Wina leży po stronie działaczy kołobrzeskiej Kotwicy. To sztab szkoleniowy, w szczególności kierownik drużyny, powinien dbać o przestrzeganie przez zespół regulaminu Polskiej Ligi Koszykówki. Z regulaminu jasno wynika, że w każdym składzie podczas meczu musi być co najmniej sześciu graczy posiadających polskie obywatelstwo. Są wyjątki. Drużyny reprezentujące nasz kraj w europejskich pucharach muszą mięć pięciu Polaków.
Dziwi jednak także fakt, iż komisarz spotkania dopuścił do jego rozegrania. Komisarz to osoba, która odpowiedzialna jest w czasie meczu, przed jego rozpoczęciem oraz po zakończeniu, za przestrzeganie regulaminów PZKosz, PLK a także zasad bezpieczeństwa przeprowadzania imprezy masowej.
Jeżeli komisarz podczas odprawy z kierownikami drużyn zasygnalizowałby problem, Kotwica miałaby 60 minut na jego rozwiązanie. Na godzinę przed każdym meczem dochodzi bowiem do spotkania, podczas którego weryfikowane są składy obu drużyn. Podczas tego spotkania błędu nikt nie zauważył.
Gdyby ktokolwiek zorientował się w porę, problemu by nie było. Do rozgrywek Tauron Basket Ligi Kotwica zgłoszonych ma kilku juniorów, których można było do Koszalina natychmiast ściągnąć. Wystarczyłoby, aby jeden z nich na mecz przyjechał, przebrał się i spędził całe spotkanie na ławce rezerwowych. Zgodnie z regulaminem PLK w oczekiwaniu na szóstego polskiego gracza rozpoczęcie meczu mogło zostać opóźnione maksymalnie o 60 minut. Wówczas Kotwica zapłaciłaby karę za opóźnienie meczu z powodów formalnych. Kara ta wynosi 10 tysięcy złotych. Teraz natomiast klub z Kołobrzegu, zgodnie z regulaminem ligi, będzie musiał prawdopodobnie zapłacić karę w wysokości 50 tysięcy złotych za „nierozegrania meczu z powodu braku zawodników polskich”.
Komisarz, który dopuścił do rozegrania meczu, który odbyć się nie powinien, został zawieszony. W tym sezonie nie weźmie już udziału w żadnym meczu organizowanym przez Polską Ligę Koszykówki.