Niegdyś modelarstwo było powszechnym zajęciem wśród dzieci młodzieży, a nieliczni pielęgnowali swoją pasję przez całe życie. Obecnie, pomimo niszowego charakteru hobby, okazuje się, że tradycja budowania minikopii historycznych pojazdów jest żywa. Na koszalińskim festiwalu nie da się jednak nie zauważyć, że dyscyplina bardzo się wyspecjalizowała.
Kunszt większości uczestników, którzy zgłosili swoje prace, zaskakuje drobiazgowością. Wielu modelarzom nie wystarczają elementy, jakie mogą znaleźć w zakupionych zestawach. Często dokładają, według własnej inwencji, dodatkowe detale wykonane z najróżniejszych tworzyw i przedmiotów. Zwykła słomka do napoju może posłużyć jako element wzbogacający wygląd np. miniatury wozu bojowego z okresu wojny w Zatoce Perskiej. Natomiast styropian i gąbka, to najczęściej wykorzystywane niestandardowe dodatki do prezentowanych scen z pola bitwy. Miłośnicy modelarstwa mają co podziwiać w sali gimnastycznej Gimnazjum nr 11 przy ul. Sportowej.
- Jest bardzo ciekawie – mówi Grzegorz licealista z Koszalina. - Pomimo tego, że impreza dopiero się rozkręca, to już można zobaczyć kilka bardzo fajnych modeli. Co prawda w ubiegłym roku nieco więcej było dioram, ale i tak jest co oglądać. Sam składam modele od dawna. Jeszcze w podstawówce tata wciągnął mnie w to hobby. Przyznam, że nie jest to coś, co robię codziennie, ale czasem lubię sobie posklejać. Podoba mi się to, że mam okazję przyjść i popatrzeć jak inni tworzą, bo jest to inspirujące.
Na początku pojawia się lekka zazdrość, że ktoś doskonale dopieścił swój model, ale to także mobilizuje.
Stoły wystawowe wypełniły rozmaite pojazdy. Większość stanowiły plastikowe modele machin wojskowych z II wojny światowej, ale znalazły się także samochody współczesne. Ciekawostką jest np. model poloneza w wersji karawanu, stworzony od podstaw miniaturowy saturator. Organizatorzy nie mają łatwego zadania w wyborze najciekawszych modeli.
- Poziom tegorocznej edycji festiwalu jest bardzo podobny do tego z zeszłego roku – mówi Tomasz Towign przedstawiciel organizatorów imprezy z Koszalińskiego Portalu Modelarskiego. - Można znaleźć coś, co jest bardzo niefajne, ale większość modeli naprawdę zachwyca i jest kilka takich, które mogę
określić „mistrzostwem świata”. Oczywiście nie zdradzę żadnych faworytów, bo zasiadam w komisji, ale jetem pewien, że dzisiejsze wieczorne obrady będą burzliwe.
Na festiwalu pojawiły się nie tylko modele historyczne, ale także figurki przedstawiające wyimaginowane stwory ze świata fantasy. - Przyniosłem dzisiaj parę figurek – mówi Michał Gołębicki student z Koszalina. - Konkretnie jeden czołg i pięć figurek Orków. Dwie piesze i trzech motocykistów. Jest to zajęcie pracochłonne, aczkolwiek zależy od tego, na ile daną figurkę przerabiam wprowadzając własne urozmaicenia. Na przykład nad motocyklistami pracowałem około dwa miesiące. To są figurki do gier bitewnych. Jednak nie sama funkcja „pionka” jest tutaj najważniejsza. Kiedy widzi się efekt końcowy, np. kiedy ma się już skompletowaną i dopracowaną własną armię, to jest to ogromna satysfakcja.
Swoje miejsce na imprezie znaleźli także twórcy modeli kartonowych. - Zajmuję się modelarstwem od czwartej klasy podstawówki – mówi Mirosław inżynier z Koszalina. - Trwa to już ponad czterdzieści lat. Dla mnie jest to idealna forma relaksu. Nie myślę o kłopotach, tylko skupiam się na pracy, a to wciąga, jak narkotyk. Tworzę modele kartonowe, bo są dla mnie dużo bardziej imponujące niż plastikowe. To fascynujące, że z płaskiej płachty papieru powstaje coś przestrzennego.
Na koszalińskiej imprezie stawili się reprezentanci klubów i stowarzyszeń niemal z całej polski.
Eksponaty można podziwiać do niedzieli, 17 maja do godziny 23:00.