Robert Kuliński - 21 Listopada 2015 godz. 10:39
Miniony piątek w Centrum Kultury 105 upłynął pod znakiem polskiego indie rocka. Na scenie Clubu 105 zaprezentowały się dwie formacje. Koszaliński skład Whoiswho zauroczył publiczność post punkową liryką i energetyczną mieszanką rozmaitych stylów muzyki niezależnej. Obok przestrzennych pasaży, wybrzmiała erudycja i kunsztowne aranżacje świetnych piosenek. Następnie scenę przejął znany i promowany na antenie radiowej Trojki zespół Cuba de Zoo. Repertuar tria poderwał fanów czytelnymi odwołaniami do Pink Floyd i klasyki polskiego rocka, jak Oddział Zamknięty. Całość zaserwowana była z nowoczesnym sznytem pełnym inspiracji z rodzimej sceny indie. Tłumów nie było, ale słuchacze z pełnym zaangażowaniem wykrzykiwali teksty o wrażliwości gimnazjalisty typu: „Jestem lordem, jestem kingiem. Robię dobrze, robię krzywdę”, czy „Piękna siostro zatańcz boso”. Pomimo problemów technicznych, kiedy to przestała funkcjonować elektronika gitarzysty zespołu, koncert dobiegł do szczęśliwego końca. Udało się naprędce dokonać stosownej naprawy, a to dzięki Jarosławowi Wilczkowi, akustykowi z CK105. Oklaski zadudniły na finisz z nieprzeciętną intensywnością.