Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Podczele: Czworo spadochroniarzy spadło do Bałtyku. Dwie kobiety nie żyją. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Autor Ala, fot. pixabay 6 Sierpnia 2019 godz. 6:44
Do morza na wysokości Podczela wpadło czworo spadochroniarzy. Przez kilkadziesiąt minut trwała reanimacja dwóch osób. Niestety, nie udało się ich uratować.

Do zdarzenia doszło po godz. 20 w poniedziałek na wysokości osiedla Podczele w Kołobrzegu. Na miejscu były cztery zastępy straży pożarnej, policja, pogotowie i ratownicy WOPR. 

- Dwóm osobom udało się wydostać samodzielnie na brzeg - informuje Tomasz Kubiak z zachodniopomorskiej straży pożarnej. - Kolejne dwie wydobyto - dodaje.

- Pilot obrał kurs nad morze, gdzie grupa czterech skoczków - dwie kobiety i dwóch mężczyzn - po wyskoczeniu miała utworzyć w powietrzu figurę akrobatyczną - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.  - Mieli stworzyć coś w rodzaju kręgu łapiąc się za ręce, a potem, już po rozdzieleniu, każdy miał samodzielnie wylądować na plaży. Niestety z jakiegoś powodu plan się nie powiódł. Skoczkowie wylądowali w morzu. Jeden z mężczyzn kilka metrów od brzegu. Drugi wprawdzie ok. 20 m za końcówką falochronu, ale miał szczęście trafić na mieliznę. Gdy tylko wyplątał się z lin spadochronu, ruszył na pomoc koleżance, która wpadła do morza ok. 100 metrów dalej. W jeszcze większej odległości od brzegu do wody dostała się druga z kobiet. - Panie, które zginęły miały za sobą około 100 skoków. Mężczyźni wylądowali bliżej brzegu, w płytkiej wodzie, więc mogli stanąć i wypiąć się z uprzęży. Kobiety wylądowały w głębszej wodzie i przypuszczam, że mogły zachłysnąć się wodą i stracić przytomność - wyjaśnia Tadeusz Królikowski, przedstawiciel zarządcy lotniska w Bagiczu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedna z kobiet, by oddać właściwie skok, miała być dociążona specjalnym, kilkukilogramowym balastem. Jej szanse na utrzymanie się na powierzchni były więc jeszcze mniejsze. - Zabezpieczono ekwipunek spadochroniarski, w tym dwie mikrokamery. Być może odtworzenie nagrania pozwoli bliżej określić okoliczności tego zdarzenia - twierdzi z kolei Gąsiorowski.