Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland

Od podwórka do księżnej Kate – nasz polski szumiący miś

2017-04-02 04:25:00 ekoszalin za newsrm.tv
Zaczęło się od rozmów z innymi młodymi mamami i… przepalonej suszarki. Teraz dwie siostry, dzięki swojej pomysłowości i ciężkiej pracy, mogą się pochwalić wspaniale prosperującą firmą, która zdobywa serca wszystkich, którzy ją poznają. Poznajcie historię Zuzi i Juli oraz ich innowacyjnego pluszaka.

Dlaczego szum, a nie np. kołysanki? Jak zrodziła się idea szumiącego misia?

Idea zrodziła się, gdy urodził się mój pierwszy syn. Znajome mi inne mamy podpowiedziały mi, że szum suszarki uspokaja niemowlęta. Moje dziecko bardzo często płakało, więc wypróbowaliśmy ten sposób i rzeczywiście przez parę miesięcy odbywaliśmy z mężem nocne dyżury z suszarką. Dziecku to pomagało, ale suszarka się przegrzewała, przepalała i bardzo urosły rachunki za prąd. Wymieniłam więc suszarkę na płytę z jej dźwiękiem i był to faktycznie jedyny dźwięk, który w pełni uspokajał dziecko. Zrobiłam research, żeby się dowiedzieć dlaczego to właśnie on jest tak korzystny. Okazało się, że jest to związane z teorią o tym, że w pierwszych trzech miesiącach życia niemowlę powinno mieć takie warunki, jakie miało w łonie matki w czwartym trymestrze ciąży. Czyli właśnie ten dźwięk i ciepłe, dość ścisłe otulenie oraz kołysanie. Stwierdziłam, że skoro taki dźwięk (biały szum) jest tak kojący dla dziecka, to czemu nie zastąpić suszarki jakąś praktyczną zabawką? Sprawdziłam w internecie informacje o takich zabawkach i okazało się, że rzeczywiście istnieją, ale tylko w Stanach Zjednoczonych i są wątpliwej jakości. Tak właśnie zrodziła się idea naszego szumiącego misia.

Whisbear zdobywa obecnie wiele nagród i jest marką cenioną nie tylko w Polsce, ale także na rynku międzynarodowym. Jak przebiegała droga od pojawienia się pomysłu do zbudowania marki o tak dużym zasięgu?

W Polsce bardzo szybko rozniosła się wieść tzw. “pocztą pantoflową”. Na rynek zagraniczny zaczęłyśmy powoli wchodzić, kiedy w Anglii urodziła się księżniczka Charlotte i postanowiłyśmy wysłać księżnie Kate i księciu Williamowi misia w prezencie. Odbiło się to sporym echem w mediach. Temat podchwyciły m.in. portale plotkarskie w Polsce, a w angielskim “Daily Mail” ukazał się artykuł, że Polki wysłały nowonarodzonej księżniczce szumiącego misia. Wtedy otworzył się dla nas rynek międzynarodowy. Anglicy zaczęli zamawiać takie misie, artykuł był przedrukowywany nawet w Japonii i w innych krajach. Dostałyśmy też zaproszenie na konferencję “Global Entrepreneurship Summit” w Nairobi, którą organizował Barack Obama dla startup-ów, gdzie spotkałyśmy inwestorów z całego Świata, którzy pokazali nam, jak budować markę globalną. Wtedy przestałyśmy się ograniczać do polskiego rynku. Obecnie nasze produkty dostępne są w szesnastu krajach, a w zeszłym roku, jako pierwsza w historii polska marka, dostałyśmy nagrodę “Innovation Award” na targach w Kolonii.

Jaką rolę w tym rozwoju odegrał PKO Bank Polski?

Cieszymy się ciągłym, bardzo dużym wsparciem banku. Mamy bardzo bliski kontakt z jego przedstawicielami, którzy nas bardzo wspierają, podpowiadają rozsądne rozwiązania i pomagają w podejmowaniu dużych decyzji finansowych. Wszystkie konta prowadzimy w PKO Banku Polskim, ponieważ dodatkowo bardzo cenimy sobie wspieranie rodzimego rynku i współpracę z Polskimi firmami.

Miś jest zabawką, mającą na celu ułatwienie dziecku zasypiania. Czy istnieje ryzyko, że przyzwyczajone dziecko nie będzie mogło zasnąć bez jego towarzystwa?

Miś nie uzależnia, tak samo jak nie uzależnia przytulanie, czy kołysanie. Dziecko po prostu tego potrzebuje i w pewnym momencie naturalnie przestaje. Już prędzej, żartobliwie mówiąc, to rodzice mogą się uzależnić od takiego rozwiązania! Warto tylko pamiętać, żeby szumu nie włączać non stop. Dlatego właśnie w naszych produktach jest funkcja “cry sensor”, dzięki której szum włącza się wtedy, kiedy czujnik usłyszy płacz dziecka.

Czy pluszaki whisbear zauważalnie zmniejszają liczbę pobudek rodziców w ciągu nocy?

Tak, liczba pobudek znacznie się zmniejsza. Oczywiście pozostają te na karmienie, czy zmianę pieluszki, ale jest dużo mniej tych na uspokojenie po nagłym przebudzeniu związanym np. ze zmianą pozycji, czy obcym dźwiękiem. Zdezorientowane dziecko często zaczyna wtedy po prostu płakać i właśnie w takich sytuacjach szumiący miś je z powrotem uspokaja.

Państwa produkty są w pełni tworzone w Polsce. Nie kusiło Was nigdy, żeby sięgnąć po tańsze materiały i produkcję?

Zawsze było dla nas bardzo ważne wspieranie polskiego rynku i najwyższa jakość produktów. Dzięki temu, że są tworzone w Polsce mam nad nimi stałą kontrolę i mogę wszystkiego dopilnować. Produkcja na rodzimym rynku i wspieranie innych firm jest dodatkowym atutem naszej firmy i myślę, nie warto z tego rezygnować.

Czy marka whisbear planuje poszerzanie swojego asortymentu?

Pracujemy właśnie nad szumiącym leniwcem, połączonym z aplikacją, kontrolującą m.in. natężenie szumu. Dodatkowo będzie pełnił funkcję elektronicznej niani informującej o nietypowych sytuacjach w łóżeczku dziecka. W najbliższym czasie naszym celem jest właśnie rozwój technologiczny..