Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Stanisław Gawłowski: Poradnik dla Jarosława

Autor Ala za FB/Stanisław Gawłowski, fot. archiwum 19 Lutego 2019 godz. 1:35
Część niewydanej książki. Drogi Panie Jarosławie!

Poważne kłopoty

Z niepokojem wyczytałem, że szybkimi krokami zbliżają się do Pana poważne kłopoty. Ktoś z Pana rodziny złożył na Pana doniesienie i zdaje się, że ma rację. Oj, ciężko, ciężko siedzi się w kryminale, gdy ktoś jest winny. Ja spędziłem 3 miesiące i parę godzin w areszcie, mimo, że powodem mego aresztowania były przyczyny wyłącznie polityczne. I dlatego jako niewinnemu siedziało mi się łatwiej. Władza zafundowała mi trudne doświadczenie, ale dzięki temu mogę się z Panem podzielić swoimi spostrzeżeniami.


Gdy po Pana przyjdą,

 

to proszę pamiętać: szczoteczka do zębów, ciepłe ubranie, trochę pieniędzy (kredytu z żadnego banku na telefon się nie uzyska!). Dobra książka i można jechać!  
Wszystkie dni, tygodnie, miesiące będą wyglądać tak samo. Tym bardziej będzie pan musiał adoptować się do miejsca i sytuacji, w jakiej się znalazł.

 

Wszystko, co ważne, dzieje się w głowie.

 

Pozytywne myślenie, szukanie tych nielicznych chwil, które przynoszą uśmiech na twarzy. To najważniejsze, co można zrobić samemu dla siebie. Jednocześnie przekona się pan, że to jest niezwykle trudne. Otoczenie kompletnie niesprzyjające, kraty, druty, stoły, dźwięk prętów z metalu, w które uderza drewnianym młotkiem strażnik więzienny sprawdzając, czy nie szykuje się pan do ucieczki. Ponoć można tego dokonać piłując kraty lub robiąc jakoś dziurę w podłodze lub ścianie. Ale nie radzę próbować. Codzienny „kipisz” w celi monitorowanej 24 godziny na dobę. Do tego trzeba się przyzwyczaić. Najtrudniejsze zadanie przed panem, to poradzić sobie z własnymi myślami. ​


„Drogi” Panie Jarosławie

 

pierwsza rada, jaką mogę panu udzielić. Musisz mieć życzliwych ludzi na zewnątrz. To oni pomogą przetrwać czas smuty w kryminale i pomogą twojej rodzinie.
Polecam ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Na to nigdy nie jest za późno. A w areszcie tężyzna fizyczna jest wprost związana z samopoczuciem. Ćwiczenia pomagają walczyć z depresją. Sam sobie udowodnisz, że wszystko jest możliwe. Zacznij ćwiczenia w celi. Powoli, systematycznie. Ćwicz dzień po dniu. Na początku 30 minut. Później dłużej. Równocześnie zabiegaj o spacery. Będziesz chodził, może truchtał w klatce. Ważne, że jest to wysiłek fizyczny. To zajmuje głowę. Pozwala choćby na chwilę zapomnieć o miejscu, w którym będziesz i problemach, które pana dotyczą. Więc Panie Jarosławie bez względu na wiek zawsze można znaleźć zestaw ćwiczeń, które pozwolą przetrwać ten czas.


Kryminał uczy też pokory.

 

Są generalnie dwie szkoły relacji z funkcjonariuszami służby więziennej. Jedna na „awanturnika”, druga na „przyjaciela”. Pamiętaj, że trudno szukać w kryminale przyjaźni. Awanturnikami są ci, którzy wykorzystując przepisy oraz własną sytuację np. zdrowie kłócą się o wszystko. Piszą skargi. Są bardzo „upierdliwi”. To często prowadzi do tego, że cieszą się dodatkowymi przywilejami. Np. dodatkowymi „basenami” – kąpielą pod prysznicem, wyposażeniem w celi, np. jednostanowiskowa kuchenka elektryczna, na której można przygotować sobie samemu coś do jedzenia. To przy bardzo skromnym więziennym jedzeniu jest niezwykle ważne. Jednocześnie oddziałowi, wychowawca i inni zachowują się niezwykle regulaminowo. Wszystkie czynności wykonują, jakby to był ich strajk włoski. Skrupulatnie i do końca. Praktyka na „przyjaciela” sprowadza się do ułożenia osobistej relacji z ludźmi, którzy na co dzień ciebie otaczają. Oddziałowymi, wychowawcą, spacerowymi, pracownikami więziennej służby zdrowia. Wystarczy zachowywać się kulturalnie, grzecznie, czasami zażartować. Poprosić o rozmowę. Funkcjonariusze, to tacy sami ludzie, jak inni. Mają swoje życie, ale jeżeli widzą kogoś, kto im nie utrudnia pracy, będą wykonywać, co do nich należy. Nie będą przesadzać. Znajdą czas na dodatkową rozmowę, przedłużą spacer, wyrażą zgodę na dłuższe widzenie, które normalnie trwa 60 minut. Dodatkowa łaźnia też jest możliwa. Wybór należy do osadzonego. Tylko drogi panie Jarku mam dla ciebie złą wiadomość. Nikogo nie wolno traktować z góry.

 

Żadnego ustawiania ludzi po kątach.

 

Pokora to Pana wielka szansa! Normalnie osadzony przybywa 23 godziny w celi i ma 1 godzinę spaceru na dobę. Musisz starać się o możliwość wyjścia choćby na kilka minut z celi. Pójście do łaźni, lekarza, wychowawcy, psychiatry, psychologa lub kaplicy na mszę jest bezcenne. Te dodatkowe zajęcia powodują, że choć na chwilę czas przyspiesza. Jarosławie tutaj będziesz miał możliwości korzystać z wizyt u specjalistów, szczególnie u psychiatry lub psychologa.
Drogi Panie Jarosławie proszę pamiętać, że

 

nie znasz dnia ani godziny,

 

gdy możesz trafić do celi. Warto więc mieć przy sobie chociaż trochę pieniędzy. Połowa tej kwoty trafi na tzw. „kasę żelazną”, ale druga część zostanie przeznaczona na tzw. wypiskę. „Wypiska” jest, co 10 dni. Wtedy za pieniądze, które będziesz miał na więziennym koncie, będzie można zrobić zakupy w kryminalnej kantynie. Tam można kupić podstawowe produkty chemiczne i spożywcze. Warto pamiętać o przyborach do mycia i prania. Ale nie zapominać także o artykułach spożywczych, jak mleko w proszku, płatkach, produktach o przedłużonym terminie przydatności do spożycia, witaminach, magnezie i owocach. Wpłaty na więzienne konto może dokonać ktoś z rodziny. Jarosławie z uwagi na to, że zaliczasz się do grona najbogatszych Polaków, więc jestem przekonany, że z pieniędzmi nie będziesz miał problemu.

 

Musisz tylko wiedzieć, że zakupy będziesz robił sam.

 

Nikt nie zrobi tego za ciebie. W kryminale osadzeni nie posiadają przy sobie pieniędzy. Kwitnie jednak handel wymienny. Podstawową walutą są karty umożliwiające rozmowy z więziennych automatów telefonicznych, tytoń i kawa. To da się wymienić prawie na wszystko. Ta wymiana odbywa się na spacerniaku, świetlicy lub przekazywana jest przez „kajfusa”. Panie Jarosławie broń Boże nie wolno zapominać o relacjach z „kajfusem”. To skazany, który zajmuje się rozwożeniem jedzenia do celi. To on poda panu śniadanie, obiad i kolację. To on też zdecyduje, czy porcja będzie większa, czy mniejsza. Czy doda trochę więcej kaszy lub sosu. Czy doleje zupy lub wymieni jedną bez smaku ma inną lepszą. Radzę panu dobrze żyć z „kajfusem”.


„Jak trwoga to do Boga”

 

- tak mówi stare powiedzenie. Sprawdza się w więzieniu. Sobotni lub niedzielny udział we mszy świętej, to nie tylko godzina poza celą. To przede wszystkim jednak czas, w którym łatwiej oderwać się od rzeczywistości, która będzie pana otaczać. Modlitwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a zawsze może pomóc. Pamiętaj też, żeby mieć w celi biblię. Warto do niej systematycznie sięgać. Zawsze znajdzie pan tam odpowiedź na nurtujące w danym momencie pytania. Musi pan tylko postarać się zrozumieć przekaz. Już nie będzie wielkiego Jarosława. Nie będzie doradców i usłużnych. A też nie w każdą niedzielę zostanie Pan doprowadzony do kaplicy na mszę świętą. Będzie Pan musiał czekać na swoją kolej. Tutaj każdy jest równy innym osadzonym.


Pewnie dostanie Pan dolną pryczę.

 

Gdyby z tym był kłopot, to musi pan wykazać, że ma zawroty głowy i może spaść z górnej. Funkcjonariusze nie chcą kłopotów. Dolna prycza, to jednak wyróżnienie. Łatwiej się żyje w celi.
Do „zabijania” czasu przydadzą się książki. Z tymi znajdującymi się w bibliotece więzienne jest różnie. Czasami brakuje stron lub są tak stare, że już zdążył je pan przeczytać. Więc warto zabiegać o zgodę na to, żeby ktoś z wolności systematycznie przysyłał panu nowe książki. Ponieważ regulamin mówi o tym, że w celi nie można posiadać więcej niż 5 kg papierów, więc należy je również po przeczytaniu odsyłać lub np. przekazać do biblioteki więziennej. Będzie to pewnie pierwszy dobry uczynek, który pan zrobi dla innych. Proszę pamiętać, że na to nigdy nie jest za późno. Można też pisać. Zajmuje to dużo czasu. Pana prawdziwe wspomnienia pewnie będą arcyciekawe.


Szkiełko – czyli telewizor

 

w celi, to niezwykle ważna rzecz. Za zgodą dyrektora kryminału będzie mógł panu dostarczyć telewizor ktoś z wolności. Wyboru kanałów zbyt wielkiego nie ma. Jest telewizja „narodowa”, której z powodu lawiny kłamstw nie da się oglądać. Jestem przekonany, że jak pan trafi do kryminału, to telewizja będzie z powrotem publiczna. Więc jest nadzieja na rzetelność przekazu.
Panie Jarosławie nie będzie się Pan musiał martwić o ubranie. Już jako tymczasowo aresztowany można dostać tzw. rzeczy „kadzienne”.

 

Państwo pana ubierze.

 

Zresztą poniekąd robi to od lat. Niemniej w areszcie może Pan mieć swoje prywatne ubranie i buty. Już po skazaniu będzie Pan miał tylko ubranie więzienne. Jeżeli będzie Pan chciał mieć czyste ubranie, to będzie trzeba samu prać. W celi jest „biedrona” – czyli plastikowa miska do prania. Dostaje się też niewielki przydział proszku do prania. Proszek można też kupić w kantynie.

 

Nigdy nie był Pan modnisiem.

 

W kolorze zielonym lub szarym będzie Panu do twarzy. W takich kolorach są rzeczy „kadzienne”. Z praniem Pan sobie poradzi. Gorzej z suszeniem. Generalnie nie ma na to miejsca. Pozostaje „lipo” ,czyli okno i krata tam znajdująca się. Trzeba zorganizować sobie sznurki, na których wiesza się pranie. No i trzeba dogadać się ze współosadzonymi, co do kolejności suszenia.
Gorzej będzie z „gajówą”, czyli sprzątaniem celi. Jakoś nie wygląda Pan na człowieka, który kiedykolwiek to robił. Tutaj nie będzie nikogo do pomocy.

 

Sam będzie musiał Pan posprzątać.

 

Korona Panu z głowy nie spadnie! Nauczy się Pan nowych umiejętności. W końcu to pomieszczenie, w którym się mieszka. Będzie dużo przyjemniej, gdy będzie czysto. A powierzchnia nie jest duża. Więc i sprzątanie dużo czasu nie zajmie.
Weekend to czas, w kryminale, kiedy wszystko odbywa się na tzw. pół gwizdka. Nie ma oddziałowego, wychowawcy, lekarzy. Nie przychodzą listy. Nie można też ich wysłać. Czas płynie jeszcze wolniej niż w normalne dni tygodnia. Wyjątek dotyczy widzeń. Jeżeli jest się tymczasowo aresztowany, to decyzja będzie należeć do organu dyspozycyjnego czyli właściwej prokuratury, która może, ale nie musi wyrazić zgody na widzenie. Zazwyczaj ma się nieograniczone widzenie z najbliższą rodziną. Prokurator może jednak zarządzić widzenia przez pleksę i rozmowę przez telefon. To trochę tak, jak rozmowa przez komputer. Widzicie się, słyszycie, ale nie możecie dotknąć. Inaczej, będzie gdy będzie pan skazany. W zakładzie karnym typu zamkniętego widzenie jest możliwe raz w miesiącu. Półotwartym dwa razy w miesiącu, a otwartym bez ograniczeń. Panie Jarosławie mam jednak dobrą wiadomość. Za dobre sprawowanie, może panu dyrektor dodać więcej spotkań lub przedłużyć z 60 minut do 90 minut, regulaminowe widzenie.

 

To jest swoisty system nagród.

 

Może Pan dostać nagrodę w postaci spotkania intymnego, pochwały, zatarcie wcześniejszej kary dyscyplinarnej, finansowej lub rzeczowej. Panie Jarosławie proszę zbierać pochwały. To da szansę na zmianę osadzenia z zakładu zamkniętego na zakład typu półotwartego. To znacząco poprawi pobyt w kryminale.

 

Tylko proszę nie odpuszczać,

 

może pojawi się szansa na zakład typu otwartego. W takim miejscu to luksus. Można nawet kilka razy do roku uzyskać przepustkę do rodziny na kilka lub kilkadziesiąt godzin. Panie Jarku proszę walczyć o to. Nie rozrabiamy! Ponieważ tam jest dobrze zorganizowany system kar. To zaś zawsze jest nieprzyjemne. Jedną z kar jest np. „przerzutka” do innej celi. W tej, w której Pan będzie, będą już ułożone relacje ze współosadzonymi. Gdy nagle jest się przenoszonym do innej, w której są grypsujący, nielubiący takich, jak Pan, przestępcy, to fatalne. Nie będzie pan zaliczał pobytu w tej celi do miłych.

 

Więc trzeba być grzecznym.

 

Tutaj nie będzie lepszego sortu. No i najważniejsze. Znajdź sobie dobrego adwokata. Mnie adwokaci wyciągnęli po 3 miesiącach. W pana przypadku to trudniejsza sprawa, ale zawsze to ważne.
Dzielę się za darmo z Tobą panie Jarku moimi doświadczeniami, bo zyskałem je dzięki Pana zabiegom. To taka forma podziękowania.

Stanisław Gawłowski