Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Sztuka w atmosferze skandalu

Autor Robert Kuliński/ fot i film Artur Rutkowski 6 Lutego 2015 godz. 21:00
Prace włoskiego artysty Mirko Demattè, które można oglądać w Galerii Antresola koszalińskiego Muzeum prezentują sztukę bez uniesień. Wernisaż natomiast przebiegł nad wyraz nietypowo.

Twórczość włoskiego artysty w porównaniu do wcześniejszych wystaw w rodzimym Muzeum sprawia wrażenie świeżości. Mimo to wpisuje się jednak idealnie w linię programową tegoż miejsca. Widz spragniony poruszenia  w sferze intelektualnej nie znajdzie dla siebie zbyt wiele. Rzeźby  utrzymane w 

czystym i wycyzelowanym studium kształtu  oraz wygładzone do granic możliwości malarstwo z elementami kolażu i asamblażu są w mojej ocenie zwyczajnie puste.

Dzieła Demattè przypominają raczej maszynowe wytwory, które w swoim ozdobnym majstersztyku pasować będą niemal do każdej  wyremontowanej przestrzeni mieszkalnej. Twórczość włoskiego artysty niczym „sztuka” z Ikei zachwyci  zapewne każdą nowoczesną panią domu. Znów wypada zadać pytanie, czy akurat galeria Działu Sztuki Współczesnej w Muzeum to adekwatne miejsce do prezentowania tego typu dzieł.

W wielu recenzjach jak i na  nietypowym wernisażu podkreślano czystość formy prac Włocha. Czy tego typu  kontemplacje nie sięgają antyku, kiedy to  mianem sztuki określano idealne wykonanie rzeźby z zachowaniem wszelkich proporcji i według ściśle określonego kanonu? Zdaje się, że  pochlebne recenzje dotyczą właśnie tej sfery dzieła dlatego, że Demattè nie proponuje nic więcej. To po prostu schludne wypełniacze przestrzeni.

Nie można pominąć atmosfery samego wernisażu. W mowie wstępnej szanowany  mecenas i

kolekcjoner sztuki Zbigniew Janasik odwołał się do naszych publikacji na temat nieścisłości w artystycznym CV włoskiego gościa. Domagał się publicznych przeprosin  za sugestie, iż w zaproszeniu na wystawę pracownicy Muzeum oszukują widzów  informując, że Mirko Demattè był uczestnikiem Biennale w Wenecji.

Po raz kolejny musimy odwołać się do naszych wiarygodnych źródeł, które potwierdzają fakt, że artysta nie wystawiał swoich prac na prestiżowej imprezie. Na naszych łamach poinformowaliśmy także, że  można  było zobaczyć jego twórczość  w Mediolanie podczas specjalnej edycji tzw. Włoskiego Pawilonu, który odbył się jako impreza uświetniająca 150 rocznicę zjednoczenia Włoch. Nawet przedstawienie mecenasowi wydrukowanych korespondencji mailowych z Departamentu Sztuk Wizualnych weneckiego Biennale oraz Historycznego Archiwum Sztuki Współczesnej fundacji Biennale di Venezia nie ostudziło zapału do publicznej, desperackiej próby ratowania wizerunku

zaproszonego gościa i Muzeum. 

Słowa skierowane do artysty po angielsku wprowadziły panią tłumacz w zakłopotanie. Zaczęła tłumaczyć w języku polskim po czasie orientując się, że powinna mówić w ojczystym języku Włocha. W efekcie i niemal oficerskim afekcie Janasik  przejął wydruki po to, aby przypadkiem nie trafiły w ręce któregokolwiek z widzów.

Przy burzliwym otwarciu nie było możliwości wyjaśnienia sprawy. Organizatorzy wystawy zapewnili, że w

poniedziałek przedstawione zostanie poświadczenie kuratora mediolańskiej wystawy Giorgio Gregorio Grasso, że  Demattè brał udział w weneckim Biennale. 

Pozostaje nam czekać na wspomniane pismo, bo groźby  rozprawą sadową w świetle zebranych przez nas dowodów  nie skłonią redakcji do przeprosin i jednocześnie poświadczenia   przeinaczonych faktów.

 

Poniżej prezentujemy film przedstawijacy inagurację wernisażu