- Mieliśmy zupełnie inne marzenia, a boisko je brutalnie zweryfikowało. Przed nami jeszcze mecz z Japonią, który będzie miał duże znaczenie pod względem psychologicznym. Musimy pokazać, że jesteśmy drużyną, która się nie poddaje – powiadał Jakub Błaszczykowski.
Po raz trzeci w historii ośmiu występów reprezentacji Polski na mistrzostwach świata zdarza się, że w dwóch pierwszych meczach fazy grupowej biało-czerwoni zaprzepaścili szanse na awans i w ostatnim spotkaniu grali o honor. Dotychczas udawało im się go zachować i zwyciężać. – Teraz musi być tak samo. To nie jest mecz o szyszki, a w barwach reprezentacji Polski i to na mundialu – zaznacza Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Osobą, która łączy reprezentację z 2006 roku i obecną, jest Łukasz Fabiański. Na turnieju w Niemczech był trzecim bramkarzem i nie zagrał ani minuty. Teraz również nie wystąpił w dwóch pierwszych meczach, ponieważ przegrał rywalizację z Wojciechem Szczęsnym. Jest jednak duża szansa, że zagra w ostatnim meczu z Japonią. O honor.
Za drużyną murem stoi kapitan, Robert Lewandowski. – Jako kapitan, nie poddam się i reprezentacja Polski również się nie podda. Wierzę w naszą drużynę. Przed nami jeszcze jedno spotkanie. Nie mamy się czego bać, z Japonią zagramy o honor. Chcemy wygrać dla kibiców, którzy nas wpierali i udowodnić, że nieprzypadkowo znaleźliśmy się na mistrzostwach świata. Jeśli w ostatni mecz włożymy tyle zaangażowania i serca, co w spotkanie z Kolumbią, to powinno być dobrze – zakończył Lewandowski, który może zakończyć grę na mundialu bez strzelenia gola. W dotychczasowych dwóch pojedynkach Polacy zdobyli tylko jedną bramkę (Krychowiak w spotkaniu z Senegalem), a stracili ich już 5.