Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Drożyzna w sklepach nie odpuszcza. Warzywa i chemia gospodarcza najbardziej drenują nasze portfele

Autor Ala za MondayNews 14 Czerwca 2023 godz. 5:44
Codzienne zakupy w maju zdrożały o 19,9 proc. rdr. Same art. spożywcze i napoje poszły w górę o 18,4 proc. rdr.

Jak wynika z analizy blisko 80 tysięcy cen, w maju br. zakupy były droższe średnio o 19,9% rdr. Uwzględniając tylko żywność i napoje bezalkoholowe, wzrost wyniósł 18,4% rdr. Spośród siedemnastu kategorii, najmocniej poszły w górę ceny warzyw – o prawie 40% rdr. Wpływ na to miały przede wszystkim marchew i cebula, które najbardziej podrożały z listy niemal stu produktów codziennego użytku. Drugie miejsce w zestawieniu drożyzny zajmuje chemia gospodarcza – ok. 33% rdr. Czołową trójkę zamykają karmy dla zwierząt ze wzrostem o prawie 32% rdr. Natomiast art. tłuszczowe są jedyną kategorią, która rok do roku potaniała. W tym przypadku ceny poszły w dół o blisko 4%.

Dynamika wzrostu cen wyraźnie spada

Z cyklicznego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito (dawniej Wyższych Szkół Bankowych), wynika, że w maju br. zakupy były droższe średnio o 19,9% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Według tej samej metodologii, w kwietniu br. odnotowano wzrost rdr. o 20,4%, a w marcu br. – o 23,7%. Najnowsza analiza objęła 17 kategorii i blisko 100 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów codziennego użytku. Łącznie zestawiono ze sobą niemal 80 tys. cen detalicznych z ponad 39 tys. sklepów należących do 63 sieci handlowych. 

– Maj to już kolejny z rzędu miesiąc malejącej dynamiki zmian cen, co było prognozowane z bardzo dużym prawdopodobieństwem. Gospodarka, po ubiegłorocznym okresie podwyżek, znajduje się obecnie w trendzie malejącego poziomu wzrostu cen. Zjawisko to jest wysoce pożądane przez wszystkich uczestników rynku, zarówno konsumentów, jak i producentów – komentuje dr Hubert Gąsiński z Uczelni WSB Merito Warszawa.

Biorąc pod uwagę tylko żywność i napoje bezalkoholowe (łącznie 13 kategorii), ceny w maju br. poszły w górę średnio o 18,4% rdr. Dla porównania, w kwietniu zdrożały o 19,1% rdr. Z kolei w marcu wzrost wyniósł 23,2%. Jak stwierdza ekonomista Marcin Luziński z Santander Bank Polska, dynamika cen obniża się ze względu na wygasanie efektów rosyjskiej agresji na Ukrainę, odbudowę podaży produktów żywnościowych i spadek presji kosztowej. Swoje zrobiło też spowolnienie gospodarcze, które zmniejszyło presję popytową. Ekspert spodziewa się, że w kolejnych miesiącach dynamika wzrostu cen będzie dalej maleć.

– Według danych Eurostatu, w kwietniu i maju 2022 roku ceny żywności w Polsce zaczęły przyspieszać z dwucyfrową dynamiką. Wchodzimy więc w okres, kiedy do porównania rdr. trafia coraz wyższa baza. Przekłada się to na widocznie niższe niż notowane jeszcze kilka miesięcy temu rekordowe poziomy zmian cen. Niemniej obecnie obserwowane dynamiki wciąż są wysokie. Na szczyt drożyzny jeszcze się wspinamy, jedynie szlak stał się mniej stromy. Do jednocyfrowej dynamiki wrócimy być może na przełomie trzeciego i czwartego kwartału tego roku – zaznacza Grzegorz Kozieja, dyrektor Biura Analiz Sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas.

Jak przekonuje dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito Opole, można ostrożnie oczekiwać dalszych spadków dynamiki cen w sklepach, o ile sytuacja na międzynarodowym rynku się nie zmieni i nie dojdzie do nieprzewidzianych szoków podażowych. Zdaniem ekspertki, w kontekście rynku krajowego należy zakładać, iż potencjalny spadek wzrostu cen może być hamowany. To scenariusz na skutek realizacji działań, obliczonych na zyskanie poparcia społecznego przed wyborami, a polegających na dosypywaniu pieniędzy do budżetów gospodarstw domowych.

– Koszty zakupów w Polsce są związane z cenami światowymi, więc bardziej stabilna sytuacja globalna przekłada się na krzywą zmian u nas w kraju. Nie jesteśmy wolni od zagrożeń na rynkach światowych. Spodziewany jest powrót El Nino. Mamy do czynienia z dotkliwymi zjawiskami pogodowymi – najpierw brak wody, a później powódź we Włoszech, wysuszone pola w Hiszpanii, nawalne deszcze w Chinach grożące tamtejszym zbiorom pszenicy. Wreszcie nabierająca znów tempa wojna w Ukrainie. Czarne łabędzie wciąż mogą doprowadzić do wybicia z tej nieco spokojniejszej sytuacji – dodaje ekspert z Banku BNP Paribas.

Top drożyzny. Warzywa wywracają zestawianie

Według raportu, w maju najmocniej podrożały warzywa – o 39,9% rdr. W obrębie tej kategorii widzimy, że cena marchwi poszła w górę o 133,6%, a cebuli – o 106,9% rdr. To najwyższe wyniki spośród wszystkich analizowanych produktów, a czwarte miejsce w tym zestawieniu zajmuje papryka – 50,6% rdr. Z kolei kapusta potaniała w tym czasie o 46,1%, co jest największą obniżką rdr. w całej analizie. 

– Wysokie ceny dotyczą przede wszystkim warzyw z ubiegłego roku. Tak jest między innymi w przypadku cebuli. Na szczęście na rynku będzie pojawiać się coraz więcej nowalijek, których zwiększona podaż powinna korzystanie wpłynąć na koszty zakupów na tym rynku. Niestety spadek dynamiki cen będzie prawdopodobnie hamowany przez rosnące koszty działalności rolniczej, w tym wysokie ceny nawozów – dodaje dr Gawlik.

Drugie miejsce w zestawieniu najbardziej drożejących kategorii zajmuje chemia gospodarcza ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 32,6%. W tym przypadku ceny poszczególnych produktów poszły w górę rdr. od 23,2% (środek do czyszczenia szyb) do 42,9% (ręczniki papierowe). 

– Produkcja środków chemicznych w dużej części bazuje na półproduktach przemysłu petrochemicznego. Niestabilne ceny ropy i gazu wpłynęły wyraźnie na wzrost cen produktów pochodnych. Szansą na wyhamowanie tego trendu, widocznego w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, są spadki cen nośników energii. Jednak wyraźne obniżenie cen będzie widoczne dopiero za jakiś czas, kiedy zakontraktowana po niższej cenie ropa i gaz zostaną przetworzone i jako półprodukty trafią finalnie na rynek – mówi ekspert z Uczelni WSB Merito Warszawa.

Na trzecim miejscu w rankingu są karmy dla zwierząt – 31,9% rdr. W kwietniu to one otwierały zestawienie drożyzny z wynikiem 48,8% rdr. Dalej są dodatki spożywcze ze średnim wzrostem 25,5% rdr. oraz artykuły dla dzieci – 24,6% rdr. 

– Dla karmy kluczowe jest zachowanie cen głównych surowców, czyli warzyw i mięsa, a w przypadku tych kategorii widoczne jest odreagowanie po wzrostach w ostatnich miesiącach. Jednocześnie nie spodziewam się dynamicznych spadków cen tego typu artykułów – analizuje ekonomista z Santander Bank Polska. 

Jest też zaskoczenie. Tłuszcze „chwilowo” odpuściły

Jak wynika z raportu, ceny szesnastu z siedemnastu analizowanych kategorii poszły w górę rdr. Wyjątkiem są artykuły tłuszczowe, które w tym czasie potaniały średnio o 3,9%. Dla porównania, jeszcze w kwietniu wyliczono im wzrost na poziomie 8,5% rdr. W listopadzie ub.r. podwyżka wynosiła aż o 48,8% rdr. Ostatnio w obrębie tej kategorii cena masła spadła o 21,6%, a oleju – wzrosła o 0,4% rdr.

– Spadek cen w segmencie wyrobów tłuszczowych może mieć podstawy w niespotykanym w ubiegłych latach imporcie z Ukrainy nasion słonecznika oraz rzepaku. Wprowadzane nieśpiesznie restrykcje unijne dotyczące obrotu ww. produktami nie spowodują już znacznej zmiany na polskim rynku – zaznacza dr Hubert Gąsiński. Do tego analitycy z UCE RESEARCH dodają, że na spadek cen w tej kategorii – oprócz powyższych powodów – wpłynął też mocno zmniejszony popyt na artykuły tłuszczowe. Retailerzy musieli zareagować na krytyczną sytuację i zacząć obniżać regularne ceny. Eksperci dodają, że wkrótce ten trend się odwróci i wzrosty znowu będą na dwucyfrowym poziomie.

Najniższy wzrost cen rdr. należy do mięsa – 10,7%. Marcin Luziński podkreśla, że ta kategoria drożała w zeszłym roku ze względu na rosnące koszty produkcji (np. pasz i energii) i ograniczenie rozmiarów hodowli podczas pandemii. Zdaniem ekonomisty z Santander Bank Polska, presja kosztowa stopniowo wygasa, a stada są odbudowywane, co sprzyja obniżeniu dynamiki podwyżek cen mięsa lub nawet ich spadkowi. Jest to jednak powolny proces. Z raportu wiemy też, że nieco bardziej podrożały rdr. produkty sypkie – o 11,9%, a także owoce – o 11,7%.

– Na te ceny wpływa rosnąca podaż owoców sezonowych na rynku krajowym, zarówno tych od polskich producentów, jak i pochodzących z importu. Łatwo to zaobserwować na przykładzie truskawek, których cena sukcesywnie obniża się wraz ze zwiększeniem ich podaży – mówi ekspertka z Uniwersytetu WSB Merito Opole.

Na koniec warto dodać, że rdr. istotnie zdrożały napoje – o 21,4%. Ceny wędlin zwiększyły się o 16,5%, używek – o 15,9%, a pieczywa i nabiału – odpowiednio o 15,7% i 14,5%. Do tego środki higieny osobistej poszły w górę o 13,7% rdr.

 

 

Czytaj też

Na rynku nie bardzo widać przesłanki, aby ceny w sklepach mogły spadać. Jesienią może być jeszcze gorzej

Ala za MondayNews - 1 Września 2023 godz. 4:30
Kolejny miesiąc z rzędu widać, że dynamika wzrostu cen spada. Jednak nie oznacza to, że w sklepach jest taniej. Produkty drożeją, tylko wolniej. Z kolei jak podkreślają eksperci, niekorzystne zmiany pogodowe, rosnące ceny energii i surowców mogą spowodować, że już w październiku będziemy świadkami odwrócenia trendu spadkowego podwyżek, przynajmniej w niektórych kategoriach towarów. Efekt ten może też utrwalić podniesienie płacy minimalnej i powrót do standardowych stawek VAT na żywność. Dotyczyć to będzie np. warzyw i owoców. Trudno też będzie o obniżanie cen pieczywa lub chemii gospodarczej. Można za to spodziewać się co najmniej utrzymania, a może nawet spadku cen art. tłuszczowych, nabiału czy mięsa. Z ostatniego „INDEKSU CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH” wynika, że w lipcu br. ogólne ceny w sklepach wzrosły rok do roku średnio o 15,5% (w czerwcu – o 18,1%, a w maju – o 19,9%). Mniej więcej podobnie to wychodzi z danych GUS-owskich. – Pozytywne zmiany dostrzegamy nie tylko w naszym kraju, ale również na całym świecie. Wygaszone zostały negatywne zawirowania powodujące wzrost cen, takie jak np. skutki pandemii oraz oswojenie się z wojną w Ukrainie. Ponadto wpływ na to miało również ustabilizowanie się nastrojów społeczno-gospodarczych oraz politycznych związanych z nośnikami cen energii, w tym uniezależnienie się od dostaw energii z Rosji, co przełożyło się na nastroje wszystkich uczestników rynku, zarówno producentów, jak i konsumentów – zauważa Hubert Gąsiński, ekspert Uczelni WSB Merito Warszawa. Ceny spadają kolejny miesiąc z rzędu, ale czy można zakładać, że trend ten utrzyma się na dłużej? I czy jesteśmy już w momencie, w którym można powiedzieć, że nie tylko zaczyna spadać dynamika wzrostu cen, ale maleją też same ceny? Dr inż. Anna Motylska-Kuźma z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW jest zdania, że schodzimy nie tyle z wierzchołka drożyzny, co raczej jesteśmy na szczycie spadków dynamiki wzrostu cen.  – Zmniejszone odczyty dynamiki raczej nie są tendencją trwałą. Już w październiku możemy być świadkami odwrócenia trendu spadkowego i powrotów do wzrostów. Przywrócenie rynkowych cen energii czy rezygnacja z zerowej stawki VAT na żywność, z pewnością zwiększą odczyty inflacyjne, szczególnie w I kwartale 2024 r. Poza tym podniesienie płacy minimalnej będzie miało również swoje skutki. Nie ma zatem przesłanek do tego, by ceny w sklepach realnie zaczęły spadać – dodaje ekspertka. Podobnego zdania jest dr Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy BLIX, który uważa, że jesienią faktycznie może dojść do trudnej sytuacji w handlu. Najgorzej może to wyglądać w przypadku warzyw, chemii gospodarczej i pieczywa. Jednak w jego opinii, wszystko będzie zależało od tego, jak dalej będzie się poprawiała lub pogarszała sytuacja związana z cenami energii i płacami, bo to w największej mierze wpływa na finalny efekt. Nie należy zapominać o tym, że w wakacje inflacja jest znacznie mniejsza, a potem przybiera na sile. Z kolei w dalszej perspektywie – ale nie tak bardzo odległej – należy zwrócić uwagę na powrót stawki VAT na żywność. W opinii eksperta, ulga ta nie będzie kontynuowana w nowym roku, co może na rynku wywołać delikatne turbulencje. Przykładem tego mogą być Węgry, gdzie po powrocie do właściwych stawek ceny niektórych towarów wzrosły nawet o kilkadziesiąt procent, chociaż nie we wszystkich kategoriach. – Impuls wzrostowy cen stopniowo wygasa, stąd spadające dynamiki. Podwyżki w większości kategorii towarów konsumpcyjnych zmniejszyły się. Można powiedzieć, że szczyt drożyzny mamy za sobą, ale raczej nie spodziewałbym się szerokich spadków cen, a ich wolniejszego wzrostu. Myślę, że w drugiej połowie roku dynamiki podwyżek większości produktów będą się wyraźnie obniżać. Natomiast jeśli już ceny będą spadać, to w przypadku pojedynczych kategorii, np. nabiału czy produktów tłuszczowych, gdzie doszło do odbudowania podaży przy spadku popytu – uważa z kolei Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska. Dodaje też, że globalne ceny żywności, obrazowane przez indeks FAO, spadają już od kilku miesięcy, co pozwala wierzyć na niższą dynamikę cen żywności w najbliższych miesiącach w Polsce. Wprawdzie ostatnio indeks ten odbił, ale stało się tak głównie ze względu na zmianę cen olejów. Dr Hubert Gąsiński jest zdania, że z dużym prawdopodobieństwem można prognozować, iż dynamika wzrostu cen spadnie do jednocyfrowej wartości do końca tego roku. – Poziom ten zdecydowanie spowolni, jednakże nie przełoży się to bezpośrednio na spadek cen w sklepach. Będziemy zauważać jednostkowe obniżki spowodowane zwiększoną sezonową produkcją przede wszystkim w okresie jesiennym, dzięki zbiorom krajowych produktów rolnych – uważa ekspert. I prognozuje, że dynamika wzrostu cen zacznie spadać na przełomie 2023/2024, a zmiana ich poziomu, realnie oceniając, przełoży się dopiero w styczniu 2024 roku. A jak, według ekspertów, będą się zmieniały w najbliższych miesiącach ceny wybranych grup produktów? Marcin Luziński ostrzega, że nie powinniśmy zakładać znaczącego spadku cen warzyw, co będzie pokłosiem niekorzystnych zjawisk pogodowych u nas w kraju i na świecie.  – W Polsce mamy cały czas suszę rolniczą, lokalnie dochodziło też do ekstremalnych zjawisk – burz, gradobić i nawałnic. Wstępne szacunki wskazują na spadek podaży warzyw zaledwie o 3% w tym sezonie, co nie powinno mieć mocnego przełożenia na ceny. Ten szacunek może się jednak pogorszyć – wyjaśnia Luziński. Zjawiska klimatyczne (burze, gradobicia, nawałnice) i susza odbiją się także na cenach owoców. Według wstępnych szacunków, zbiory w tym roku pogorszą się o prawie 10% w porównaniu do poprzedniego sezonu. Dlatego zdaniem eksperta, ceny owoców mogą dalej rosnąć w najbliższych miesiącach.  Do tego dr Gąsiński dodaje, że hurtowe ceny produktów rolnych są nieznacznie wyższe od cen z ubiegłego roku, a obecne ceny na półkach sklepowych windują pośrednicy handlowi. W ocenie eksperta, bezpośrednio nie wpływa to pozytywnie na prognozowaną obniżkę oraz nie świadczy o możliwości spadku cen na półkach sklepowych w najbliższych miesiącach. O 24,6% rdr. (w czerwcu – o 34,6%, a w maju – o 32,6%) zdrożała chemia gospodarcza. Ekonomista z Santander Bank Polska wyjaśnia, że to efekt drożejącej energii i surowców. Podkreśla przy tym, że w ostatnich miesiącach dynamika wzrostu cen tych produktów mocno się obniżyła. I przewiduje, że będzie dalej spadać. Dr inż. Motylska-Kuźma zwraca z kolei uwagę, że ze względu na bardzo duże powiązanie tego sektora z rynkiem niemieckim warto śledzić tu tendencje w gospodarce naszego sąsiada, by móc prognozować, jak ceny te mogą się zachowywać w najbliższym czasie.  Ponadto Marcin Luziński spodziewa się, że przez pewien czas spadać będą ceny artykułów tłuszczowych. Nie będą też rosły ceny nabiału. Możemy zakładać utrzymanie cen serów czy jogurtów, gdyż rośnie podaż mleka, czyli najważniejszego surowca w produkcji innych produktów nabiałowych. – Do tego dość słabo wygląda siła popandemicznego odbicia gospodarczego w Chinach, które są ogromnym konsumentem mleka. To pozwala wierzyć w wyraźne spowolnienie wzrostu cen produktów nabiałowych – dodaje ekspert. A co z cenami mięsa? Luziński wyjaśnia, że spadają w znacznej mierze dzięki stopniowej odbudowie pogłowia zwierząt rzeźnych. Ich liczebność mocno zmniejszyła się podczas pandemii, gdy popyt był słaby, a od tego czasu jest stopniowo zwiększana. Na jeszcze inne aspekty zwraca uwagę dr inż. Motylska-Kuźma. – Przy analizie cen mięsa trzeba podkreślić, że Polska importuje go 2 razy więcej niż go eksportuje. To powoduje, że ceny tego towaru w sklepach są uzależnione od trendów na rynkach światowych, a tu mamy zwiększoną podaż, która przekłada się na spadki cen. W efekcie w naszych sklepach widzimy zmniejszoną dynamikę wzrostu cen mięsa. Dodatkowo, wysokie temperatury oraz zmiany w stylu żywienia Polaków mogą mieć wpływ na mniejszy popyt na konsumpcję mięsa – mówi ekspertka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW. Zaskakująco wygląda sytuacja pieczywa, którego ceny w miesięcznym ujęciu zaczęły rosnąć. W lipcu wzrost wyniósł 20,4% rdr. (w czerwcu – o 17,6%, a w maju – o 15,7%). Z kolei dr Gąsiński wyjaśnia, że to w ogromnej mierze skutek wyższych kosztów energii niezbędnej do produkcji i rosnących kosztów pracy. Jego zdaniem, sytuacja prawdopodobnie unormuje się na przełomie tego i przyszłego roku. Jednak dr Krzysztof Łuczak nie jest takim optymistą. Mówi, że taki scenariusz nie do końca jest pewny i różnie może być, ale na pewno w tej kategorii sytuacja jest skomplikowana i dość trudna do przewidzenia. Potwierdzają to też inni eksperci.  – Rządowe dopłaty do zboża i zakaz importu z Ukrainy spowodowały chwilowy spadek cen zboża w hurcie, co przełożyło się również na ceny mąki. Jednak był to efekt krótkotrwały. Kosztochłonność produkcji pieczywa jest w dalszym ciągu bardzo wysoka. Niewiele pomaga tu również zamrożona cena gazu. Stąd ceny pieczywa pozostają pod ciągłą presją inflacyjną – nie pozostawia złudzeń co do cen dr inż. Anna Motylska-Kuźma.