Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Szczepić trzeba

Autor Robert Kuliński 10 Marca 2015 godz. 17:20
Po raz kolejny odżywa dyskusja na temat zasadności obowiązkowych szczepień dzieci. Przeciwnicy ochronnych zastrzyków doszukują się w intencjach obowiązku czystego zła pod każdą postacią. Często można napotkać teorie zahaczające o medyczne science fiction. O szczepieniach z Elżbietą Glińską – Gruchałą, dyrektorem koszalińskiego oddziału Państwowej Inspekcji Sanitarnej rozmawia Robert Kuliński.

Jak wygląda pokrótce sam schemat szczepień dzieci w Polsce?

 - Szczepienia zaczynamy już od  narodzin dziecka w trakcie pierwszych, 24 godzin. Noworodek musi być zaszczepiony przeciw WZW B, czyli wirusowemu zapaleniu wątroby typu B i przeciw  gruźlicy. Potem rozpoczyna się już cały program. Najwięcej szczepionek otrzymują dzieci do 16 – 18 miesiąca życia. To są pierwsze dawki. Część z nich jest co pewien czas powtarzana, ponieważ skuteczność ochrony zdrowia dziecka, wymaga dwóch lub trzech serii zastrzyków.

Dlaczego warto szczepić dzieci?

 - Zaszczepienie niemal całej populacji - powiedzmy 95 % -  daje bezpieczeństwo dzieciom, które nie mogą  otrzymać szczepionki z powodu choroby. Wynika to z tego, że każda osoba, czy to dorosła, czy dziecko, aby móc otrzymać zastrzyk musi być zdrowa. Jeżeli są jakieś przeciwwskazania lekarskie, to szczepionka nie może być podana. Wtedy odsuwamy zastrzyk na termin, kiedy choroba minie.

Często słyszy się argument, że szczepienia są  już niepotrzebne, bo przecież niektóre choroby jak np.  ospa prawdziwa zostały pokonane. Czy  rzeczywiście wszystkie szczepienia są konieczne?

 - Choroby zakaźne wciąż istnieją. Nie są już tak powszechne dlatego, że  szczepimy nasze dzieci. Wirusy i bakterie są wszechobecne. Dziecko, które podczas zabawy na podwórku rozbije kolano  i zabrudzi ranę ziemią, nie zachoruje na tężec właśnie dzięki szczepieniom.

W takim razie jak pani ocenia działalność tzw. ruchu antyszczepionkowego?

 - Te postulaty nie mają żadnego umotywowania naukowego. Przepraszam za wyrażenie, ale jest to wciskanie kitu i głupoty rodzicom, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, jakie mogą być następstwa choroby. Zawsze zwracam się do takiego rodzica zdaniem : „Co powiesz swojemu dziecku, jeżeli ono zostanie kaleką?”, gdy zapyta: „Mamo dlaczego nie mogę chodzić?” .

Słyszy się też zarzuty, że  w szczepionkach znajdują się  groźne  substancje  chemiczne.

 - Te opowieści o tym, że  w roztworze znajduje się rtęć itp. są nieprawdziwe. Najgorsze jest to, że przeciwnicy szczepień, często podają argumenty z internetu. Ktoś napisze jakieś banialuki i potem to idzie w świat.

Jak choćby słynny przykład  Andrew Wakefielda, który opublikował fałszywe badania udowadniające, że  szczepionka przeciw odrze  powoduje autyzm.

 - Podam inny przykład. Moja koleżanka idzie się zaszczepić przeciw błonicy. Po drodze  na schodach złamała nogę. Można z tego łatwo wywnioskować: szczepienia przeciw błonicy powodują złamanie nogi. Pan Wakefield stracił prawo do wykonywania zawodu, a  w tej całej sprawie chodziło przecież tylko o pieniądze. Miał także sprawę karną.
 
Obok kwestionowania  bezpieczeństwa szczepionek, przeciwnicy takiej formy ochrony zdrowia, często podnoszą kwestię wolności obywatelskiej. Dla wielu szczepienia obowiązkowe jawią się jako przejaw opresji w ramach zasilania firm farmaceutycznych.

 - Dziecko jest obywatelem Polski i ono ma prawa. To jest jego prawo, żeby być zaszczepionym. Natomiast  zasłanianie się jakimiś poglądami filozoficznymi, czy religijnymi nie jest żadnym argumentem do niezaszczepienia dziecka. Jedyny przypadek, kiedy odstępuje się od szczepienia to - jak wspomniałam wcześniej - przeciwwskazania zdrowotne.

Czy rodzice, którzy nie zaszczepią dziecka w ramach obowiązkowego programu, powinni liczyć się z odpowiedzialnością prawną?

 - Na naszym terenie  mamy 45 rodzin, z których dzieci nie zostały zaszczepione. Nie chcemy jednak od razu odwoływać się do sankcji karnych. Na początku prowadzimy niełatwe i długie rozmowy. Staramy się rodziców przekonać, jeśli to nie działa, to wtedy rozpoczyna się postępowanie administracyjne.

Wspomniałem wcześniej historię  Wakefielda i szczepionki przeciw odrze. Może pani na przykładzie tej choroby powiedzieć, jakie skutki może nieśc ze sobą niezaszczepienie dzicka?

 - Jako młody lekarz, pracowałam w oddziale zakaźnym. Uczestniczyłam w reanimacji 1,5 rocznego dziecka z zapaleniem płuc po przebiegu odry. Niestety, nie udało się go uratować. Widziałam dwa przypadki tzw. podostrego zapalenia mózgu, które także zakończyły się zgonem dzieci. Jedno miało 16,  drugie 17 lat. Powikłania są różnego typu, m.in. układu oddechowego, czy właśnie w  obrębie centralnego układu nerwowego. To może wywoływać dalsze następstwa, na skutek uszkodzenia wirusem. Trzeba pamiętać i zdawać sobie z tego sprawę, że odra prowadzi do zgonu.

Nie da się jednak ukryć, że zdarzają się  także niepożądane skutki szczepień.

 - Każdy lek niesie ze sobą  bagaż  objawów niepożądanych. Nawet zwykła witamina C może u nadwrażliwej osoby, wywołać  jakieś  problemy zdrowotne. Biorąc pod uwagę ilość powikłań, czy odczynów niepożądanych, a odsetek zaszczepionych dzieci, nie widzę tutaj powodów no niepokoju. Rozumiem, że dla każdej matki to jej dziecko jest najważniejsze, ale w wypadku obowiązkowych szczepień myśli się przede wszystkim  o ogóle społeczeństwa. Dlatego, że u setki - na kilka milionów dzieci - wystąpiły powikłania, to mamy przestać szczepić? Rodzice z resztą są  zobowiązani do zgłaszania w Państwowym Zakładzie Higieny  przypadków niepożądanych skutków szcepionki. Ma to ułatwić udoskonalenie danego preparatu.

Dziękuję za rozmowę

Pod linkiem prezentujemy Komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego w sprawie Programu Szczepień ochronnych na rok 2015.

Czytaj też

Koszalin jest zabezpieczony

Robert Kuliński/ fot. pl.wikipedia.org - 21 Sierpnia 2015 godz. 9:55
W województwie zachodniopomorskim brakuje szczepionek dla sześciolatków. Problem jednak nie dotyczy Koszalina. Jak podaje Radio Szczecin nasze województwo potrzebuje 42 tysięcy szczepionek  na tężec, błonicę i krztusiec. Producent uzupełnia już braki w hurtowaniach. Szczepienie sześciolatków  na wspomniane powyżej choroby jest jedynie zastrzykiem tzw. „przypominającym”. Najważniejsze dawki podawane są dzieciom w  trzecim, czwartym, piątym i szóstym miesiącu, a także w drugim roku życia.  Znaczy to, że nawet odroczenie szczepienia sześciolatka, nie zagraża jego życiu i zdrowiu.Koszalinianie nie muszą jednak martwic się o brak szczepionek. - Jesteśmy zabezpieczeni -  informuje Elżbieta Glińska – Gruchała, dyrektor koszalińskiego oddziału Państwowej Inspekcji Sanitarnej. - Na terenie miasta nie zabrakło szczepionek, a 7 września  przyjedzie kolejny transport.  Rodzice mogą być spokojni. Nie będą musieli czekać na zaszczepienie dziecka. Tężec to ciężka choroba przyranna zwierząt i ludzi. Tężec jest chorobą zakaźną, ale nie zaraźliwą, ponieważ jej przyczyną są egzotoksyny wytwarzane przez laseczki tężca. W Polsce w 1999 roku zarejestrowano 21, a w 2000 - 14 zachorowań na tężec. Śmiertelność w wypadku zachorowania wynosi ok. 30%.Błonica jest chorobą zakaźna, najczęściej występująca u dzieci, wywoływana przez maczugowiec błonicy. Głównym czynnikiem chorobotwórczym jest wytwarzany przez niektóre szczepy tych bakterii jad - toksynę błoniczą.Krztusiec dawniej nazywany kokluszem to ostra choroba układu oddechowego, charakteryzująca się nawracającymi napadami kaszlu i przedłużającą się dusznością. Krztusiec wywołuje pałeczka krztuśca. Przebycie choroby pozostawia długotrwałą odporność organizmu, ale powtórne zachorowanie jest możliwe.