Na ulice polskich miast skierowano żołnierzy wraz z kilkoma tysiącami czołgów, transporterów opancerzonych i wozów bojowych. Część zakładów pracy zmilitaryzowano. Na podstawie dekretu o stanie wojennym wprowadzono między innymi oficjalną cenzurę korespondencji, zawieszono podstawowe prawa i wolności obywatelskie, wprowadzono godzinę milicyjną, ograniczono swobodę poruszania i zamknięto granicę państwa. Polskie społeczeństwo ogarnęła fala strachu – nikt nie wiedział, czym jest stan wojenny. Czołgi na ulicach i obecność żołnierzy jeszcze bardziej potęgowały to uczucie. Była to wojna wypowiedziana „Solidarności”. Chociaż zdaniem władz celem wprowadzenia stanu wojennego miała być „normalizacja” sytuacji w kraju, droga do niej była daleka.
Wprowadzenie stanu wojennego doprowadziło do niemalże całkowitego rozbicia struktur NSZZ „Solidarność” w regionie. Internowano 38 osób, w tym większość członków Zarządu Regionu Pobrzeże. Działalność opozycji w województwie koszalińskim ograniczała się w zasadzie do wydawania podziemnego pisma „Grudzień 81 – Gazeta Wojenna”. Dochodziło także do spontanicznych przejawów oporu społeczeństwa wobec stanu wojennego, czego przykładem były manifestacje z 1 maja i 31 sierpnia w Koszalinie oraz z 10 listopada w Kołobrzegu. Istotną rolę odegrał powstały 5 lutego 1983 r. Biskupi Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i Ich Rodzinom dla diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Oferowano pomoc prawną, materialną, a także w szukaniu pracy. Koordynatorem diecezjalnym akcji pomocowej była Gabriela Cwojdzińska.
Koszalinianie, jak cała reszta Polaków, musieli znosić wiele niedogodności: wyłączone telefony (co np. uniemożliwiało wezwanie karetki pogotowia), godzinę milicyjną, zakaz opuszczania miasta bez specjalnego zezwolenia, obecność patroli milicyjno-wojskowych i nieustanne kontrole. W sklepach nadal brakowało podstawowych artykułów, benzyna była dostępna tylko dla służb. Zamknięto kina, teatry, odwołano imprezy sportowe, dzieci wysłano na przyspieszone ferie. Zmilitaryzowano największe zakłady, radio i telewizję, z lokalnych tytułów wydawano tylko „Głos Pomorza”. Przejawy oporu społecznego surowo karano. Z czasem sytuacja zaczęła się poprawiać, w sklepach pojawiły się dawno niewidziane wyroby mięsne, zniesiono ograniczenia w poruszaniu się po województwie, wznowiono działalność placówek szkolno-kulturalnych. Ludność starała się odnaleźć w nowej rzeczywistości, manifestacjami i gremialnym uczestnictwem w mszach św. przypominając władzom, że nie zdławiły dążeń wolnościowych.
Źródło: IPN