Początek spotkania był niezwykle wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć przewagi. Dopiero w końcówce inaugurującej kwarty po trafieniach Shawna Kinga, Portera Troupe’a i Kamila Chanasa ostrowianie zdobyli sześć punktów przewagi. Druga część meczu była jednak lepsza dla AZS. Bardzo dobrze radzili sobie Daniel Wall i Kenny Manigault, dzięki którym koszalinianie odrabiali straty. Po serii 11:0 i kolejnej akcji Remona Nelsona drużyna prowadzona przez Piotra Ignatowicza prowadziła już 28:23. Sytuację gospodarzy starał się jeszcze poprawiać Aaron Johnson, ale ostatecznie to AZS wygrywał po pierwszej połowie różnicą sześciu punktów.
W trzeciej kwarcie BM Slam Stal starała się krok po kroku zbliżać do rywali. Najpierw świetnie radził sobie Christo Nikołow, ale goście ciągle utrzymywali kilkupunktową przewagę. Dopiero późniejsze trafienie z dystansu Portera Troupe’a dało ekipie trenera Emila Rajkovicia minimalne prowadzenie. Ostatecznie jednak po 30 minutach rywalizacji i trójce Remona Nelsona był remis po 47. Czwarta kwarta bardzo długo toczyła się rytmem „kosz za kosz”. Dopiero na dwie minuty przed końcem po trójce Łukasza Majewskiego gospodarze wyszli na pięciopunktowe prowadzenie. To był kluczowy fragment spotkania – dał BM Slam Stali kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Dzięki rzutowi wolnemu Szymona Szewczyka ostrowianie wygrali 65:60.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Aaron Johnson z 15 punktami i czterema asystami. 11 punktów i pięć zbiórek dodał Christo Nikołow. Remon Nelson zanotował dla AZS 19 punktów i pięć asyst.