Zawrotne tempo gry
Takiego tempa gry w koszalińskiej hali jeszcze nie było. Mecz pomiędzy AZS a Asseco Gdynia od samego początku rozgrywany był na maksymalnych obrotach. Obie drużyny znane są z szybkiej gry i było to dokładnie widać . W pierwszej odsłonie niemal do samego końca rozgrywała się walka o prowadzenie. Ostatecznie po 10 minutach gry prowadzili podopieczni Przemysława Frasunkiwicza 17:13. Wyrównane zawody toczyły się również w kolejnej kwarcie, z tym wyjątkiem, że obie drużyny grały jeszcze szybciej. Nie przełożyło się to jednak na zdobycze punktowe i niemal przez 4 minuty żadna z drużyn nie potrafiła oddać celnego rzutu. Niemoc szybciej przełamali zawodnicy Asseco i powiększyli prowadzenia do 9 punktów po dwóch kwartach 36:27. W pierwszej połowie najwięcej problemów gospodarzom sprawiał Filip Put notując 15 "oczek", po stronie AZS 13 punktów zdobył Nikola Malesević.
Asseco przejmuje kontrolę
Po długiej przerwie podopieczni trenera Frasunkiewicza byli na jeszcze większej fali. W trzy minuty powiększyli przewagę do 16 puntków (31:47) i nie dawali Akademikom rozwinąć skrzydeł. Goście zmuszali AZS do rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Mimo tego gospodarze starali się zniwelować przewagę na wszystkie sposoby. Udało się tego dokonać do pułapu 6 punktów (47:53). Niestety to było wszystko na co było stać Akademików w tej kwarcie. Goście ponownie włączyli piąty bieg przejmując całkowicie kontrolę w walce na deskach (49 zbiórek Asseco/33 zbiórki AZS) i do końca trzeciej odsłony zdobyli 11 "oczek" nie tracąc żadnego punktu. Po 30 minutach gry było 47:64.
Wygrana gości