecę na miesiąc do dżungli amazońskiej. Już mam spakowany plecak – mówi agencji Newseria Beata Pawlikowska.
Pisarka od lat uwielbia dalekie i samotne podróże – bez sztywnego planu, bez przewodników turystycznych, bez rezerwacji i bez żadnych zobowiązań. Jej zdaniem wyjazdy pozbawione sztywnego harmonogramu, napędzane jedynie ciekawością świata oraz chęcią odkrywania nowych miejsc, dostarczają nieporównywalnie większych emocji niż wszelkie wycieczki zorganizowane. Dziennikarka nie boi się długich, wycieńczających eskapad. Lubi, gdy jest trudno, bo wtedy ma poczucie, że taka wyprawa kształtuje jej charakter i wraca z niej o wiele silniejsza. Z ekscytacją pakuje więc plecak, rusza w nieznane i robi wszystko, by marzenia stały się rzeczywistością.
– Najpierw przez długi czas miałam marzenie o podróżowaniu, ale siedziałam bezczynnie w kącie i uważałam, że inni ludzie mają więcej szczęścia w życiu. A potem stwierdziłam, że to nie jest kwestia szczęścia, tylko kwestia podjęcia działania, więc podjęłam działanie, zaczęłam spełniać swoje marzenia i zaczęłam podróżować – mówi Beata Pawlikowska.
Najbliższe tygodnie podróżniczka zamierza jednak spędzić w Polsce. Nie może bowiem odmówić sobie przyjemności skosztowania sezonowych owoców i warzyw, które uważa za prawdziwe rarytasy.
– Uwielbiam Polskę latem. Teraz w ogóle zaczyna się sierpień, który jest największym na świecie bogactwem warzyw i owoców, a my w Polsce mamy pyszne warzywa i owoce – mówi podróżniczka.