Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

„I co ci psy zawiniły?”

Autor Wojciech Kukliński, fot. archiwum autora 3 Grudnia 2025 godz. 9:21
Trudno przejść obojętnie obok tego weta Prezydenta. Jako ktoś, kto również ma duże psy i doskonale wie, ile przestrzeni, ruchu i troski potrzebują, naprawdę nie potrafię zrozumieć powodów jakimi kierowała się Głowa Państwa. Zwierzę nie ma głosu, nie pójdzie do mediów, nie napisze listu, nie zaprotestuje. To my jesteśmy jego jedyną ochroną. Jego głosem!

I dlatego tak boli, że w najważniejszym momencie ta ochrona została im zabrana.

Rozumiem, że niektórzy obawiają się kosztów czy wymogów. Ale minimalne standardy utrzymania psa to nie ekstrawagancja — to po prostu podstawowy dobrostan, bez którego mówimy nie o opiece, ale o przetrwaniu. Zakaz trzymania psów na łańcuchach czy wymóg kojca dopasowanego do wielkości zwierzęcia to nie jest fanaberia aktywistów. To absolutne minimum człowieczeństwa.

Jeśli akceptujemy, że „tanio” jest ważniejsze niż zdrowie i bezpieczeństwo psa, to godzimy się na świat, w którym zwierzę traktowane jest jak problem, nie jak czująca istota.

Prezydent mówi o „kojcach wielkości kawalerek”. To wprowadzanie w błąd! Byłem przekonany, że kto jak kto, ale Prezydent to na kawalerkach się zna...  Polskie prawo jasno określa, że kawalerka zaczyna się od 25 m². A zawetowana ustawa mówiła o 10–20 m², w zależności od wielkości psa. To różnica, której nie trzeba tłumaczyć nikomu, kto ma choć odrobinę dobrej woli.

I powiedzmy sobie szczerze: każdy, kto bierze dużego psa, z góry wie, że to zwierzę oznacza większe koszty. Więcej jedzenia, więcej ruchu, więcej troski — i tak, więcej miejsca.

U mnie na wsi pełno jest dużych psów w dużych, solidnych kojcach. I nikt nie budował ich dlatego, że musiał. Budowali z miłości.

Tymczasem wetując ustawę tylko dlatego, że „niektórzy nie chcą zapewnić minimum”, utrwalamy patologię. Mówimy, że brak wysiłku właściciela jest ważniejszy niż cierpienie zwierzęcia.

A przecież zamiast weta można było rozmawiać o wsparciu, edukacji, kontroli i stopniowym wdrażaniu zmian. Można było szukać rozwiązań, a nie blokować je w całości.

Premier Donald Tusk zapytał: „I co ci psy zawiniły?”

To pytanie, które wielu z nas nosi teraz w sercu.

Tym bardziej, że w Sejmie czeka już obywatelski projekt ustawy o ochronie zwierząt, podpisany przez ponad pół miliona Polek i Polaków. Tylu ludzi nie domaga się „fanaberii”. Domaga się tylko tego, by psy nie żyły na krótkich łańcuchach, w błocie, bez cienia.

To naprawdę nie jest dużo.

To jest absolutne minimum.

I dlatego tak bardzo szkoda, że akurat w tej sprawie zabrakło odwagi, empatii i zwykłej ludzkiej przyzwoitości.

Czytaj też

Sejm spuścił psy z łańcuchów. Posłowie PiS i Konfederacji przeciw ochronie zwierząt

Ala za Sejm RP, fot. - 28 Września 2025 godz. 5:48
W piątek 26 września Sejm przyjął obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zwierząt oraz zmianie niektórych innych ustaw, czyli tzw. ustawę łańcuchową. Ustawa, zakładająca zakaz trzymania psów na uwięzi w niemal każdym przypadku, trafi teraz do Senatu. To przełomowy dzień dla ochrony zwierząt w Polsce. Sejm przyjął projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, wprowadzający całkowity zakaz trzymania psów na łańcuchach. Za zmianami głosowało 280 posłów, przeciw było 105, a 30 wstrzymało się od głosu. Nowe przepisy – nazywane potocznie „ustawą łańcuchową” – mają położyć kres wieloletniej praktyce wiązania psów do bud czy drzew, często na całe życie. Po wejściu ustawy w życie dopuszczalne będzie jedynie krótkotrwałe, wyjątkowe trzymanie psa na uwięzi – na przykład w czasie wykonywania prac gospodarskich albo w sytuacjach związanych z bezpieczeństwem. Dotychczas prawo zezwalało na wiązanie psów przez maksymalnie 12 godzin w ciągu doby, jednak – jak wskazywali eksperci – przepis ten był martwy. Kontrolerzy nie mieli realnej możliwości sprawdzenia, ile czasu zwierzę faktycznie spędzało na uwięzi, co prowadziło do licznych nadużyć. Nowe standardy dla kojców Ustawa nie ogranicza się tylko do kwestii łańcuchów. Wprowadza również konkretne wymogi dotyczące kojców, w których mogą być utrzymywane psy. Minimalna powierzchnia kojca ma wynosić: 10 m² dla psów o wzroście poniżej 50 cm w kłębie, 15 m² dla psów o wzroście od 51 do 65 cm, 20 m² dla psów większych. Naruszenie nowych przepisów będzie wiązać się z możliwością nałożenia wysokich kar na właścicieli. Koniec z cierpieniem Autorzy projektu podkreślają, że utrzymywanie zwierząt na łańcuchu to praktyka nie tylko przestarzała, ale przede wszystkim okrutna i niehumanitarna.„Trzymanie psów na łańcuchu wiąże się z ogromnym cierpieniem. Często dochodzi do wrastania łańcuchów w szyję, stosowania zbyt ciężkich uwięzi w stosunku do masy zwierzęcia, a zimą do przymarzania łańcucha do skóry. Jedyną dopuszczalną formą ograniczenia ruchu na prywatnej posesji powinien być kojec” – argumentują wnioskodawcy. Pierwszy krok do większej ochrony zwierząt Projekt został przygotowany przez sejmową komisję nadzwyczajną ds. ochrony zwierząt. Jak podkreśla jej przewodnicząca i wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela (KO), prace nad tzw. ustawą łańcuchową podjęto w pierwszej kolejności, ponieważ „w tej sprawie najłatwiej było osiągnąć ponadpartyjne porozumienie”. Nowe przepisy oznaczają ogromną zmianę w polskim prawie i w codziennym życiu tysięcy zwierząt. Psy, które do tej pory przez całe życie spędzały dni i noce przywiązane do bud, wreszcie zyskają szansę na godne traktowanie. To także sygnał, że Polska – choć z opóźnieniem – dołącza do grona państw, w których dobrostan zwierząt staje się realnym priorytetem, a nie tylko pustym hasłem. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji głosowali przeciw. Przeciw podstawowym standardom cywilizowanego świata. Przeciw uznaniu, że zwierzę to nie rzecz. Przeciw prawu do życia wolnego od cierpienia. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że zwierzęta czują ból, strach i samotność? Że ich życie i dobrostan to nie „temat zastępczy”, tylko sprawa etyki, empatii i odpowiedzialności? To głosowanie było czymś więcej niż polityczną decyzją. Było przyzwoleniem na przemoc. Sygnalnym, że interesy lobbystów, hodowców futer i radykalnych środowisk są ważniejsze niż los tysięcy skrzywdzonych istot. Jak głosowali posłowie z naszego regionu - PiS: Czesław Hoc - wstrzymał się od głosy, Małgorzata Golińska i Marek Subocz przeciw, Radosław Lubczyk (PSL) i Barbara Grygorcewicz (KO) - za. Ta decyzja zapisze się w pamięci – nie tylko obrońców praw zwierząt, ale wszystkich, którzy wierzą w podstawowe wartości: empatię, współczucie i odpowiedzialność.