Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Wieczór progresywnych pejzaży

Autor Robert Kuliński 5 Grudnia 2015 godz. 1:28
Koncerty rocka progresywnego zdarzają się niesłychanie rzadko, bo niewielu wykonawców kultywuje tę stylistykę muzyczną. Miniony, piątkowy wieczór w Kawałku Podłogi, był wyjątkową okazją do usłyszenia dwóch formacji czerpiących z klasyki. Niestety propozycja nie spotkała się z dużym zainteresowaniem słuchaczy.

Jako pierwszy wystąpił zespół Underfate z Kwidzyna. Grupa już po raz drugi gościła w Koszalinie. Wcześniej kwartet zagrał jako suport Besides i został bardzo ciepło przyjęty przez rodzimą publiczność. Zdawało się więc, że  Kawałek  będzie pękał w szwach, jednak okazało się inaczej. Niestety  typowe

progresywne granie  nie należy do stylistyk szczególnie popularnych.

Szkoda, bo fani rocka mogli posmakować czegoś innego. Zespół Underfate zaprezentował  bardzo pieczołowicie opracowany występ, wzbogacony o projekcję video. Ponadto na ekranie można było wyczytać wersy libretta, składające się w historię zawartą na pierwszym konceptualnym albumie grupy pt. „Seven”. Opowieść przedstawia przeżycia chłopca o imieniu Mercury, który po 14 latach budzi się ze śpiączki.  


W półmroku grupa zaprezentowała swój materiał, pełen klasycznych rozwiązań obranej drogi muzycznej. To zdecydowanie propozycja dla zagorzałych fanów progresywnego grania, których nie razi monotematyczność i przewidywalność narracji.

W pełni instrumentalne „makarony” trąciły z lekka zadęciem, ale trzeba muzykom przyznać wielką odwagę w poszukiwaniu swojej drogi. Szkoda, że póki co, prowadzi ona w ślepy zaułek przerostu formy nad treścią. Dramaturgia wynikła z prostych układów harmonicznych,  wypracowanych co najmniej 30 lat temu - to zwyczajnie

może nużyć. Nielicznie zgromadzeni słuchacze nagrodzili jednak  młodych muzyków  gromkimi oklaskami.

Na zwieńczenie wieczoru koszalińska publiczność usłyszała poczynania grupy aERO. Tym razem zabrzmiały pop rockowe piosenki, okraszone szczyptą progresywnych przypraw w postaci rytmicznych połamańców i klawiszowych przestrzeni. Wokalista i gitarzysta grupy Marcin Kruszyński starał się usilnie zaprzyjaźnić z publicznością, uskuteczniając pomiędzy utworami najzwyklejsze gadulstwo. Jest to jakiś sposób ujęcia słuchaczy, tym bardziej jeśli na scenie brakuje charyzmy.

Koncert przedłużył się niemiłosiernie, ale fani nieco innego grania byli usatysfakcjonowani. Nie szczędzili naskórka dłoni, oddając salwy hucznych oklasków.