Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Maciej Kot nadzieją polskich skoków? Adam Małysz: oby to był prawdziwy comeback!

Autor Art za Superbet 8 Grudnia 2023 godz. 15:06
Po dwóch nieudanych weekendach ze skokami narciarskimi w Pucharze Świata, przyszedł czas na radykalne ruchy. Trener Thomas Thurnbichler zdecydował o odesłaniu do domu Aleksandra Zniszczoła i zastąpieniu go Maciejem Kotem. Zawodnik, który sześć lat temu był jednym z najlepszych na świecie, przez długi czas zmagał się z poważnymi problemami. - Niestety pogubił się kilka sezonów temu i ta sytuacja trwała bardzo długo, ale na szczęście wraca na właściwe tory. Oby to był prawdziwy comeback. Bardzo życzę Maćkowi, żeby powrócił do światowej czołówki, bo ma coś w sobie – mówi nam legenda polskich skoków narciarskich Adam Małysz.

Kiedy Maciej Kot w lutym 2017 roku wygrywał konkursy o Puchar Świata, podium uzupełniali dominujący obecnie na skoczniach Austriak Stefan Kraft czy Niemiec Andreas Wellinger. Po upływie sześciu lat naznaczonych kompletnie rozregulowaną techniką i wystawiona przez to na coraz trudniejsze próby psychiką, 32-latek z Limanowej liczy na efektowny comeback, na wzór wspomnianego Wellingera. Niemiec, złoty medalista olimpijski z Pjongczangu (2018 rok) od listopada 2018 roku aż do lutego 2023 przez cztery i pół roku ani razu nie stanął na podium zawodów o Puchar Świata, w międzyczasie przez dwa sezony nie zdobył nawet punktu – najpierw wyłączyły go ze sportu poważne kontuzje, a później powrót do formy zajmował mu o wiele dłużej niż wszyscy w Niemczech liczyli. Jednak wrócił i znów jest jednym z najlepszych na świecie. Wszyscy fani skoków w Polsce marzą o tym, żeby Kot poszedł w ślady Niemca. – Na niedawnych treningach w Zakopanem skakał lepiej od Zografskiego – mówił podczas konkursów z Ruce Wojciech Topór, szkoleniowiec trenujący Kota w grupie bazowej polskiej kadry skoków. Przypomnijmy, że Bułgar Władimir Zografski punktował w każdym z dotychczasowych czterech konkursów PŚ, a w Lillehammer zajął 14. oraz 18. miejsce. Radzi sobie lepiej od wszystkich naszych skoczków. 

 

Brat nie traci wiary

W poprzednich latach marzenia Kota o powrocie do regularnego skakania w elicie szybko gasły. Tym razem błyskawicznie zostały rozpalone. Trener kadry A Stefan Thurnbichler po słabych występach zdecydował o odesłaniu Aleksandra Zniszczoła do Pucharu Kontynentalnego. Jego miejsce zajmie właśnie Kot. Poprzeczka nie jest zawieszona wysoko, bo nasza kadra fatalnie rozpoczęła sezon, a występy naszych zawodników w Ruce i Lillehammer wołały o pomstę do nieba. Kibice duże nadzieje pokładają w „Kocurze”, który latem prezentował równą i wysoką dyspozycję. O jego szansach na sukces porozmawialiśmy z jego bratem, Jakubem, byłym skoczkiem narciarskim, który obecnie jest ambasadorem legalnego bukmachera, marki Superbet, która jest partnerem Polskiego Związku Narciarskiego.

 

- Bardzo bym chciał, żeby Maciek dał promyk nadziei przy słabej postawie naszego zespołu. Nikt się nie spodziewał aż tak złych skoków, jak w Kuusamo i Lillehammer. Musimy się z tego otrząsnąć. Oby Maciek przyniósł zmianę tych wyników, ale nie oczekujmy za wiele, nie spodziewałbym się wyników na TOP 15 Pucharu Świata w sytuacji, kiedy Dawid Kubacki i Piotrek Żyła ledwo wchodzą do drugiej serii. Liczę na to, że ze skoku na skok, z weekendu na weekend będziemy się odbudowywać jako reprezentacja, a Maciek w tym procesie pomoże. Na mistrzostwach Polski niewiele brakło mu do indywidualnego medalu, świetnie skakał też w drużynie. Jednak pytanie czy to on zrobił taki progres, czy reszta tak obniżyła loty. Liczę na to, że po powrocie do Pucharu Świata nie będzie statystą, tylko regularnie powalczy o punkty. No bo kiedy, jak nie teraz? To już ostatni dzwonek – analizuje ekspert Superbetu. 

 

Powrót jak u Rocky’ego?

Partner PZN przygotował wiele atrakcji dla polskich kibiców, a ich kulminacja nastąpi podczas historycznego PolSKI Touru: zawodów na skoczniach w Szczyrku, Wiśle i Zakopanem, które odbędą się w połowie stycznia. - Pierwszy w historii narciarski „trójskok” po polskich skoczniach, czyli zawody w Zakopanem, Wiśle i Szczyrku, będzie dużym świętem dla kibiców. Chcemy być jego ważną częścią. Dlatego pod skoczniami przygotujemy duże strefy kibica Superbet, w których będzie można spróbować swoich sił w różnych konkursach i zgarnąć atrakcyjne nagrody. Przygotujemy też masę zimowych gadżetów dla kibiców, dzięki którym kibicowanie naszym skoczkom będzie jeszcze bardziej super! – podkreśla CEO Superbet Polska, Łukasz Seweryniak.

 

Żeby jednak było kogo pod skoczniami zabawiać, niezbędna jest poprawa rezultatów naszych zawodników: kibice liczą na to, że podczas naszych zawodów będą mogli liczyć na wysokie lokaty reprezentantów Polski. Czy na podium wciągnie nas Maciek Kot? Byłaby to wspaniała historia, przypominająca najbardziej poruszające filmy o bokserach wracających ze sportowych zaświatów, żeby jeszcze raz pięknie zatańczyć w ringu.

 

- Maciek miał sezon życia, kiedy za czasów Stefana Horngachera był ważną częścią drużyny, która w Lahti wywalczyła historyczne złoto mistrzostw świata. Tak samo na igrzyskach w Pjongczangu. Niestety później ten sam trener, który wydobył go na szczyt, nie był w stanie mu pomóc, kiedy pogubił się technicznie. Trzeba bić mu brawo, że pomimo wieku cały czas ciężko trenuje i walczył o ten powrót. A okoliczności miał niełatwe, był przecież w pewnym momencie w ogóle poza kadrą Polskiego Związku Narciarskiego, musiał trenować w klubie, został totalnie odrzucony – analizuje jego brat, Jakub.

 

Wróżenie z fusów

Czy poza nadzieją mamy racjonalne przesłanki, aby oczekiwać dobrego występu nowego-starego reprezentanta Polski? Według Jakuba Kota brat na powołanie zasłużył, jednak jego obecna dyspozycja jest dużą niewiadomą. - Ciężko powiedzieć, w jakiej formie jest Maciek, bo podczas treningów w Ramsau nie było innych rywali czy drużyn na tym samym poziomie, więc brakuje punktu odniesienia. Wydaje się, że jest w dobrej dyspozycji, ale nie wiem, czy gdyby pojawił się tam Kraft, to nagle nie skoczyłby tyle samo z rozbiegu położonego o piętnaście belek niżej… Powołanie jest na pewno zasłużone, bo lato Maciek miał bardzo udane, a jego trener Wojtek Topór mówi, że oddawał dobre skoki. Ale formę zweryfikują zawody w Klingenthal, szczególnie, że to naprawdę duża skocznia, a Maciek przeniesie się na nią z normalnego obiektu – przekonuje ambasador Superbetu.

 

Kluczowa będzie sfera mentalna. Po latach katorżniczej pracy aby znów dostać szansę, występy w Klingenthal będą dla Kota ogromnie emocjonalnie istotne. Czy wytrzyma ciśnienie? - Na ile znam Maćka, to w środku musi być ekscytacja. Wraca do Pucharu Świata, a nastawiał się na start sezonu w Pucharze Kontynentalnym. Ale na pewno się nie podpala, jest spokojny. To doświadczony zawodnik, cieszy się z powołania, ale zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo i że czeka go ciężka praca. Musi teraz udowodnić trenerom, że nie biorą go za piękne oczy, tylko zasłużył na zaufanie swoją dyspozycją. Nie może być za bardzo ambitny i nagle chcieć pokonać Krafta, bo to nierealne. Musi robić to, co potrafi. Z pewnością to dla niego bardzo ważny moment – kończy Jakub Kot.