Skąd w ogóle dowiedziałeś się o firmie i jak długo w niej pracujesz?
Ponad 12 lat temu znalazłem ofertę w lokalnej gazecie. Przeglądałem ją akurat jadąc autobusem do poprzedniego miejsca pracy (śmiech). Zadzwoniłem, umówiłem się na rozmowę i zacząłem pracę jako technolog CNC. Zajmowałem się wtedy programowaniem obrabiarek.
Jak potoczyła się dalej twoja droga zawodowa w GEA?
Dostawaliśmy coraz więcej zleceń, więc pojawiła się potrzeba, aby ustrukturyzować system nadzoru nad realizacją planowanej produkcji. Awansowałem na koordynatora ds. planowania i kontroli procesów produkcyjnych. Do moich zadań należało zestawienie napływających zamówień z naszymi faktycznymi zdolnościami produkcji, czyli liczbą pracowników i dostępnością maszyn. Mając te dane musiałem tak zaplanować procesy, aby dotrzymać terminów. Przygotowany przeze mnie plan trafiał następnie do brygadzistów, którzy odpowiadali już za jego realizację.
Czyli zacząłeś odpowiadać za kluczową działalność firmy…
Faktycznie w praktyce tak było, więc szybko zostałem kierownikiem produkcji, a wtedy do moich zadań doszła współpraca z partnerami biznesowymi. W 2020 roku otrzymałem kolejny awans, tym razem na dyrektora produkcji i teraz jestem odpowiedzialny za cały dział, zarówno pod kątem realizacji planu, jak i rachunek zysków i strat. Dbam o to, żebyśmy spełniali oczekiwania klientów i dostarczali zamówienia na czas. Wiem, że jeśli coś się nie uda, to przecież nikt nie będzie miał pretensji do operatora, tylko do mnie, bo to ja biorę za wszystko odpowiedzialność. Ponadto obecnie, z racji tego, że budujemy nową fabrykę, odpowiadam również za wdrożenie nowych produktów i ściśle współpracuję z naszymi niemieckimi partnerami.
Czym wasza nowa fabryka będzie się wyróżniać w okolicy?
Budujemy fabrykę przyszłości z prawdziwego zdarzenia. Widzę, jak powstaje nasz park maszynowy, sam uczestniczę w wyborze maszyn i wiem, że są to innowacyjne i niespotykane w tej okolicy urządzenia. Ostatnio np. kupiliśmy maszynę, która jest multizadaniowym centrum tokarsko-frezarskim, czyli możemy dzięki niej wykonywać zarówno operacje toczenia, jak i frezowania oraz korzystać z automatycznego podajnika. Mamy też maszynę tokarską wyposażoną w aplikację zrobotyzowaną, do której operator podchodzi tylko wtedy, kiedy dostanie sygnał, aby wymienić zużyte narzędzia. Pracujemy też nad systemem cięcia laserowego, zintegrowanego z systemem magazynowym, dzięki któremu elementy są automatycznie rozładowywane. To dość unikalne rozwiązanie. Oczywiście to tylko niektóre z przykładów, a takich maszyn będzie u nas coraz więcej, ponieważ stawiamy na automatyzację i digitalizację.
Kto może liczyć na pracę w waszej fabryce przyszłości?
Chcemy pracować z ludźmi, którzy pasjonują się technologią, są otwarci na nowe rozwiązania, myślą poza schematami i nie zamykają się w konwencjonalnej obróbce. Jesteśmy na takim etapie rozwoju, że jeśli technolog zaproponuje i uzasadni, dlaczego warto kupić wybraną przez niego maszynę, to my tę maszynę dostarczymy.
Dlaczego jeszcze warto do was dołączyć?
Budujemy nową fabrykę, więc jest to najlepszy moment, aby do nas dołączyć. Pracujemy nad stworzeniem nowoczesnego i bezpiecznego miejsca pracy, z dobrym zapleczem socjalnym. Jeśli ktoś jest ambitny, to GEA stwarza świetne warunki do zdobywania nowych kompetencji. Jesteśmy też transparentni w temacie rozwoju pracowników i mamy jasno ustalone ścieżki kariery. Pracownicy wiedzą, co muszą zrobić, czym się wykazać, aby awansować. Myślę, że ważne jest też to, że w GEA nie ma monotonii, bo codziennie uczymy się nowych rzeczy.
A czego Ty sam nauczyłeś się przez te lata w GEA?
Kiedy zaczynałem pracę 12 lat temu, byłem świeżo po studiach i skupiałem się wyłącznie na swoich zadaniach, na tym co mam aktualnie na biurku. Teraz patrzę na wszystko z szerszej, biznesowej perspektywy. Nauczyłem się analitycznego podejścia. Zwracam uwagę na to, jak dany proces wpływa np. na łańcuch dostaw czy produkcję. Widzę u siebie duży postęp w rozwoju kompetencji managerskich.