Radny podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej zgłosił w tej sprawie interpelację: "Niedawno mieszkańcy bloków wielorodzinnych i wspólnoty mieszkaniowe otrzymali ulotki
pouczające jak segregować odpady biodegradowalne. W tym odpady zielone. W ulotkach zawarto jasny przekaz: trawę, liście i resztki roślin wrzucamy do pojemników bio - mówił Bernacki. "Wspólnoty mieszkaniowe po tej informacji zaczęły się do tych wytycznych stosować mówił radny. I nic dziwnego, zwietrzyły szansę - nie muszą płacić za transport tych odpadów - na obniżenie kosztów trzymania terenów wspólnych. - Pojemniki bio szybko się zapełniły i niektóre wspólnoty zwróciły się do PGK z prośbą, by zwiększyli ich liczbę - kontynuował Bernacki. - W odpowiedzi otrzymali informacje, że liście i trawy należy co prawda segregować, ale wspólnoty same muszą je dostarczać do punktów selektywnego zbioru odpadów komunalnych. Dlaczego mieszkańcy wspólnot i wspólnoty zostali wprowadzeni w błąd? - pytał radny.
Postanowiliśmy wyjaśnić ten temat. Rzeczywiście, zarówno na ulotkach jak i na oficjalnej stronie PGK znajduje się taki nakaz segregowania odpadów:
- Nie rozumiem skąd wzięło się to nieporozumienie - wyjaśnia Agnieszka Kunz, dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Koszalinie. - Przecież program segregacji śmieci działa od wielu lat, i w ostatnim czasie nic się w nim nie zmieniło. Skąd nagle we wspólnotach taki problem? - pytała retorycznie urzędniczka. Po naszych wyjaśnieniach, że "śmieciowy zgrzyt" spowodowały ulotki, które wręcz nakazywały umieszczanie w pojemnikach bio odpady zielone uzyskaliśmy wyjaśnienie, że sprawę wywozu tych odpadów reguluje "Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie Miasta Koszalina". I rzeczywiście znaleźliśmy w nim następujący zapis (ppkt. 3):
Z pewnością nie doszłoby do takiego dysonansu, gdyby w kolportowanych ulotkach znalazł się zapis, że ów nakaz segregacji odpadów zielonych nie dotyczy wspólnot mieszkaniowych i budynków wielolokalowych. A tak miało miejsce zupełnie niepotrzebne zamieszanie.