Patryk Pietrzala: Jaką ocenę, w skali szkolnej, wystawiłby Pan sobie i drużynie za zakończony sezon?
Marcin Kozak: Wystawiłbym trójkę. Powód jest prosty, nie zrealizowaliśmy postawionego wcześniej celu, czyli nie awansowaliśmy do czołowej szóstki rozgrywek. Uważam, że drużyna miała potencjał, by powalczy o najwyższe miejsca. Zdarzały się jednak okoliczności, których nie sposób było przewidzieć. Reagowaliśmy na bieżąco, ale ocenia się efekt końcowy, niezależnie od okoliczności, więc z uwagi na to wybrałem taką, a nie inną ocenę.
Czy żałuje Pan niektórych decyzji personalnych w trakcie trwania sezonu?
- Nie żałuję tych, które były suwerennymi decyzjami zarządu. Wyjątkiem jest sprawa z Rafałem Bigusem, ponieważ uważam, że jego kontrakt powinien być przedłużony. Decydujący głos w tej sprawie miał wówczas trener. Większość zmian była jednak wymuszona, niezależnie od nas. Sprowadzenie Krzyśka Szubargi pokazuje, że zarząd robił co mógł, by utrzymać zespół na odpowiednim poziomie.
Kolejny sezon, kolejne zawirowania i kłopoty kadrowe. Dlaczego w Koszalinie tak często dochodzi do zmian personalnych?
- Każdy kto śledził poczynania naszej drużyny, wie co się działo. Ciężko było przewidzieć aferę antydopingową dotyczącą Seka Henry'ego. Nie było nawet możliwości, by przygotować się na taką okoliczność. Sprawa Dragana Labovicia również nie wpłynęła pozytywnie na zespół. Serb oszukał nasz klub. Po sezonie, w którym zdobyliśmy brązowy medal, naturalnym wyborem na pierwszego szkoleniowca był Zoran Sretenović. Niestety w tym przypadku powtórzyła się sytuacja z Polpharmy Starogard Gdański (po świetnym sezonie, Sretenović został zwolniony po kilku kolejkach – przyp.red.). Tak naprawdę problemy mieliśmy od samego początku. Na samym starcie sezonu nie mieliśmy graczy wysokich. Dane Johnson przyjechał do Koszalina z kontuzją kolana. W tej sytuacji można by było oprzeć grę na Darrellu Harrisie, który z kolei stawił się ze sporą nadwagą, a po chwili złapał uraz. W ostatnich meczach sezonu nie mieliśmy w swoim składzie rozgrywających. Przypomnę tutaj słynny wywiad Odeda Brandweina (Brandwein stwierdził, że woli grać więcej i nie do końca wie, czego oczekuje od niego trener – przyp.red.) i kontuzję Krzyśka Szubargi. To są okoliczności, które się zdarzają, a my staraliśmy się na nie reagować.
W trakcie sezonu zmieniono także trenerów. Gaspera Okorna zastąpił Igor Milicić. Czy były kapitan AZS sprawdził się w roli pierwszego szkoleniowca?
- Postawę Igora oceniam bardzo pozytywnie. Przejście z roli zawodnika, następnie asystenta, na pierwszego trenera to niezwykle trudne zadanie. Dodatkowo trzeba było zmienić relację, z kolegi z parkietu, na osobę, która o wszystkim decyduje. Hierarchia była nieco inna i to Igor zrobił bardzo dobrze. Jako asystent, Igor miał jednak swój udział w tym, że sezon potoczył się tak, a nie inaczej. Z jednej strony uważam, że powinien czuć się odpowiedzialny za to, że rozgrywki nie poszły po naszej myśli, a z drugiej strony, gdy był już pierwszym trenerem, spisał się bardzo dobrze i wywiązał się z oczekiwań. Obserwując pracę Igora, muszę przyznać, że oceniam ją bardzo wysoko i jestem pewny, że w przyszłości będzie święcił triumfy.
Jaka jest Pańska przyszłość w klubie?
- W pierwszej kolejności to pytanie należałoby skierować do rady nadzorczej. W czerwcu kończy się moja trzyletnia kadencja. Myślę, że właściciele klubu ocenią to, w jaki sposób drużyna funkcjonowała trzy lata temu, a jak funkcjonuje teraz. Z mojej strony mogę powiedzieć, że będę dyskutował z radą i właścicielami o przyszłości w AZS. Jedno jest pewne – w klubie potrzebne są zmiany. Pewien etap został zakończony, ale decyzję i nowy pomysł na AZS Koszalin zostawiam na razie radzie nadzorczej.
W takim razie mam rozumieć, że klub nie prowadził i nie prowadzi żadnych rozmów z zawodnikami, którzy reprezentowali barwy AZS w poprzednim sezonie?
- Zarząd klubu nie działa tylko w aspekcie sportowym, ale również prawnym i finansowym. Nie wyobrażam sobie zaciągać zobowiązań dla spółki, nie mając potwierdzenia o minimum budżetowym. Na chwilę obecną takich zapewnień nie mamy, a wszystko powinno się rozstrzygnąć w czerwcu. Wówczas zapadną konkretne decyzje.