Po pierwsze, zakończenie pierwszej tury na drugim miejscu to nie remis, ale Pana porażka. Sygnał, że już raz Pan nie zdobył pierwszego miejsca na podium. To utrata jednego punktu w politycznej grze o fotel prezydenta.
Pana sytuację komplikuje dodatkowo zamieszanie ze wsparciem udzielonym Panu przez PSL oraz Nową Lewicę (jest czy go nie ma?) oraz nowe, ale jakże problematyczne poparcie ze strony PiS i Konfederacji. W Koszalinie żadne z tych ugrupowań nie cieszy się szerokim poparciem, co czyni ten Pana ruch bardziej „pocałunkiem śmierci” niż realnym wzmocnieniem. Wybory to nie prosta arytmetyka, a raczej dość skomplikowana gra w polityczne szachy.
Kolejnym znakiem osłabienia poparcia dla Pana była nieudana akcja z sobotnim grillem, która nie przyciągnęła szerokiego grona mieszkańców. Oczywiście Pan odtrąbił jej sukces, jednak zdaje się temu przeczyć frekwencja widoczna na zdjęciach opublikowanych w mediach społecznościowych.
Tymczasem Koalicja Obywatelska wzmocniona niedawną wizytą posłów na Sejm RP Krzysztofa Brejzy, Bartosza Arłukowicza, senatora RP Stanisława Gawłowskiego, czy marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza, wydaje się być uskrzydlona w swojej konsekwentnej polityce pozytywnego przekazu. Pokazuje równocześnie swoją mocną pozycję. A także chęć wielopoziomowej współpracy jej kandydata, Tomasza Sobieraja, I to na każdym polu tej lokalnej oraz ogólnopolskiej polityki.
Mało tego, koszalinianie dostrzegli ten fakt i dali temu wyraz w wyborach do rady miasta. KO zdobyła tam bardzo silną pozycję, uzyskując aż 65% mandatów, co przekłada się na 15 z 23 miejsc. W porównaniu, ugrupowanie wspierające Pana uzyskało jedynie 4 mandaty (17%). To oznacza, że - biorąc pod uwagę Pana konflikt z KO oraz zakładając ewentualne Panazwycięstwo - będzie Pan miał bardzo trudną pracę do wykonania przez najbliższe 5 lat: większości w radzie miasta zwyczajnie Pan nie będzie miał.
Wobec tych wszystkich faktów, twierdzenie Pana o stanie „gry” 0:0 na starcie drugiej tury wydaje się być nie tylko nieprzekonujące, ale wręcz sprzeczne z rzeczywistością. To jest tak zwane myślenie życzeniowe, które bardzo rzadko kończy się pozytywnie.
Podsumowując. Druga tura wyborów w Koszalinie, czyli jak mawiają sympatycy piłki nożnej druga połowa wyborczego meczu rozpoczyna się od wyniku 0:6 na niekorzyść Pana. Na dodatek w większości członkowie Pana drużyny już stracili ochotę do dalszej walki. Nadzieja na elekcyjny sukces prysła, a wydane pieniądze bolą… Także ich rodziny.
Na dodatek musimy zdawać sobie sprawę, że od kilku miesięcy nasila się niekorzystny dla Pana trend społecznej opinii. W styczniu za zmianą prezydenta w Koszalinie było 52% koszalinian, a w marcu już 57%. Trendy mają to do siebie, że trudno jest je zatrzymać, a wręcz niemożliwym odwrócić.
Dziś zatem wszystko wskazuje na to, że wybór dokonany w niedzielę (21 bm.) będzie po prostu jego potwierdzeniem. Koszalin w naszych sercach!
Artur Kukliński