Kolejne różnią się diametralnie. Ona twierdzi, że funkcjonariusze podczas imprezy ją wykorzystali. Oni, że kobieta w internecie oferowała usługi towarzyskie. Znali ją z wcześniejszych spotkań, a "wszystko" odbyło się za zgodą i przyzwoleniem pani. Teraz całej sprawie przygląda się koszalińska Prokuratura Okręgowa.