- Żołnierz wypalił: "Do kogo pan idzie?". Pytanie wprawiło mnie w osłupienie. Kulturalnie próbowałem wyjaśnić żołnierzowi, że to nie jego sprawa, i że o to do jakiego lekarza się udaję to moja prywatna sprawa. Niestety, uważał, że ma prawo i obowiązek żądać ode mnie odpowiedzi na to pytanie. Próba zignorowania go i minięcia doprowadziła do tego, że ów żołnierz podjął wobec mnie interwencję i siłą próbował nie pozwolić mi wejść na teren Poliklinika. Zażądałem wówczas od niego informacji o jego stopniu i nazwisku. Mój upór spowodował, że w końcu dotarłem o gabinetu lekarskiego, a za mną wszedł żołnierz, który relacjonował medykowi zajście. Czułem się mocno zażenowany i zestresowany - wyjaśnia Czytelnik, który z tego zajścia nagrał film.
Z pytaniem o to, czy żołnierz ma prawo żądać od nas informacji do lekarza jakiej specjalności się udajemy zwróciliśmy się do Rzecznika Praw Pacjenta. Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta w przesłanej nam odpowiedzi zajął następujące stanowisko: "W przedstawionej sytuacji nie ma obowiązku ujawnienia jaki lekarz będzie udzielał porady pacjentowi, a żołnierz nie powinien żądać tego typu informacji, a tym bardziej uzależniać dostępu do pomocy medycznej od tej informacji. Żołnierz nie udziela świadczeń zdrowotnych pacjentowi, ani nie uczestniczy w żaden inny sposób przy udzielaniu świadczeń. Informacja ta wydaje się także zbędna w kontekście ewentualnego zakażenia pacjenta chorobą COVID-19.
Z drugiej strony, informacja o lekarzu i jego specjalizacji może wskazywać na problem zdrowotny pacjenta (np. psychiatria). Dane te podlegają ochronie prawnej i pacjent ma obowiązek udzielenia tych informacji tylko w zakresie, w jakim jest to niezbędne do udzielenia świadczenia albo realizacji innych uprawnień jako pacjenta, np. gdy wnioskuje o udostępnienie dokumentacji medycznej".