To nie byli ci sami Polacy, którzy przegrywali z Ukrainą. Większa chęć do gry i brak kompleksów – tak można było opisać postawę biało – czerwonych w pierwszej połowie. Pierwsze kilkanaście minut było niezwykle wyrównane. Goście szybko wymieniali piłkę i nie bali się posyłać prostopadłych piłek. Po jednej z nich, szansę na zdobycie bramki miał Robert Lewandowski, jednak polski snajper minimalnie chybił.
Po kilku dobrych akcjach podopiecznych trenera Fornalika, do głosu zaczęli dochodzić Anglicy. Coraz śmielsze akcje, strzały w poprzeczkę oraz niepewne interwencje polskich obrońców sygnalizowały, że gospodarze będą za wszelką cenę chcieli zdobyć prowadzenie przed końcem pierwszej połowy. Niestety, po błędzie środkowych defensorów do bramki trafił Rooney, który skierował piłkę strzałem głową.
Po przerwie można było odnieść wrażenie, że Anglicy cofnęli się pod swoją bramkę i wyczekiwali szans na kontry. Polacy mieli swoje sytuacje, jednak po raz kolejny zawiódł Lewandowski, który tym razem nie pokonał w sytuacji jeden na jeden Joe Harta. Po przerwie bramkę dla biało-czerwonych mógł zdobyć Klich, ale któryś z angielskich obrońców świetnie przyblokował strzał polskiego zmiennika.
Trener Fornalik szukał zawodników, którzy dodaliby polskiej kadrze innej jakości. Sławomir Peszko miał być jokerem, ale nie był aż tak widoczny od czasu swojego wejścia. Warto wspomnieć o świetnej postawie Wojtka Szczęsnego. Bramkarz Arsenalu bronił niezwykle mocne uderzenia, często naprawiając przy tym błędy swoich obrońców. Młody golkiper Polski, nie miał szans przy uderzeniu Stevena Gerrarda, który ustalił wynik spotkania na 2:0.