Polki z Serbią rywalizowały dotychczas zaledwie trzykrotnie. W 2007 udany dwumecz w Lublinie i w Niszu zapewnił biało-czerwonym awans do mundialu…we Francji, natomiast pięć lat temu Serbki pozbawiły nas marzeń o finale mistrzostw świata rozgrywanych na ich terenie. Pół dekady to wręcz wieczność w piłce ręcznej, ale w obu ekipach w piątkowy wieczór zobaczyliśmy sporo bohaterek tamtego starcia w Belgradzie.
Pierwsza siódemkę Polek utworzyły Weronika Gawlik w bramce, Aneta Łabuda i Kinga Grzyb na skrzydłach, kołowa Joanna Drabik oraz tercet rozgrywających Kinga Achruk, Karolina Kudłacz-Gloc, Monika Kobylińska. Serbki wyszły bez Dragany Cvijić, za którą na obrocie mecz zaczęła Sladana Pop-Lazić.
Na gola Jovany Stoiljković mogła szybko odpowiedzieć z karnego Achruk, ale na szczęście do remisu doprowadziła po chwili jej imienniczka Grzyb. W 5. minucie piękna kontra kapitan Kudłacz-Gloc oznaczała nasze pierwsze tego dnia prowadzenie. Duża w tym zasługa polskiej obrony i bramkarki Gawlik. Mecz w tej fazie zawodów oglądało się zresztą bardzo przyjemnie, nie tylko dlatego, że w pewnym momencie Polki miały trzy oczka przewagi.
Ryzykowna gra bez golkiperki w czasie osłabienia liczebnego dość długo była opłacalna, bo Serbki dwukrotnie nie trafiły na pustą bramkę. Warto też zaznaczyć, że swoje trafienia w pierwszym kwadransie zaliczyły rezerwowe – Aleksandra Zych i Sylwia Lisewska.
W 18.minucie o przerwę poprosił trener Ljubomir Obradović. Jego podopieczne przegrywały 6:8, popełniwszy sporo wymuszonych i niewymuszonych błędów w ataku. Reprymenda wyraźnie pomogła, bo niedługo po powrocie do gry na boisku zameldowała się Cvijić, a Serbki za sprawą goli tercetu rozgrywających wyszły na 9:8. W 23.minucie w naszej bramki pojawiłą się Adrianna Płaczek, a Polki za sprawą karnego popularnej „Kudi” niewiele później odzyskały najmniejszą możliwą przewagę.
Przy stanie 13:13 time-out wziął Leszek Krowicki. Przed zmianą stron tylko nasza panie zdołały trafić do siatki rywalek i to one zeszły do szatni w nieco lepszych nastrojach. W pierwszej połowie Biało-Czerwone zanotowały 58% skuteczność w ataku i 24% w defensywie. Rywalki odpowiednio 52 i 18%.
Drugą odsłonę nasze zawodniczki zaczęły od pięknej kombinacyjnej akcji sfinalizowanej przez Kingę Achruk. I niestety, na tym koniec dobrych wieści. Dwa gole prawoskrzydłowej Katariny Krpez-Slezak doprowadziły w 34’ do kolejnego tego dnia remisu, tym razem 16:16.
Trzeci z rzędu błąd w ataku Polek z kolei oznaczał bezwzględną egzekucję po kontrze wspomnianej przed chwilą piłkarki Erd. Dobrze, że zimną krew zachowywała w tym okresie Aneta Łabuda, ale w 39. po piątej już bramce Jovany Stoiljković Serbki prowadziły 21:19. Trener Krowicki momentalnie przywołał swoje podopieczne na chwilę rozmowy.
W pierwszej akcji po powrocie na parkiet greccy sędziowie odgwizdali błąd zasłony Joanny Drabik, a w kolejnym ataku słupek z szóstego metra obiła Monika Kobylińska. Serbki uciekły na dystans trzech trafień, a pod koniec trzeciego kwadransa wyszły na +4.
Na domiar złego wykluczona z gry na dwie minuty została aktywna Łabuda i Polki musiały grać w osłabieniu. Dwa kolejne gole stracone w tym okresie praktycznie przesądzały już o losach spotkania. Bardzo długo nie udawało się w ogóle pokonać Katariny Tomašević, a bez tego nie można było nawet marzyć o choćby jednym punkcie.
Na 10 minut przed końcową syreną Polki po trafieniu Katarzyny Janiszewskiej przegrywały 21:26. Uratować mogła je już tylko całkowita niemoc rywala, ale nic takiego na nasze nieszczęście nie nastąpiło. Wicemistrzynie świata z 2013 roku zasłużenie wygrały, a po zmianie stron zdobyły aż 20 bramek.
Teraz Biało-Czerwone muszą szukać punktów w starciach z drużynami ze Skandynawii. W niedzielę o 15.00 zmierzą się z Dania, dwa dni później ze Szwecją. Do fazy głównej turnieju awansują trzy najlepsze ekipy grupy A.
EHF EURO 2018 / grupa A / 1. seria spotkań:
SERBIA – POLSKA 33:26 (13:14)
Serbia: Tomašević, Čolić – Radosavljević 3, Krpez Slezak 11, Lekić 3, Lavko 5, T.Radojević 3, Pop-Lazić 1, Vukajlović, Stoiljković 5, Cvijić 2.
Polska: Gawlik, Płaczek – Łabuda 4, Kobylińska 3, Grzyb 5, Matuszczyk, Kudłacz-Gloc 6, Janiszewska 1, Zych 2, Drabik, Wołoszyk, Lisewska 1, Kochaniak, Achruk 4.
Sędziowali: Andreas Bethmann i Michalis Tzaferopoulos (Grecja).