Przypomnijmy, Jan Stawisiński z Koszalina był jednym z dziewięciu górników, którzy oddali swoje życie podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” 16 grudnia 1981 r. Sześciu z nich zginęło na miejscu. Trzech umarło później, w wyniku odniesionych ran. Jednym z nich był Jan Stawisiński. Postrzelony w głowę zmarł w szpitalu 25 stycznia 1982 r. Miał 21 lat.
- Jak mówiła jego świętej pamięci mama ( Janina Stawisińska): pojechał tam za chlebem, a oddał życie - powiedział Sławomir Majchrzak, przewodniczący zarządu Regionu Pobrzeże NSZZ Solidarność. - Powinniśmy pamiętać o tym, że możemy się spierać, możemy żyć w niezgodzie, ale nigdy nie wyprowadzajmy na siebie, na obywateli tego samego kraju żadnych sił, żadnej broni, by ktoś musiał płakać po śmierci swoich najbliższych - powiedział Andrzej Kierzek,wiceprezydent Koszalina.