Takich weekendów, jak ubiegły, koszalińskie ekipy życzyłyby sobie jak najwięcej. Gwardia i Bałtyk grają jak na razie skutecznie, starannie zbierając punkty tak, by na koniec sezonu znaleźć się jak najwyżej w tabeli. Mimo że forma dwóch koszalińskich drużyn jest dla wielu zaskoczeniem, to tak powinno to wyglądać, w końcu te dwie ekipy mają potencjał by grać w wyższej lidze. Oprócz potencjału sportowego liczy się także potencjał organizacyjny, którego nie powinno zabraknąć.
Bałtyk grał w sobotę z jednym z głównych faworytów do awansu - Drawą Drawsko Pomorskie. Prognozy i zapowiedzi na to spotkanie były jasne i klarowne, wywiezienie remisu z trudnego terenu miało być sukcesem. Biało - niebiescy przegrywali w pierwszej połowie 1:0, ale w drugich czterdziestu pięciu minutach dominowali tylko koszalinianie, którzy po raz kolejny dzięki nazwisku "Wiśniewski" zdołali zdobyć trzy punkty. Do siatki bramkarza Drawy trafiali Mateusz i Łukasz Wiśniewscy.
Gwardia stanęła przed teoretycznie łatwiejszym zdaniem, bo grała przeciwko Cartusii Kartuzy, która w tym sezonie uplasuje się najpewniej w środku tabeli. Podopieczni trenera Tadeusza Żakiety po porażce w koszalińskich derbach, chcieli jak najszybciej odzyskać zaufanie kibiców i zgarnąć komplet punktów w kolejnym meczu. Przez dziewięćdziesiąt minut, Gwardziści nie potrafili sforsować obrony rywali, a wszyscy powoli godzili się z remisem. Wówczas, w doliczonym czasie gry bramkę zdobył Mateusz Bień, a trzy punkty zostały na stadionie przy ulicy Fałata.
W następnej kolejce, Bałtyk zmierzy się na własnym boisku z Arką II Gdynia. Gwardziści natomiast pojadą do Gdańska i zagrają z Lechią II Gdańsk.