Dramatyczne sceny rozegrały się w minioną środę przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Mężczyzna oblał się nieznaną substancją i podpalił. Wcześniej odczytywał przez megafon antyrządowy manifest. To nie jedyny taki akt.
12 czerwca 2013 roku podpalił się przed Kancelarią Premiera Donalda Tuska Andrzej Filipiak. Zrobił to z biedy. Niestety, jego też nie udało się uratować. Dwa lata wcześniej także przed siedzibą premiera Tuska inny mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Na szczęście tego desperata udało się uratować.
Jednak do najgłośniejszego aktu samospalenia doszło 8 września 1968. Dokonał go Ryszard Siwiec w czasie ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. W obecności szefów partii, dyplomatów i 100 tysięcy widzów mężczyzna oddał życie w proteście przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
Tajemniczy był za to protest człowieka o nazwisku Kozioł. Kozioł pod koniec 1980 r. wykonał próbę samospalenia w proteście przeciwko „Solidarności”. Ta próba samobójcza do dziś nie została jednak wyjaśniona. Jedni uważają nawet, że mogła być prowokacją komunistycznych służb bezpieczeństwa. Została wówczas bardzo nagłośniona w PRL-owskich środkach masowego przekazu
Za to aż dwukrotnie próbował odebrać sobie życie w ten sposób bezrobotny Mieczysław Banach. Pierwszy raz w 1987 r., przed Ministerstwem Sprawiedliwości w Warszawie w ramach protestu przeciw niesprawiedliwości polskich sądów. Drugą próbę samospalenia podjął 11 listopada 1999 r., na dworcu w Wałczu protestując przeciwko władzom swojej gminy, która ponoć nie chciała udzielić mu pomocy.
W poniedziałkowy wieczór na koszalińskim Rynku Staromiejskim członkowie KOD zorganizowali spotkanie i zapalili symboliczne znicze za śmierć Piotra S. Bohatera czy desperata? Każdy na to pytanie musi sobie sam odpowiedzieć.