Gościem drugiego dnia konwentu był Maciej Kopeć, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, który przedstawił założenia szykowanej reformy systemu edukacji. Zakłada ona m.in. likwidację gimnazjów i powrót do 8-letniej szkoły powszechnej. Następnie młodzież będzie miała do wyboru czteroletnie liceum ogólnokształcące, pięcioletnie technikum lub dwustopniową szkołę branżową, która ma zastąpić dzisiejsze szkoły zawodowe. Samorządowcy nie mają wątpliwości, że zmiany te nie tylko uderzą w samorządy i ich finanse, ale przede wszystkim wprowadzą chaos i będą obciążeniem dla dzieci, rodziców i nauczycieli.
- Rządowe zapowiedzi budzą nasze obawy także dlatego, że pojawiają się dwie kolejne kwestie. Jako regiony jesteśmy chwilę po budowaniu regionalnych programów operacyjnych, które mają wspierać rozwój edukacji w pewnych ramach i w wypracowanym systemie. Jak dalej procedować i je rozwijać? Z drugiej strony jest sprawa zapewnienia trwałości projektów infrastrukturalnych, realizowanych ze środków europejskich. Te zmiany są wspólnym wyzwaniem, wszystkich szczebli samorządu oraz ministerstwa – mówił marszałek Olgierd Geblewicz.
Minister Maciej Kopeć przytaczał argumenty, które miały uzasadniać likwidację gimnazjów - Gimnazjum miało być szkołą, która miałaby ponad 300 uczniów i miała być oddzielona od podstawówki. Dziś większość gimnazjów ma ok. 150 uczniów i funkcjonuje w zespołach szkół, czyli dalej wraz ze szkołą podstawową. Badania wskazały też nikłe efekty edukacyjne gimnazjów. Według nich najlepsze wyniki są tam, gdzie jest homogeniczność podstawówek i gimnazjów. Gimnazja nie spełniły swojej najważniejszej roli, jaką miało być wyrównywanie szans. Najważniejszym czynnikiem wciąż jest zamożność i wykształcenie rodziców – mówił minister, który zaznaczał - każde przejście kolejnego progu edukacji powoduje spadek wyników. Uczeń musi odnaleźć swoje miejsce w grupie. Najlepiej jak nie zmienia środowiska, a zmienia się nauczyciel.
Minister zapowiedział, że wprowadzony będzie okres przejściowy - Reformę chcemy wprowadzić od 2017 lub 2018 roku. Będzie nowa , 8-letnia szkoła podstawowa, nowe licea i nowy pomysł na szkołę zawodową. W drugiej połowie września pojawią się szczegóły w postaci projektu ustawy. Te rozwiązania powinny dać szansę samorządom dostosowania sieci szkół do wyzwań demograficznych.
Plany reformy spotkały się z ostrą krytyką samorządowców, ale przede wszystkim Związku Nauczycielstwa Polskiego, który reprezentował wiceprezes Krzysztof Baszczyński. - Naszym zdaniem zapowiadane zmiany to nie ewolucja, a rewolucja. To nie tylko kwestia wygaszania gimnazjów, ale także przekształcenia szkół podstawowych w szkoły powszechne, szkoły zawodowe w szkoły branżowe i powstanie szkół branżowych obok szkół technicznych. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to, co się proponuje, spowoduje ogromny chaos, który dotknie uczniów, samorządy, pracowników oświaty. Dotyczy to nas wszystkich – naszych dzieci, obywateli i całego państwa. Bez wątpienia będzie to zaprzepaszczenie ogromnego dorobku tych szkół, edukacyjnego i wychowawczego, wypracowanego ceremoniału szkolnego – podkreślał Baszczyński. - Boimy się o miejsca pracy. Przekształcenie szkół podstawowych i zasadniczych nie oznacza, że wszyscy zatrudnieni tam nauczyciele, będą pracowali nadal i na tych samych warunkach – zauważył. Wiceprezes ZNP odniósł się także do badań, na które powoływał się minister. – Nie znam tych badań, podobnie jak ludzie zajmujący się edukacją. Ale mam inne badania. Badania Instytutu Badań Edukacyjnych, przeprowadzone na 11 tys. uczniów wykazały, że najwięcej agresji, zwłaszcza werbalnej, jest w szkołach podstawowych. Co pokazały badania poziomu nauczania? Badanie PISA, prowadzone wśród krajów OECD, w której polscy uczniowie biorą udział od 2000 roku pokazało, że początkowo byli nieco poniżej średniej. W 2003 roku po raz pierwszy wziął w nich udział rocznik, który skończył gimnazja i wynik się poprawił, choć wciąż był nieco poniżej średniej. Ostatnie badanie z 2012 roku dało naszym uczniom – absolwentom gimnazjów - 11 miejsce w świecie!
Głos zabrała Marzena Wodzińska członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego – Według moich obliczeń Samorząd Województwa Wielkopolskiego dostanie w ramach subwencji 2,5 mln zł mniej. To pokazuje jaka to skala i jak to uderzy zwłaszcza w gminy i powiaty Nie chcemy być tylko płatnikiem, chcemy być decydentem – wyliczała wicemarszałek z Wielkopolski.
Również Ludwik Węgrzyn, prezes Zarządu Związku Powiatów Polskich zwracał uwagę na konsekwencje finansowe reformy - Nie da się dostosować obecnej bazy szkolnej do nowego systemu bez poważnych kosztów. Nikt nie mówi o tym, kto je poniesie. Ubezwłasnowolniono samorządy jako organy prowadzące. Bez samorządów nie da się żądnej reformy wprowadzić, musi być on parterem rządu i jest to w interesie samego rządu.
Olgierd Geblewicz przedstawił inny punkt widzenia - Jako rodzic dziecka z rocznika 2005 roku mam poważne obawy, że ten rocznik będzie ofiarą dwóch eksperymentów. W roku szkolnym 2010/2011 musieliśmy decydować, czy posłać naszą 6-letnią córkę do szkoły, czy nie. Za chwilę to samo dziecko będzie forpocztą kolejnej reformy i przedmiotem kolejnego eksperymentu. To dotyczy bardzo dużej ilości dzieci – podkreślał marszałek.
W debacie głos zabrali także prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek, prezes Zachodniopomorskiego Okręgu ZNP Adam Zygmunt, zastępca Burmistrza Gminy Chojna oraz prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia - Unia Miasteczek Polskich Wojciech Długoborski.
Minister Maciej Kopeć podziękował za wszystkie uwagi i zapewniał, że ministerstwo w samorządach widzi partnerów. Również marszałek Olgierd Geblewicz przewodniczący Konwentu Marszałków RP podziękował ministrowi za przybycie – Cieszę się, że konwent stał się miejscem prawdziwego dialogu nie tylko samych marszałków, ale także innych środowisk – przedstawicieli ministerstw, innych samorządowców, różnych grup, w tym np. nauczycieli. Będziemy w ramach konwentu kontynuowali taką działalność i będziemy organizowali różnego rodzaju debaty – zapowiedział Olgierd Geblewicz.GaSejmik Województwa Zachodniopomorski