Zatrucie rzeki, tony śniętych ryb, martwe ptaki wodne i bobry - trwa ekologiczny alert na Odrze. O niespotykanym wcześniej skażeniu alarmują wędkarze, straż rybacka, samorządowcy z nadodrzańskim gmin. Toksyczna fala zaczęła się na Dolnym Śląsku i przez województwo lubuskie dotarła do Zachodniopomorskiego. Jak bardzo jest groźna? Co spowodowało zatrucie rzeki? Jak ograniczyć zasięg ekologicznej katastrofy i zminimalizować jej skutki? O intensywne działania w tym obszarze i rzetelną informację apeluje do państwowych służb Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego.
„Mając na uwadze informacje medialne o zatruciu Odry, skutkujące tonami śniętych ryb na terenie województwa dolnośląskiego i lubuskiego, zwracam się z pytaniem, jakie kroki zostały podjęte w celu zapobieżenia następstwom katastrofy ekologicznej na Odrze. Wyrażam głębokie zaniepokojenie zarówno o stan środowiska, jak i zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców naszego województwa” - czytamy w piśmie marszałka Olgierda Geblewicza do Dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie Marka Duklanowskiego.
Marszałek województwa zwraca uwagę, że zagrożenie zostało nagłośnione przez media. Państwowe instytucje i służby o nim nie informowały, mimo że śnięte ryby w Odrze pojawiły się już 26 lipca, w okolicach Oławy na Dolnym Śląsku. Z rzeki wyłowiono około 8 ton martwych ryb! 30 lipca oławskie koło Polskiego Związku Wędkarskiego alarmowało, że „zjawisko się nasila”.
„Oczekuję na pilną reakcję z Pana strony i rzetelne informowanie zarówno mieszkańców województwa, jak i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego o podjętych działaniach w celu ustalenia przyczyn katastrofy, ale przede wszystkim uniknięcia dalszych skażeń” - apeluje marszałek Olgierd Geblewicz do dyrektora RZGW w Szczecinie.
Pismo podobniej treści skierowane zostało również do Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrona Środowiska dra Marka Chabiora.