To jedyny taki rajd na świecie. Start i meta usytuowane są w Hamburgu. Trasę 7500 km załoga musi pokonać w co najmniej 20-letni aucie i to nie korzystając w ogóle z autostrad. Także nie można sięgnąć po GPS czy jakąkolwiek nawigację satelitarną. Trasa czym "dziksza" tym ciekawsza. Bo w tym rajdzie nie liczy si czas ani prędkość.Liczy się przygoda i dobra zabawa. Każda załoga na starcie otrzymuje tzw. Roadbook, czyli Książkę Rajdu. W niej znajdują się zadania, a nawet wyzwania do pokonania. Wpisowe do rajdu wynosi od 2-osobowego zespołu od 980 €. Każda z załóg uczestnicząca w rajdzie sama wybiera sobie trasę. Sama także decyduje o tym w jaki sposób sprosta narzuconym zadaniom. Chodzi o to, by zagłębić się w przygodę i kultury takich krajów jak: Niemcy, Dania, Szwecja, Norwegia, Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska. Na mecie każdy z zespołów będzie mógł opowiedzieć swoją historię podczas specjalnie zorganizowanej wspólnej imprezy rajdowej. Aby było jeszcze ciekawie, niektóre zadanie Księdze Rajdu trzeba... rozszyfrować! Leander (van Delden), który w swojej rajdowej trasie dotarł do Koszalina otrzymał zadanie zorganizowania koncertu gry na bałałajce. Z pomocą przyszedł mu Marek Dziedzic, który prowadzi zajęcia z gry na gitarze i ukulele w Pałacu Młodzieży w Koszalinie. Koszaliński odcinek pomagał organizacyjnie pokonać Leanderowi, Marek Sawicki. To koszalinian z urodzenia (całą młodość aż do zakończenia nauki w szkole średniej spędziłem w Koszalinie, a obecnie mieszka i praacuje w Warszawie).
Podczas tej rajdowej przygody uczestnicy muszę zebrać kwotę 750 € na cel charytatywny. Partnerem Baltic Sea Circle Rallye jest Fundacja Movember. To globalna organizacja charytatywna, która zabiega o zdrowie mężczyzn na całym świecie. Zebrane środki zostaną przeznaczone są wsparcie w walce z rakiem prostaty, rakiem jąder, zdrowiem psychicznym i zapobieganiem samobójstwom. Fundacja Movember postawiła sobie ambitny cel: zmniejszenie liczby mężczyzn przedwcześnie umierających o 25% do 2030 roku.