To była impreza dla prawdziwych fanów motoryzacji, nie ze względu na charakter wydarzenia, a na cierpliwość i na wyrozumiałość dla spóźnialskich. Organizatorzy nie potrafili powiedzieć o której godzinie przyjadą pierwsi zawodnicy jadący do Koszalina z Zielonej Góry. - Może przyjadą o 18:00, a może o 19:00. To nie zależy od nas, wszystko przez korki na drodze, które zatrzymały naszych kierowców - tłumaczyli.
Na początku wszyscy uczestnicy Martini Rage stawili się na terenie koszalińskiego amfiteatru, po przejechaniu krótkiego odcinka, wszyscy udali się na MotoPark. Gdy wydawało się, że kwestią czasu jest, by pierwsi kierowcy wjechali na tor, kibice po raz kolejny musieli czekać. - Główni bohaterowie będą tu za 10 minut - zapewniali organizatorzy. Pierwszy kierowca rzeczywiście przyjechał, ale 40 minut później.
Około godziny 17:45 licznie zebrani kibice dostali to, na co czekali. Do koszalińskiego MotoParku zaczęły zjeżdżać luksusowe auta, których nie spotka się na polskich drogach. Dwuosobowe załogi zatrzymywały się przed wjazdem na tor, by porozmawiać z zainteresowanymi ludźmi. Fani motoryzacji robili zdjęcia, zagadywali kierowców, zadawali ciekawe pytania. W międzyczasie widzowie mogli podziwiać w akcji najnowszego Mercedesa klasy A, które z dynamicznie pokonywał kolejne zakręty.
Dla kierowców koszaliński MotoPark jest wyjątkowy. - Nasz tor nie jest płaski, na każdym zakręcie są wzniesienia i spadki, więc ta trasa jest niezwykle trudna technicznie - mówili organizatorzy. Wszystkie załogi świetnie się bawiły - włącznie z kibicami, którzy żywo reagowali na wydarzenia na torze.