Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Stulatka z Koszalina

Autor Ala za UM Koszalin 12 Sierpnia 2023 godz. 9:52
We wtorek, 15 sierpnia o godz. 10.00 w koszalińskim DPS ul. Teligi 4 rozpocznie się uroczystość zwiazana z obchodami 100-rocznicy urodzin mieszkanki naszego miasta, pani Marianny Krochmal.

Marianna Krochmal (z domu Piwońska), urodziła się 15 sierpnia 1923 roku w Witkowie koło Gniezna. Miała siedmioro rodzeństwa. Ojciec Stanisław miał przed wojną gospodarstwo rolne. Matka – Marianna – zajmowała się domem. Nie można odmówić tacie małej Marianny odwagi – dwukrotnie wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych, żeby poprawić rodzinie finansowy byt. Niestety, zarówno brak biznesowej żyłki, jak i splot historycznych wydarzeń pozbawiły rodzinę wizji dostatniego życia.

Podczas II wojny światowej rodzina pracowała w majątku bogatego zarządcy niemieckiego w Kołaczkowie (nieopodal rodzinnego domu). Mimo że dzieci były w wieku szkolnym, również musiały pracować w gospodarstwie u Niemca.

Podczas kampanii wrześniowej zginął w walce brat Marianny Jan. Nigdy nie doczekał się prawdziwego pochówku. Po II wojnie światowej losy dorosłego już rodzeństwa zaczęły się dzielić. Marianna, za namową koleżanki spotkanej w Gnieźnie, postanowiła wsiąść do pociągu, żeby zacząć nowe życie w polskim Koszalinie. Było to w październiku 1945 roku. Jak wspomina do dziś, w centrum miasta zalegały gruzy, w pamięci ma rozwiewane przez wiatr kartki biurowego papieru.

Młode dziewczyny zakwaterowano w budynku ówczesnego szpitala (dzisiejszy Dom Miłosierdzia Bożego przy ul. Monte Cassino ). Pracowały tam jako sanitariuszki. Pewnego dnia, wychodząc z budynku, Marianna natknęła się na jadącego rowerem mężczyznę. Okazało się, że to jej starszy brat Józef, który również przyjechał na te ziemie. Objął gospodarstwo w Łabuszu.

W październiku 1948 roku wyszła za mąż za Michała Krochmala. Ślub, z przyczyn urzędowych, musieli wziąć w Bardzie Śląskim. Młode małżeństwo zamieszkało w Kołobrzegu. Tam w 1949 roku urodził się ich pierwszy syn Włodzimierz (zmarł w 1998 roku). Potem rodzina przeprowadziła się do Koszalina. W 1951 roku Marianna znalazła zatrudnienie w Bibliotece Publicznej w Koszalinie. I tu, w 1953 roku przyszedł na świat drugi syn – Witold. Rodzina zamieszkała przy ul. Szymanowskiego wraz z teściami Marianny. 

Budynek biblioteki mieścił się wtedy w obecnym Centrum Kultury 105, potem placówka została przeniesiona na pl. Wolności (obok Poczty Głównej). Marianna Krochmal pracowała najpierw jako bibliotekarka, a kiedy biblioteka [przeniesiona została do budynku przy ul. Świerczewskiego (obecna Dworcowa), została kierowniczką sekretariatu. Następnie, w nowo wybudowanym obiekcie przy pl. Polonii pracowała w Dziale Opracowań. Warto dodać , że jej koleżanką z pracy była m.in. Maria Pilecka. Nikt wtedy nie znał dramatycznej historii jej brata, Witolda Pileckiego, jednak pani były w tak zażyłych stosunkach, że siostra zwierzyła się Mariannie, a ta dotrzymała tajemnicy.

W bibliotece Marianna Krochmal przepracowała do 1986 roku, kiedy odeszła na emeryturę. Była już po rozwodzie z mężem, który zostawił rodzinę. Ciekawostką jest, że synowa żyła w jednym domu i w pełnej zgodzie ze swoimi teściami, którzy wspomagali samotną pracującą matkę w wychowywaniu synów. 

Zawsze marzyła o podróżach, w czasie zawodowej aktywności chętnie korzystała z wycieczek po kraju, a kiedy była na emeryturze, na trzy miesiące wyjechała do Kanady.

Do późnego wieku mieszkała z synem, kiedy zaczęła fizycznie podupadać na zdrowiu, postanowiła zamieszkać w Domu Pomocy Społecznej. Od 2018 roku jest pensjonariuszką DPS przy ul. Teligi i chwali sobie to miejsce.

Nie ma recepty na długowieczność. Nigdy nie była łakoma, nie oddawała się nałogom i starała się, choć bez przesady, o siebie dbać. Lubi proste jedzenie, dobry dowcip i przede wszystkim ceni wielkie serca ludzi. Od lat wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. 

Od życia nigdy nie chciała zbyt wiele, zależy jej zawsze, żeby najbliżsi byli szczęśliwi. Nie lubi narzekania i niepotrzebnego zamartwiania się. Jest optymistką i twierdzi, że tak dobrą kondycję psychiczną zawdzięcza dużej liczbie przeczytanych książek. Te w rodzinie były zawsze obecne. 

Jest odznaczona Odznaką Honorową Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich i Odznaką za Zasługi dla Koszalina.