Najbardziej spektakularny fatalizm, którym dotknął w ostatnim czasie miasto to oczywiście niekontrolowane zawalenie się wiaduktu na Monte Cassino. Zły los prześladuje także inne miejskie inwestycje drogowe jak choćby te na ul. Prostej czy ul. Piłsudskiego. Do tego dochodzą kłopoty w samym ratuszu. Związane są przede wszystkim z organizacją pracy Rady Miejskiej. A to są kłopoty z internetową transmisją wideo z obrad, a to nie działają mikrofony, a wczoraj "wysiadł" elektroniczny system do głosowania...
A zastanawialiście się nad tym: czym tak naprawdę jest pech? Może miastem zawładnął jakiś czarny - ponoć przynoszący nieszczęście - kot? Dotknęło je jakieś fatum? A może pech to po prostu zdarzenie, na które nie mieliśmy wpływu... A może tylko nam się tak wydaje, że nie mieliśmy na nie wpływu? Może to jednak usprawiedliwienie nierozsądnie podjętych decyzji, pochopnych działań, braku przewidzenia skutków podejmowanych decyzji lub po prostu ich braku? Co Wy sądzicie o pechu, które prześladuje miasto?