Legia bardzo dobrze weszła w ten mecz, a po trafieniu Sebastiana Kowalczyka prowadziła 7:2. Goście szybko doprowadzili do remisu, ale później zespół z Warszawy starał się utrzymywać kontrolę dzięki Omarowi Prewittowi i Keanu Pinderowi. Ostatecznie dzięki akcji Filipa Matczaka po 10 minutach było 18:15. Drugą kwartę ekipa trenera Tane Spaseva rozpoczęła od małej serii 6:0. Starał się na to odpowiadać Torey Thomas, ale całemu zespołowi brakowało skuteczności. Gospodarze uciekali, a AZS swój pierwszy rzut z gry w tej części meczu trafił… w ostatniej sekundzie. Trójka Grzegorza Surmacza zbliżyła gości do wyniku 42:31.
Trzecią kwartę koszalinianie rozpoczęli od sześciu kolejnych punktów i po trójce Drew Brandona przegrywali tylko pięcioma. Później trafiali jednak Omar Prewitt i Michał Kołodziej, a Legia znowu uciekała. Mecz był jednak dość wyrównany - późniejszy rzut z dystansu Filipa Matczaka ustawił wynik po 30 minutach na 61:55. W czwartej kwarcie zespół z Warszawy kontrolował sytuację, bo mógł liczyć na kolejne trafienia Jakuba Karolaka i Filipa Matczaka. AZS ciągle nie mógł odnaleźć formy strzeleckiej, a drużyna trenera Tane Spaseva zwyciężyła ostatecznie 79:69.
egia Warszawa - AZS Koszalin 79:69 (18:15, 24:16, 19:24, 18:14)
Legia: Matczak 21 (5 as.), Prewitt 15 (7 zb.), Karolak 12, Kołodziej, Pinder 9, Patiejew 6, Kowalczyk 3, Bilbao, Linowski 2, Nowerski, Konopatzki, Soluade 0
AZS: Surmacz 17, Thomas 15 (7 zb, 5 as), Tejić 15 (7 zb.), Bochno 7, Brandon 5, Jarecki 4, Fraser 3 (9 zb.), Czujkowski 3