Kultura
Noc Muzeów odziana w jarmark
Autor Artur Rutkowski/Robert Kuliński 17 Maj 2015 godz. 6:36
Po raz kolejny koszalińska Noc Muzeów przyciągnęła prawdziwe tłumy zwiedzających. Trudno jednak powiedzieć, aby to prezentacja eksponatów była główną atrakcją. Tradycyjnie najważniejszym akcentem były swoiste jarmarki, czy festyny. Zapach grillowanego jadła, stoiska z rękodziełem, występy kapel ludowych oraz rozrywki typu: dojenie sztucznej krowy - podkreśliły masowy charakter przygotowanych wydarzeń. W niektórych instytucjach jak np. Koszalińskim Archiwum Państwowym, animatorzy oficjalnie zwrócili się ku starej i sprawdzonej formie dożynkowej zabawy. Podczas wieczornego zwiedzania rodzimych instytucji o charakterze muzealno - archiwistycznym idea wydarzenia była potraktowana po macoszemu. Sale wystawiennicze, galerie prezentujące sztukę dawną i współczesną, archiwalne dokumenty, czy zbiory pamiątek, stały się jedynie dodatkiem do przesadnie "przaśnej", ludycznej oprawy. Znów Noc Muzeów stała się okazją do spożycia przekąsek z rusztu, zjedzenia waty cukrowej, czy popcornu. Impreza nie miała zbyt wiele wspólnego z rzeczywistym przybliżeniem działalności większości koszalińskich instytucji. Można zadać odważne pytanie: "Czy w ogóle Noc Muzeów jest jeszcze potrzebna?". Przecież można po prostu co weekend przygotować odpustowo - jarmarczną imprezę na terenach podożynkowych i efekt będzie podobny: tłumy ludzi i takie same zapachy. Natomiast osoby rzeczywiście zainteresowane historią, a nie mogące pozwolić sobie na zakup biletu wstępu do np. Muzeum w Koszalinie, mogą skorzystać ze środowej propozycji, gdzie zwiedzanie ekspozycji jest bezpłatne. Animatorzy minionej imprezy mogą odnotować kolejny sukces frekwencyjny. Szkoda tylko, że masa ma większe znaczenie, a Noc Muzeów odstrasza tych, którym nie w smak jest skwierczący na ruszcie tłuszcz. Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć.