były na prowadzeniu i kontrolowały przebieg meczu. W niedzielę, na zakończenie turnieju w Astrachaniu, Polki zagrają z Meksykankami (godz. 18:30 czasu polskiego).
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć 62 ofiar katastrofy samolotowej, która miała miejsce w sobotę rano w Rostowie nad Donem, w południowej Rosji.
Zespół Kima Rasmussena po spotkaniu z Rosją miał świadomość, że druga przegrana w imprezie wyeliminuje go z wyścigu o Rio.
Z trzema pierwszymi rzutami Polek Johanna Bundsen bez problemu sobie poradziła. Jej vis-a-vis Weronika Gawlik była bezradna wobec dwóch akcji Szwedek. Niekorzystny rezultat zniwelowała Kinga Achruk. Polkom trudno było przedrzeć się przez blok obronny rywalek. Szybko dała znać o sobie stara przypadłość naszych reprezentacyjnych drużyn. Otóż rzut karny zmarnowała Katarzyna Kołodziejska.
Biało-czerwone grały zbyt nerwowo. Dużo ich podań było niecelnych. Tymczasem Skandynawki z mozołem powiększały przewagę, która w 10 min wynosiła 4:1. Skutecznie grała skrzydłowa Loiuse Sand, która szybko uzbierała trzy trafienia. Rotacje w składzie Biało-czerwonych niewiele wnosiły do gry.
poirytowany Kim Rasmussen, przy stanie 3:7 poprosił o czas.
Szwedki często decydowały się na rzuty z drugiej linii i trzeba przyznać, że robiły to skutecznie. Po kontrze Emmy Havii Svensson tablica wskazała rezultat 11:6. W 20 min Karolina Kudłacz-Gloc otrzymała cios w kontuzjowaną twarz. Wszyscy na polskiej ławce zadrżeli, ale na szczęście nie było to nic groźnego. Nasz zespół, grając w osłabieniu, wycofał bramkarkę, a straty udanym rzutem pod poprzeczkę zminimalizowała Kinga Achruk (10:12). Kolejne minuty należały jednak do Szwedek, które ponowie prowadziły czteroma bramkami. W pierwszej połowie na plus trzeba zapisać grę Aleksandry Zych, zdobywczyni czterech goli.
Druga połowa zaczęła się optymistycznie. Kołodziejska i Jochymek trafiły ze skrzydeł. Z kolei Anna Wysokińska zatrzymała z 7 metrów Isabelle Gullden. Piłkę do pustej bramki posłała Kudłacz-Gloc. Gdyby nie gole Jenny Alm straty byłyby odrobione. Czas mijał, ale dalej utrzymywała się przewaga z pierwszej części gry podopiecznych Helle Thomsen. Kudłacz-Gloc, jak na kapitana zespołu przystało, starała się poderwać koleżanki do walki, ale niewiele z tych akcji się kończyło się powodzeniem. Manewr z wycofaniem bramkarki też Polkom nie pomógł. Był to zdecydowanie słabszy występ naszego zespołu niż przeciw gospodyniom turnieju.
POLSKA – SZWECJA 24:30 (12:16)
POLSKA: Gawlik, Wysokińska – Kobylińska, Stachowska, Siódmiak, Gęga, Kocela 1, Kudłacz-Gloc 5, Pielesz, Zych 6, Kołodziejska 3, Zalewska, Stasiak, Jochymek 2, Kulwińska 3, Achruk 4.
SZWECJA: Bundsen, Idehn – Tegstedt 1, Stromberg, Blohm 4. Sand 4, Havia Svensson 1, Westerberg 3, Ahlm 1, Tortenson, Wall, Gullden 5, Hagman 2, Wallen 2, Jacobsen 1, Alm 6.
Sędziowały: Bonaventura, Bonaventura (Francja). Widzów 1500.