Ciężko było sobie wyobrazić lepszy początek spotkania, niż to miało miejsce w pojedynku z MKS Piotrcovią. Sylwia Lisewska zdobyła trzy bramki z rzutów karnych, a Iza Czarna raz za razem popisywała się świetnymi interwencjami. Już po pięciu minutach Akademiczki prowadziły różnicą trzech trafień. Po kolejnej bramce na konto gospodyń, zawodniczki z Piotrkowa Trybunalskiego poprawiły znacząco obronę i koszalinianki miały sporo problemów z rozegraniem efektywnej akcji ofensywnej.
Podopieczne trenera Henryka Rozmiarka rozkręcały się dosyć wolno, ale ich gra mogła się podobać, jednak przyjezdne nie potrafiły ostatecznie się przełamać i dogonić Akademiczek. Koszalinianki momentami grały nieco nerwowo, nie potrafiły sforsować dobrej obrony szczypiornistek z Piotrkowa. Na szczęście na posterunku cały czas stała Izabela Czarna.
Akademiczki wzięły się w garść wówczas gdy o przerwę poprosił time-outów wziętych przez...trenera Rozmiarka. Koszalinianki podkręciły tempo i zaczęły niszczyć swoje rywalki w każdym aspekcie gry. Końcówka pierwszej połowy należała do gospodyń. Świetnie grające Kobyłecka, Odrowska i Garović przyczyniły się do wypracowania sporej przewagi przez Energę AZS.
Akademiczki rozpoczęły drugą połowę z podobnym animuszem. To był jeden z tych meczów, w których nie trzeba było obawiać się o nastawienie zawodniczek trenera Moistada. Taki obrót spraw nie pomagał piłkarkom z Piotrkowa, które w czwartej minucie drugiej połowy musiały radzić sobie bez dwóch szczypiornistek (dwuminutowa kara). Wówczas przewaga koszalinianek wzrosła do dziewięciu bramek.
Do świetnej dyspozycji zawodniczek z pola dochodziła genialna dyspozycja Izy Czarnej, która broniła jak w transie. Bramkarka koszalińskiej ekipy w odstępie kilku minut obroniła dwa rzuty karne i dwie akcje sam na sam.
Po takiej serii udanych zagrań gospodyń, do głosu zaczęły dochodzić piłkarki trenera Rozmiarka, które przy sześciu zdobytych bramkach z rzędu, straciły tylko jednego gola. Na taką dyspozycję Akademiczek dosyć szybko zareagował trener Moistad, który poprosił o time-out. Na piętnaście minut przed końcem spotkania koszalinianki prowadziły „zaledwie” czterema bramkami. Przerwa dla norweskiego trenera nie podziałała tak jak powinna. Akademiczki miały problemy w ofensywie, a Beata Skura wydawała się mieć odpowiedź na wszystkie rzuty koszalinianek. Na szczęście dużo wniosło wprowadzenie na parkiet Tetiany Bilenii, której doświadczenie i świetna gra w defensywie pomogła drużynie Energi AZS powiększyć przewagę do siedmiu trafień. W końcowych fragmentach gospodynie potwierdziły swoją dobrą dyspozycję i przypieczętowały ważne zwycięstwo nad ekipą Piotrcovii Piotrków Trybunalski.