Koszalinianie zakończyli okres przygotowawczy. Akademicy wystąpili w trzech turniejach, w których zmierzyli się z drużynami chcącymi znaleźć się w czołowej szóstce Tauron Basket Ligi oraz z tymi typowo średnimi. Koszykarze AZS rozegrali także dwa spotkania z czołowymi ekipami z innych państw - oba mecze sromotnie przegrali.
Gwiazdą zespołu będzie LaceDarius Dunn. Amerykanin to typowy łowca punktów, dla którego nie ma niemożliwych pozycji. Problem tkwi jednak w tym, że rzucający AZS czasem za dużo patrzy na kosz i nie widzi pozostałych, lepiej ustawionych zawodników. Absolwent uniwersytetu Baylor będzie z pewnością jednym z najlepszych strzelców w Tauron Basket Lidze, ale musi nauczyć się wykorzystywać potencjał pozostałych koszykarzy.
Nie sposób nie wspomnieć o Seku Henry'm. Amerykanin dojrzał, nie podejmuje wątpliwych decyzji gra bardziej rozważnie. Wie kiedy rzucić, a kiedy podać, poza tym wciąż jest doskonałym, jak na polską ligę, obrońcą. Jego rzut wygląda pewniej, a gra na koźle coraz częściej daje mu więcej przestrzeni pomiędzy defensorem.
To samo można powiedzieć o dwójce Bartłomiej Wołoszyn i Artur Mielczarek. Obaj zdobyli brązowe medale i byli jednymi z autorów wielkiego sukcesu. W ich grze widać dużą pewność siebie, której czasem brakowało w poprzednich rozgrywkach. Jestem pewny, że w tym sezonie, dwaj niscy skrzydłowi udowodnią swoją przydatność i swoimi rzutami będą walnie przyczyniać się do kolejnych zwycięstw AZS.
Co muszą poprawić koszykarze AZS? Zbyt dużo zależy od gry na dystansie. Jeżeli trójki wpadają, to Akademicy prezentują się wyśmienicie. Jeśli nie, to szukają innych rozwiązań, z którymi mają więcej problemów. Do ligi pozostał jeszcze niecały tydzień czasu i koszalinianie muszą poprawić niektóre elementy po to, by dobrze rozpocząć sezon, a ich pierwszym rywalem będzie zupełnie odmieniony zespół Asseco Gdyni.