Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland

Firmy produkcyjne walczą z kryzysem i brakiem zamówień. 30 proc. musiało zredukować zatrudnienie

2020-07-06 05:32:00 Ala za newseria.pl
71 proc. firm produkcyjnych zapowiedziało, że nie planuje zwiększać zatrudnienia w najbliższych miesiącach, a prawie 30 proc. musiało już zredukować liczbę pracowników – wynika z badania Trenkwalder. Takie wyniki nie dziwią, gdy spojrzymy na dane o produkcji przemysłowej, która w kwietniu była o ponad 24 proc., a w maju o 17 proc. niższa niż przed rokiem. Trudna sytuacja jest np. w branży motoryzacyjnej, gdzie 39 proc. firm przeprowadziło zwolnienia, a 61 proc. obcięło wynagrodzenia. Jej poprawa potrwa co najmniej półtora roku.

Dla firm produkcyjnych prowadzenie działalności podczas pandemii jest dużo bardziej skomplikowane niż dla innych branż. Pracowników obsługujących linie produkcyjne nie da się zatrudniać w trybie home office. Firmy wciąż balansują pomiędzy koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom a utrzymania produkcji i płynności finansowej. Jak wynika z badania przeprowadzonego w kwietniu przez agencję Trenkwalder, pracodawcy w pierwszej kolejności starali się utrzymać miejsca pracy. Dlatego też po ogłoszeniu stanu epidemii kierowali pracowników na zaległe urlopy wypoczynkowe, urlopy bezpłatne czy postojowe. Jednak  blisko 30 proc. firm produkcyjnych zredukowało swoje zatrudnienie w związku z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa, a jedynie 13 proc. z nich skorzystało ze świadczenia postojowego przyznawanego w ramach tarczy antykryzysowej.

– Zwolnienia dotyczyły przede wszystkim pracowników o najkrótszym stażu pracy, najmniej doświadczonych i których prace mogą wykonywać inni pracownicy – mówi agencji Newseria Biznes Wojciech Ratajczyk z agencji pracy Trenkwalder.

Badanie Trenkwalder było prowadzone w pierwszym miesiącu pandemii i wpływ kryzysu na dalsze redukcje zatrudnienia nie jest jeszcze znany. GUS raportuje w kwietniu rekordowy spadek zatrudnienia wynoszący 152 tys. etatów, co stanowi zmniejszenie zatrudnienia o 2,1 proc. w stosunku do analogicznego okresu w ubiegłym roku i 2,4 proc. w stosunku do marca 2020 roku. W maju stopa bezrobocia wzrosła do 6 proc., a bez pracy pozostawało milion osób.

 Co ciekawe, trzy czwarte firm, które dokonały redukcji etatów, nie przewiduje zwiększenia zatrudnienia. To oznacza, że w najbliższych tygodniach i miesiącach nastąpi stagnacja na rynku pracy. Dotyczy to głównie branży motoryzacyjnej, gdzie wystąpił spadek zamówień i potrzeba czasu, aby rynek znów się ożywił. Optymistyczne prognozy mówią, że pozytywne zmiany na rynku pracy będą możliwe dopiero po 2021 roku – podkreśla Wojciech Ratajczyk.

Z badania PZPM i KPMG wynika, że wszystkie firmy motoryzacyjne odnotowały w związku z pandemią spadek sprzedaży, a większość musiała mierzyć się z zakłóceniami w dostawach. Te problemy spowodowały, że 61 proc. podmiotów było zmuszonych obniżyć pensje pracowników, a 39 proc. nie ustrzegło się przed zwolnieniami. Prawie siedem na dziesięć firm wskazuje, że długotrwałym skutkiem pandemii będzie konieczność ograniczania zatrudnienia. Trudności dotyczą także obszaru produkcji odzieży i wyrobów tekstylnych oraz mebli.

– Branże, które świetnie sobie radzą dzisiaj, to logistyka związana z e-commerce, produkcja żywności i farmacja – mówi prezes agencji pracy Trenkwalder.

I to w tych branżach możliwe będzie zwiększanie liczby pracowników w najbliższych miesiącach. Kwietniowa ankieta Trenkwalder wskazuje, że takie plany ma 26 proc. firm. Zdecydowanie więcej (71 proc.) wstrzymuje się z tymi zamiarami.

 Wydaje się, że po kwietniu osiągnęliśmy dół krzywej spadku zatrudnienia. Z naszego badania wynika, że 86 proc. firm nie planuje dalszych zwolnień. Zatem teraz mówimy o nadchodzącej stagnacji na rynku pracy – podkreśla ekspert. – Świat był już niepewny przed wybuchem pandemii, dzisiaj firmy obawiają się przyszłości. Można powiedzieć, że planują swoje zasoby i swoje moce produkcyjne z dnia na dzień.

W takiej sytuacji dla firm kluczowa może okazać się praca tymczasowa, która – jak podkreślają pracodawcy – zapewnia im większą elastyczność zatrudnienia, w zależności od liczby zleceń. To może być szansa dla rynku, którym poważnie zachwiał stan pandemii. Agencje pracy zrzeszone w Polskim Forum HR informują, że 10 tys. pracowników tymczasowych straciło pracę z powodu koronawirusa w ciągu zaledwie półtora miesiąca od ogłoszenia kwarantanny narodowej. Ze względów logistycznych czy formalnych tylko niewielkiej części z tych osób udało się znaleźć nowe zatrudnienie u innego pracodawcy.