Przez miesiące największe krajowe redakcje, bezskutecznie próbowały nawiązać kontakt z siostrą Pawłowicz. Jej fotografie z udziału w manifestacji Komitetu Obrony Demokracji obiegły Internet piorunem. Niestety nikomu nie udało się porozmawiać z panią Elżbietą.
Brat posłanki, także unika mediów. Nasz informator twierdzi, że pan Pawłowicz prosi o spokój i nie chce wchodzić do „medialnego młyna”. Rzekomo nie utrzymuje kontaktów ze słynną siostrą, gdyż łączy ich tylko nazwisko.
Nie ma się czemu dziwić skoro sama posłanka Pawłowicz publicznie odcięła się od rodzeństwa. W programie telewizyjnym „Dzień dobry TVN” na pytanie filipa Chajzera o siostrę wspierającą KOD odparła: „Nie mam siostry. Ciągle mi to ktoś wmawia”.
Wygląda na to, że barwna postać sceny politycznej, skłócona jest także z bratem. Igor Nazurek dziennikarz gazety Metro w reportażu „(...) Sąsiedzi o Krystynie Pawłowicz„ przywołuje słowa jednej z bohaterek: „(...) jeszcze kilka lat temu jej brat tu ze 2 - 3 razy przyjechał, ale od tamtej pory go nie było.” .
Słynny „pistolet” - jak sama o sobie powiedziała - partii rządzącej najwyraźniej wstydzi się rodzeństwa, które śmie mieć inne niż wyznawane przez nią poglądy. A te Pawłowicz nieraz wyrażała niewybrednym językiem.
Sprzeciwia się związkom partnerskim, szydzi z feministek, homoseksualistów i transseksualistów. Porównywała siebie do papieża, a także nienawidzi Unii Europejskiej. Ponadto internauci mieli wielki ubaw, kiedy to w sieci pojawiły się zdjęcia, jak posłanka zajada sałatkę w sejmowej ławie. Na pewno jest to postać barwna i kontrowersyjna. Jeden z działaczy Platformy Obywatelskiej określił ją jako skrzyżowanie Nelli Rokity z Kononowiczem. A sama podsumowała siebie następującą frazą: „Ja o nic nie pytam, ponieważ nie oczekuję odpowiedzi”.