Z przerażeniem patrzyłem na tych, którzy chętnie podpisywali każdą listę, jaką podsuwali młodzi naganiacze. Nierzadko takie osoby w ogóle nie wiedziały z jakiej partii jest kandydat. Będąc świadkiem takowego procederu, pokusiłem się o zadanie konkretnych pytań osobnikowi, który chwilę wcześniej zwrócił długopis przedstawicielowi komitetu Partii X.
Kilka sekund po złożeniu podpisu, człowiek który ochoczo wypełnił rubryczkę, nie był w stanie powtórzyć nazwiska kandydata, którego poparł. Nie potrafił podać nawet nazwy partii/komitetu. Kiedy podirytowany zadałem pytanie o motywy i zasadność wspierania danego ugrupowania politycznego, usłyszałem takie zdanie: „Ja zawsze każdemu podpisuję.”. Warto pogratulować aktywności obywatelskiej.
Już niedługo wyborcy zadecydują o rozkładzie sił w parlamencie. Polacy narzekają, że rodzima scena polityczna wymaga „przewietrzenia” i odmłodzenia. Biorąc pod uwagę, że przedstawiony powyżej proceder nie jest przypadkiem odosobnionym, nie ma co liczyć na jakiekolwiek zmiany.
Nie trudno zauważyć, że społeczeństwo III RP i każdej innej RP w znaczniej mierze nie dorosło do demokracji. Skoro w pierwszym etapie weryfikacji kandydatów, obywatele bezmyślnie dopuszczają do finalnej rozgrywki każdego „jak leci”, to czy można być pewnym, że przy urnie taki obywatel zachowa się adekwatnie do powagi instytucji wyborów? Śmiem wątpić. Tym bardziej, kiedy spojrzy się na wyniki
ostatnich wyborów samorządowych. Okazało się wtedy, że „jeden krzyżyk”, na jednej liście, to zbyt skomplikowana procedura, gdy lista składa się z kilku kartek.
Chwalebne są założenia demokracji, jednak tak jak każdy inny ustrój polityczny, trąci idealizmem - wiarą w świadomość ludu. Większość zadecyduje, bo to większość ma rację. Tylko czy racja masy zawsze przekłada się na jej jakość? Czy demokracja nie jest perfidnym wykorzystaniem niewiedzy ? Coraz częściej taki obraz widzę przed oczyma.
Trudno mi zrozumieć postawę „sygnatariuszy list poparcia”, którzy niczym przy taśmie produkcyjnej podpisują wszystko. Być może to sposób na leczenie kompleksów? Podpis szarego Kowalskiego w końcu dla kogoś coś znaczy. Przykro patrzeć na tego typu amok. Tym bardziej, że walka idzie jedynie o możliwość startu w "wyścigu szczurów" do poselskiego, czy senatorskiego stołka.
Kiedyś śmieszyły mnie „nocne Polaków rozmowy”, gdzie po kilku kropelkach jad sączył się strumieniami i wszyscy byli źli. I ci z prawa, i ci z lewa, a ci w środku to już w ogóle. Potem po zakąsce, myśl światła spływała na rozmówców i zaczynali się przekonywać, a później znów kłócić, o zasadność i słuszność sprawy, tych z prawa lub tych z lewa, ale broń Boże nie tych ze środka.
Teraz to już nie śmieszy. Obraz polityki jaką mamy obecnie, świadczy o kondycji i świadomości społeczeństwa. To lustrzane odbicie masy. Społeczeństwo doprowadza do tego, że takie, a nie inne głosy dźwięczą na taśmach z restauracji, że sałatka plami tapicerkę foteli w sejmie, i że powiernicy społecznego zaufania modlą się o deszcz, zaradzając w ten sposób suszom.
Echo w czterech ścianach powtarza nieśmiało słowa słynnego Winstona: „Stwierdzono, że demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu.” amen.