Punkcja kręgosłupa? Bzdura!
Istnieją dwie metody pobrania szpiku i komórek macierzystych do transplantacji. I żadna nie ma nic wspólnego z kręgosłupem. W 80 procentach przypadków stosuje się pobranie z krwi obwodowej (procedura przypomina oddawanie krwi). W pozostałych 20 procentach dokonuje się pobrania z talerza kości biodrowej w znieczuleniu ogólnym. Na każdym etapie procedury zadbano o to, aby ból był jak najbardziej zminimalizowany. Każde pobranie szpiku lub komórek macierzystych poprzedza kompleksowe przebadanie Dawcy. Wiąże się to m.in. z pobieraniem krwi. Więc jeśli ktoś bardzo boi się igieł – faktycznie powinien zastanowić się 2 razy nad rejestracją.
Prawie jak oddawanie krwi
Co może być bolesne przy tej metodzie? Po zakwalifikowaniu się jako Dawca, przed samą procedurą pobrania, niezbędne jest odpowiednie przygotowanie. Na cztery dni przed oraz w dniu pobrania wykonuje się zastrzyki podskórne z czynnikiem wzrostu. Ich zadaniem jest zwiększenie liczby krwiotwórczych komórek macierzystych w krwioobiegu. Jednak są to tak małe igły, że większość Dawców samodzielnie je sobie aplikuje. Mogą się w tym czasie pojawić objawy grypopodobne, np. bóle głowy czy mięśniowo-stawowe. Potencjalnie zaboleć może także założenie dwóch dożylnych dojść w obydwa przedramiona, po wkłuciu – ból znika. – Pobranie tą metodą trwa do 4-5 godzin, po jego zakończeniu Dawca może o własnych siłach wrócić do domu – tłumaczy dr Tigran Torosian, lekarz hematolog, Dyrektor Medyczny Fundacji DKMS.
Talerz kości biodrowej, nie kręgosłup
Przy pobraniu szpiku z talerza kości biodrowej Dawca nie musi przyjmować żadnych zastrzyków. W czasie zabiegu jest pod narkozą, więc nie czuje bólu. Po wybudzeniu mogą pojawić się ewentualne dolegliwości związane ze znieczuleniem ogólnym, np. senność, mdłości, chrypka i ból gardła, które są związane z obecnością rurki intubacyjnej. A co z wkłuciem po igłach? – Muszę przyznać, że przez kilka dni od pobrania odczuwałam ból w okolicy nakłóć, tak jakbym miała tam kilka siniaków oraz byłam osłabiona i męczyłam się szybciej niż normalnie – opowiada Klaudia Kałuska, Dawczyni. - Jednakże to wszystko rekompensowała mi rozmowa z przedstawicielem Fundacji DKMS, w kilka godzin po pobraniu. Podziękowano mi za dar, który przekazałam, za szansę na drugie życie dla 11-letniego chłopca.
Oddawanie szpiku lub komórek macierzystych nie jest więc aż tak bolesne, ale nie należy jednak do przyjemności. Każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest to ból, który może wytrzymać i świadomie podjąć decyzję, czy w sytuacji krytycznej nie zawaha się pomóc swojemu „bliźniakowi genetycznemu”.