Z wielką chęcią i, równie wielką nadzieją stawiamy krzyżyki wypełniając kupony totolotka. Tu skreślając liczby mamy nadzieję, i na szczęście, i na wygraną. Mówiąc inaczej na powiększenie swojego konta. I właśnie tym ostatnim, czyli zwiększeniem grubości portfela sugerował się rolnik z Koszalina, który w tutejszym powiatowym oddziale Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa złożył wniosek o dopłatę ekologiczną swojej uprawy. - Rolnictwo ekologiczne charakteryzuje się niskimi plonami – wyjaśnia rolnik. - Dopłata to rekompensuje i choć wydaje się dość dużą kwotą to pamiętać trzeba, że koszty też są ogromne. Jestem młodym rolnikiem, więc posiadam kredyt na zakup ziemi. Dopłata ledwo starcza na jego spłatę, a przecież są jeszcze koszty ludzi, maszyn, paliwa, podatku rolnego, materiału siewnego, remontów, suszenia, kombajnów itp. W rolnictwie nie ma też pewności, jak duży, i czy w ogóle uda się zebrać plon. Ryzyko uzyskania zysku jest duże. Dopłata jest jedyną pewną rzeczą, która stabilizuje choć trochę budżet gospodarstwa. Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że pomimo spełnienia wszelkich standardów rolnictwa ekologicznego, staranie wykonanych prac w polu dopłata się nie należy przez jeden krzyżyk na papierze - dodaje.
Czego…
Na szczęście minęły już czasy, w których urzędnik za biurka zdenerwowany samym widokiem petenta rzuca jakże zachęcające do przedstawienia swojego problemu pytanie „czego?” Dziś urzędnik chętnie podpowiada, doradza. Niemal jak kolega, którego poprosimy o pomoc podczas wypełniania kuponu totka. Z tym tylko, że w przeciwieństwie do kolegi, urzędnik wie - a przynajmniej powinien zdawać sobie sprawę z tego - jakie konsekwencje przyniosą jego podpowiedzi. Choć obaj – kolega i urzędnik - działają w dobrej wierze to jeden ma nadzieję, a drugi wiedzę co przyniesie wypełniony kupon, czyli wniosek.
Krzyż(yk) dopasowany
Ponoć każdy nosi krzyż dopasowany do swych ramion. W urzędowym wniosku liczy się tylko to, czy postawiony krzyżyk dopasowany jest do kratki. Rolnik składający w ARiMR wniosek o dopłatę ekologiczną korzystał z porad urzędnika. Sam nie był w stanie przebrnąć przez gąszcz urzędowych zapisów, które na dodatek co rusz dopasowuje się do zmieniającego się prawa. Jakież było jego zdziwienie, gdy wypełniony pod dyktando urzędnika wniosek został rozpatrzony odmownie. A o tym, że wniosek musi być odrzucony zadecydował jeden krzyżyk. Zakreślone nieodpowiednie pole.
Nie, bo nie
Miał jeszcze nadzieję, że zostanie wezwany do złożenia wyjaśnień i poprawy wniosku, ale nie został. W tej sytuacji postanowił walczyć o swoją dopłatę do ekologicznych upraw. W piśmie do Dyrektora Zachodniopomorskiego Oddziału Regionalnego ARiMR napisał m.in.:
„Jeśli organ podejmuje się konsultacji i analizy zmian we wniosku, winien dokonywać tego uważnie, całościowo i spójnie. Wnioskodawca bowiem w takich sytuacjach wierzy, że uzgadniane modyfikacje dokonywane są przez osobę wykwalifikowaną, działającą w dobrej wierze tj. w celu przyznania wnioskowanej płatności”. Otrzymał następującą odpowiedź: „Podkreślić tu należy, że ciążący na organie obowiązek udzielenia stronom na ich żądanie niezbędnych pouczeń co do okoliczności faktycznych i prawnych, które mogą mieć wpływ na ustalanie ich praw i obowiązków będących przedmiotem postępowania wymaga od zainteresowanego wnioskodawcy, aby zgłosił organowi taką potrzebę. Organ nie może domniemywać”. Żonglerka prawno-słowna naszego rolnika, a konkretnie już wynajętego przez niego prawnika z urzędem trwa w najlepsze, a nasz rolnik stracił dopłatę w kolejnym roku. Razem to już niemal 250 tysięcy złotych.