Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Motywacja przyszłością sportu

Autor Artur Rutkowski / fot. Paweł Stańczuk 21 Października 2015 godz. 7:32
Sportowcy na całym świecie każdego dnia szukają odpowiedzi na to "Jak stać się lepszym?". W świecie sportu już coraz mniej dziwią trenerzy motywacyjni, którzy mają za zadanie sprawić, aby zawodnicy byli skupieni podczas zawodów na jednym jasnym celu - na zwycięstwie. Okazuje się, że w Koszalinie, również mamy człowieka, który zajmuje się motywacją. Jest nim, Paweł Stańczuk, który od pewnego czasu motywuje szczypiornistów Gwardii Koszalin.

Stańczuk sport uprawia od 10 roku życia: wyczynowa jazda na rolkach, ergometr wioślarski, bieganie, kick boxing i kyokushin. Sam o sobie mówi, że jest uzależniony od adrenaliny i zdrowego podejścia do życia. Kiedy uprawiał sport w jednej albo dwóch dziedzinach (rolki i kick boxing), to uważał, że potrzebuję czegoś więcej. Szukał „czegoś” co będzie procentowało za kilka lat. Szukał rozwiązań, aby w pełni realizować marzenia i spełniać się w Polsce, zawodowo i prywatnie. 

 

Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Pawłem Stańczukiem.

 

Jak wygląda praca trenera mentalnego?

  • Hmm… w jednym zdaniu tego nie opiszę (śmiech). Tak naprawdę sprowadza się to do rozmowy. Moja praca to gadanie… z sensem (śmiech). Trener mentalny jest osobą, który ma być kolegą, szczerym, wyrachowanym, miłym, sympatycznym, empatycznym. Moja praca, a właściwie profesja, którą wykonuję z wyboru, to spotkania z całą drużyną, jeden na jednego oraz mowy motywacyjne (power speech), coś takiego co ostatnio ukazało się w sieci z moim udziałem. Najważniejsze w tym działaniu jest słuchanie, nie poddawanie i jeszcze raz słuchanie, dodam między wierszami. Należy mieć silną osobowość, ponieważ czasem, trzeba zrobić coś co na ten moment może wydać się głupie, a tak naprawdę dzięki takim czynom budujesz największą więź. Nie można się wstydzić i myśleć, a co oni (zawodnicy) pomyślą, należy myśleć tak, aby prowokować w nich odpowiedni tok myślenia. Trzeba wykonywać, to co podpowiada mi intuicja i to co jest na na daną chwilę potrzebne.

 

Czym różni się psychologia sportu od treningu mentalnego?

  • Szczerze to nie mam pojęcia. Ja nie jestem psychologiem z wykształcenia, a właściwie jestem samoukiem, który kiedyś zaczął się interesować psychologią. Jestem typowym praktykiem, który sam się kształci. Zawsze mówię, iż w moim życiu nastąpił taki moment, iż zauważyłem ile rzeczy zależy do głowy, więc zacząłem się nią interesować. Dla zawodników, jestem czasem coachem, mentorem, słuchaczem, osobą do dyskusji. Moje 8 letnie doświadczenie pracy z ludźmi jako lider team lub wykonywalem rzeczy, które uznawane były za niemożliwe powodowało, iż dużo się edukowałem. Duża ilość szkoleń, spotkania z ludźmi “sukcesu”, czytanie, zapisywanie i wdrażanie. Acha no i coś co w sporcie jest normalne, lecz wiele osób nadal tego nie rozumie. Niezliczona ilość błędów i porażek doprowadziła mnie tutaj gdzie jestem. Nie poddaje się, robię to dla tych chłopaków, dla trenera Piotra. Nie jest to łatwe, bo kiedy idzie dobrze, łatwo się komentuje, sztuką jest kiedy nie idzie, to należy ważyć słowa i napiszę wprost “nie warto gadać głupot”.

 

Czy uważa Pan, że trening mentalny to przyszłość sportu?

  • Szczerze tak, taka kryptoreklama (śmiech). Na świecie bardzo dużo znanych, czy mniej znanych sportowców z tego typu działań korzysta. Są osoby, które same w sobie są poukładane, wynoszą wartości z domu i z własnego doświadczenia, lecz są takie, które wymagają “poukładania z nakierowaniem”. Treningi mentalne, nie są skierowane do osób z problemami, lecz czasem zwykła rozmowa (ukierunkowana na konkretny temat) może z zawodnika wyciągnąć dużo inspiracji, wniosków. Trening mentalny jest dla każdego sportowca. W środowisku sportowym i po za sportowym bywa, że jesteśmy odbierani jako “motywatory”. Ja rozmawiam i staram się wyciągać z człowieka jego atuty, możliwości i staram się, aby był “skupiony na grze podczas gry oraz słuchał i myślał”. Ta profesja przebija się poprzez pewne stereotypy, lecz warto mieć otwarty umysł i czasem zainwestować ten czas, aby dowiedzieć się czegoś więcej jak działa nasza głowa. Warto zainwestować i dowiedzieć się jakie mechanizmy siedzą w człowieku w jego głowie, taka psychodeukacja, hmmm…. mentaledukacja.

 

Jak Pan trafił do Gwardii?

  • Drogą marketingu szeptanego z polecenia, najpierw do prezesa, a potem do trenera. Prezes wyraził zgodę, następnie była rozmowa z trenerem Piotrem Stasiukiem, no i zawodnicy. Jeśli trener zaakceptuje moją osobę, to jest duży sukces, ponieważ, on dalej mnie wprowadza w świat drużyny. Opowiada o jej potrzebach i działaniach wewnątrz. Moja profesja, to także dużo rozmów z trenerem i wyciąganie odpowiednich wniosków. Piotr Stasiuk jest dobrym partnerem do działania, otwartym na sugestie oraz szczerym. Sporo się nauczyłem od niego, lecz nie ukrywam, że każdy zawodnik, ma swoją historię, która pokazuje, iż czasem są to zwykli-niezwykli ludzie. Jeśli jest się uważnym, to dużo nauki płynie ze sportu i pracy z ludźmi, którzy się tym sportem zajmują. Zarządzanie ludźmi w wielu dziedzinach jest podobne (biznes czy sport), należy ich słuchać, mieć cele, pokazać, że stać ich na więcej i wymagać tego od nich!

 

Jak w szatni przyjęli Pana sami zawodnicy?

  • Trochę to trwało, w sumie sam nie wiem czy długo. Budowanie zaufania u zawodników nie jest łatwe. Wymaga to czasu i przede wszystkim czynów, samym “gadaniem” wiele nie zdziałam. Swoją postawą oraz wsparciem trenera, powoli zdobywałem ich zaufanie. Wspólne wyjazdy na mecze, rozmowy po wygranych i przegranych meczach dają bardzo wiele. Czasem jest to żmudny proces, lecz jaki widzi się efekty to wtedy, czas zainwestowany nie ma znaczenia. Myślę, że do tej pory są zawodnicy, którzy mniej potrzebują takich działań oraz są tacy, którzy z tego korzystają i widać,  efekty, w grze, mowie, stylu bycia i walki o siebie i tą drużynę. To jest ewolucja, rewolucja może dać efekt, lecz może on być krótkotrwały. W moim działaniu liczą się długoterminowe cele i efekty. Na boisku, ławce, treningach należy trzymać swój poziom, mówię o tym wysokim poziomie, gdzie nawet jeśli się przegrywa, to świadomość ma jeden program, wygrać. W życiu jak i w sporcie należy walczyć do końca, ponieważ sytuacja zmienia się minuty na minutę. Mamy 5 minut do końca i mamy 5 punktów przewagi, to gra może tak się potoczyć, iż możemy mieć 5 punktów w plecy.

 


Poniżej wideo z jednej motywacji Gwardii Koszalin: 

 

Następny artykuł