AZS świetnie wszedł w to spotkanie i prowadził nawet 5:0. Gospodarze od razu odpowiedzieli i zdobywali przewagę. Później to koszalinianie znowu mieli ofensywną inicjatywę, a po trafieniu Kacpra Młynarskiego było 18:12. Sopocianie zanotowali jednak serię 9:0 i m.in. dzięki temu oraz akcji Michała Kolendy wygrywali po 10 minutach 26:24. W drugiej kwarcie kolejna seria 9:0 i zagranie 2+1 Filipa Dylewicza dało Treflowi dziewięć punktów przewagi. Straty starał się odrabiać Jakub Dłoniak, ale ciągle wysoką skuteczność pokazywał Dylewicz. Ostatecznie po rzucie Jermaine’a Love’a ekipa trenera Marcina Klozińskiego prowadziła 52:46 po pierwszej połowie.
Trzecią kwartę Trefl rozpoczął od… serii 13:0 (!) - po rzucie Artura Mielczarka prowadził już 65:46. Starał się na to reagować Qyntel Woods, ale w końcówce tej części meczu ważne rzuty trafiali Marcin Stefański oraz Obie Trotter. Po 30 minutach gry gospodarze mieli 18 punktów przewagi. Jakub Karolak na początku czwartej kwarty nie pozwolił rozwinąć skrzydeł AZS. Sopocianie ciągle byli dużo lepszą drużyną, utrzymującą wysokie tempo w ofensywie. Po wsadzie Steve’a Zacka ich prowadzenie wzrosło do 30 punktów. Ostatecznie Trefl zwyciężył 100:73.
To był erfekcyjny mecz Steve'a Zacka, który zdobył 20 punktów, 11 zbiórek i 5 asyst, a w dodatku nie przestrzelił ani razu - center Trefla miał skuteczność 8/8 z gry i 4/4 z rzutów wolnych! Ponadto aż siedmiu graczy gospodarzy miało 10 lub więcej punktów na koncie.