W pierwszym spotkaniu Pucharu Polski, koszalińskie piłkarki ręczne przegrały różnicą pięciu bramek (27:22), by awansować do kolejnej fazy rozgrywek, podopieczne trenera Reidara Moistada musiały wygrać sześcioma trafieniami. Akademiczki pokazały już na samym początku spotkania, że łatwo się nie poddadzą i będą starać się odrobić straty z pierwszego meczu w Gdyni. Skuteczna i agresywna gra gospodyń i pasywna postawa Vistalu, na tyle rozzłościła trenera Jensa Steffensena, że ten po niespełna minucie poprosił o time-out.
Gdynianki zareagowały natychmiastowo. Wyrównały wynik spotkania i zaczynały przejmować inicjatywę. Akademiczki zatrzymały się na czterech trafieniach (pięć minut bez gola) i nie potrafiły powiększyć swojej zdobyczy. Na szczęście to sam tyczyło się drużyny Vistalu. Po obu stronach świetnie grały bramkarki: Iza Czarna i Beata Kowalczyk.
Trener Moistad zarządził, by jedna z liderek Vistalu, Iwona Niedźwiedź, miała tzw. „plaster” w którego rolę wcieliła się Dorota Błaszczyk (a następnie Jennifer Winter -red.). Koszalinianki dosyć dobrze radziły sobie w defensywie, jednak ich ofensywa pozostawiała wiele do życzenia. Akademiczki nie wykorzystały co najmniej czterech sytuacji sam na sam. W bramce gości cuda wyczyniała Beata Kowalczyk, która wyciągała większość rzutów gospodyń.
Spotkanie było niezwykle wyrównane. Nie tego jednak oczekiwały koszalińskie piłkarki, które za wszelką cenę musiały odrobić spore straty z Gdyni. Z biegiem czasu szczypiornistki z Gdyni zaczęły przejmować inicjatywę i na kilka minut przed końcem pierwszej połowy wyszły na trzybramkowe prowadzenie.
Początek drugiej połowy to całkowita dominacja Vistalu. Mimo głośnego dopingu swoich kibiców i szczerych chęci, piłkarki ręczne z Koszalina nie potrafiły dogonić gdynianek i wyjść na prowadzenie. Iwona Niedźwiedź była przez całe spotkanie odcięta od piłki, mimo to podopieczne trenera Steffensena były wciąż nie do zatrzymania.
Dopiero po dziesięciu minutach, za sprawą Oli Kobyłeckiej i Moniki Odrowskiej, koszalinianki zaczęły grać tak, jak powinny przez cały mecz. Przewaga Vistalu została zniwelowana do jednego gola. Wówczas o kolejny time-out poprosił trener Steffensen. Warto także dodać, że swój debiut w bramce zaliczyła Justyna Borkowska, która wprowadziła sporo ożywienia w szeregi Akademiczek.
Gdynianki grały nieskładnie i nerwowo. Gospodynie natomiast prezentowały bardzo dobrą obronę, po której przechodziły do szybkich kontr. Po kolejnym świetnie ustawionym ataku, koszalinianki prowadziły różnicą dwóch bramek, a do końca meczu pozostawało siedem minut. Dodatkowo, po kolejnej stracie Vistalu, karę dwóch minut otrzymała Patrycja Kulwińska.
Po kolejnym trafieniu Akademiczek, a dokładniej Moniki Odrowskiej, gospodynie potrzebowały zaledwie dwóch bramek do upragnionego awansu. Po chwili do bramki przeciwniczek trafiła Paulina Muchocka. W bramce koszalinianek świetnie spisywała się Borkowska, która wyciągała wszystkie rzuty gdynianek. Niestety, dwie szczypiornistki Energi AZS w krótkim odstępie czasu zostały ukarane dwuminutowymi karami. Ta sytuacja negatywnie odbiła się na koszalińskiej drużynie, która po kilku minutach straciła kilka bramek i znacząco oddaliła się od upragnionego Final Four Pucharu Polski.