W związku z ostatnio podniesioną dyskusją na temat cyfrowego złotego postanowiłem to sprawdzić, a swoimi wnioskami podzielić się z Państwem.
Według Marka Dietl, prezesa warszawskiej giełdy papierów wartościowych waluty cyfrowe są “nowym narzędziem globalnej rywalizacji technologicznej i finansowej”. Natomiast szef NBP chłodzi entuzjazm prezesa warszawskiej giełdy i sceptycznie ocenia możliwość emisji cyfrowej złotówki. Otwiera sobie przy okazji furtkę, twierdząc, że zmiana okoliczności może wpłynąć na jego aktualny osąd w tej sprawie.
W moim odczuciu szef NBP w gruncie rzeczy nie mówi nic konkretnego. Jego wypowiedź jest tylko próbą zabrania głosu w sprawie, o której nie ma zielonego pojęcia. Jest przecież przede wszystkim politykiem i jego wypowiedź jest czysto polityczna.
Zacznijmy zatem od początku. Czym są cyfrowe pieniądze? Są to po prostu wszelkie waluty - pieniądze, czy środki podobne pieniądzom - które są przetwarzane, przechowywane oraz wymieniane za pośrednictwem środków cyfrowych tj. komputerów, a w szczególności sieci Internet. Podkategorią cyfrowych walut są np. krypto waluty, które zostały stworzone nie przez banki, czy rządy, a zwykłych ludzi. Ich emisyjność jest rozproszona pomiędzy np. tzw. górników.
Zastanówmy się, co stanie się, jeśli ustanowiony zostanie jeden konkretny punkt emisyjny cyfrowego pieniądza przez np. jakiś bank, czy firmę? Wtedy ten punkt będzie kontrolował rynek, na którym dana waluta cyfrowa operuje! Oczywiście wśród zalet wprowadzenia cyfrowej złotówki wymienia się takie operacje jak: natychmiastowe transakcje międzynarodowe, obniżone koszty transakcji, większą integrację finansową, całkowicie ignorując przy tym fakt centralizacji, czyli kontroli.
Uważam, że wprowadzenie cyfrowej złotówki jest kiepską reakcją tradycyjnego systemu finansowego na rosnącą w zawrotnym tempie popularność kryptowalut, a dobrana narracja jest próbą zmanipulowania ogółu społeczeństwa do przesiadki na “nowe”, które w istocie żadną nowością nie jest.
Skoro teoretycznie żyjemy w państwie demokratycznym, to dlaczego finanse nie mogą być demokratyczne? Świat kryptowalut istnieje już dobrych kilka lat, a jego mechanizmy zabezpieczeń udowadniają każdego dnia swoją skuteczność. Oczywiście, zdarzają się kradzieże środków z portfeli krypto czy projekty, które okazują się scamem. Jednak identyczne sytuacje mają miejsce w tym “rzeczywistym” świecie? Przecież w realu często mamy do czynienia np. z piramidami finansowymi. Warto nie stracić z oczu faktu, że oba te światy - zarówno tradycyjny jak i krypto - używane są przecież przez ludzi. W gruncie rzeczy jesteśmy tylko, i aż ludźmi, i każdy z nas ma swoje słabości.
Sprawa cyfrowych złotówek dotyczy jednak czegoś więcej. Przede wszystkim chodzi o kontrolę!
W moim odczuciu wprowadzenie cyfrowej złotówki ma być odpowiedzią świata TradFi na innowacyjny świat krypto. Jest próbą wdrożenia substytutu krypto, zmanipulowania ludźmi, którzy jeszcze nie zdołali poznać i zrozumieć świata krypto. To próba zachowania całkowitej kontroli nad pieniądzem. Nie ważne w jakiej nie byłby on formie. Czyli w istocie, poza dystrybucją pieniądza tak naprawdę nic się nie zmieni. Całością zarządzać będzie tak jak i teraz, jeden konkretny punkt (bank, firma), zamiast zawierający peer to peer kontrakty ludzie. Cyfrowy pieniądz nadal umożliwiał będzie bankom sterowaniem rynkiem finansowym, a w razie potrzeby „dodrukowywaniem pieniędzy”, czyli mówiąc wprost stopniowym napędzaniem inflacji.
W świecie krypto takie zabiegi, jak doprodukowanie pieniędzy są po prostu niemożliwe! Oznacza to, że w świecie krypto zarówno politycy, jak i bankierzy musieliby wykazywać się dużo wyższą, niż obecnie, gospodarnością.
Dlaczego zatem cyfrowy pieniądz zyskuje aprobatę m.in. szefa GPW? Po pierwsze, w ten sposób zamierza on utrzymać się kontrolę nad nim. Po drugie, uważam, że utrzymanie kontroli nad pieniądzem oraz unowocześnienie go - poprzez zmianę nośnika na cyfrowy – ma za zadanie doprowadzić nas - jako społeczeństwo - do sytuacji, w której będziemy pod jeszcze większą inwigilacją ze strony rządu, państwa.
Z drugiej strony mamy świat kryptowalut. W szczególności świat zdecentralizowanych finansów, który opiera się na algorytmach, smartkontraktach. Wymuszają one w pewnym sensie wzajemne zaufanie użytkowników. To zaufanie polega na rozproszeniu całego systemu pośród wszystkich jego użytkowników. Tym - przynajmniej dla mnie - jest demokracja finansowa i wolność rynkowa.
Nakładanie przez rządy kolejnych regulacji, blokady transferów bankowych, wprowadzanie procedur KYC, czy AML, utrudnienia w wypłacie środków, licencjonowanie kantorów i giełd jest niczym innym jak próbą zniechęcenia i zastraszenia społeczeństw przed inwestycjami w świat krypto oraz próbą przejęcia kontroli nad rynkiem krypto.
Reasumując: działania prowadzone obecnie przez świat TradFi są dwutorowe. Z jednej strony zniechęca - niedawno polska KNF wydała ostrzeżenie przestrzegające ludzi przed inwestowaniem w kryptowaluty - on i straszy ludzi przed inwestowaniem w krypto, a z drugiej wprowadza tylnymi drzwiami własny, łudząco podobny – dla laików - do istniejącego środek pieniężny w postaci cyfrowej złotówki.
Wszystkie te działania odbieram jako pewnego rodzaju panikę tych instytucji wynikającą z faktu, że wkrótce mogą okazać się zupełnie bezużyteczne…